piątek, 15 grudnia 2023

fantazja

pomyślałam, że mogłabym zrobić coś wbrew sobie. sam fakt, że o tym wspominam zaprzeczeniem jest, zresztą wiadomo (nie rozpiszę się za bardzo w tej chwili). mam pozytywne nastawienie, mimo wszystko (przynajmniej dziś). znikam na jakiś czas.

środa, 13 grudnia 2023

cudowny czas

jejku, źle mi, po prostu. nie wiem co robić, nie mam kontroli nad własnym życiem, nad sobą. właściwie to wiem co robić, źle napisałam, tylko że mi się nie chce (?). o bosze, przecież to straszne jest, przerażające, żałosne, śmieszne i głupie, żeby sobie szkodzić bez powodu, tzn. z powodu takiego, że się człowiekowi nie chce nic innego. to jest tragedia, komediodramat to jest.

mam ochotę krzyczeć, rozwalić coś, zniszczyć, rzucić czymś, rozbić coś, zrobić krzywdę jakąś, sobie, komuś, cokolwiek. nie krzywdzę ludzi w sensie fizycznym, spokojnie – gdyby ktoś to przeczytał i uznał, że stanowię zagrożenie jakieś dla otoczenia, to nie, nie bardzo, poza szkodami psychicznymi nikt nie ucierpiał fizycznie w kontakcie ze mną, raczej nie. dla siebie też nie stanowię zagrożenia, w tym sensie przynajmniej, że nie mam skłonności samobójczych, poza tymi zachowaniami, które w gruncie rzeczy samobójstwem na raty są. nie wiem po co o tym piszę w ogóle. po prostu mi źle.

sobota, 9 grudnia 2023

motywacja: bo święta idą

przecież to, nie wiem czy chore, bo tak napisać chciałam, ale nietypowe na pewno. wydaje mi się, że dotyczy tylko nielicznych relacji, raczej specyficznych, określonych, tzn. dokładniej: dotyczy specyficznych relacji ze specyficznymi ludźmi. to osoby w gruncie rzeczy bardzo do siebie podobne, o określonych cechach, które zresztą rozpoznaję bez trudu. szczerze lubię (lub lubiłam) tylko garstkę ludzi, dosłownie na palcach jednej ręki policzyć ich można. mam dość wysokie, nie, to mało powiedziane, ja mam BARDZO wysokie standardy moralne. to chyba może być dziwne, albo śmieszne nawet dla wielu ludzi, którzy jakąś tam "przyjemność" mieli poznać mnie bliżej. w sumie to "poznać" też w cudzysłowie być powinno, a "bliżej" tym bardziej. znaczną część mojego życia w cudzysłowie by można było umieścić. zresztą lata temu R. (znowu! to faktycznie trochę śmieszne jest), tzn. lata temu mój bóg powiedział mi :) że to tożsamość uzależnienia, słabości, choroby (o czym wydaje mi się, że też gdzieś tutaj kiedyś wspominałam), że nie ma mnie w tym zupełnie, że to nie jestem JA. przypomniałam sobie dziś o tym po rozmowie z kimś (tak na marginesie – też z R. tyle że z innym :)) ... chciałam coś wyrazić i ciężko mi było ubrać to w słowa. najprościej to: po dłuższym czasie nieużywania "substancji różnych" zmienił się mój stosunek do wielu spraw, zmieniło się postrzeganie, myślenie, o zachowaniu nie wspominając (a jednak). to niby oczywiste, jasne dla każdego, że pod wpływem wszelkiego rodzaju środków psychoaktywnych człowiek się zmienia, tzn. że zmienia się percepcja, odbiór rzeczywistości, że zmienia się zachowanie jednostki, ale ja piszę o czymś więcej, o czymś bardziej stałym, o czymś głębszym jednak. nie chodzi mi o chwilową zmianę, w sensie "dzisiaj, gdy wytrzeźwiałem jestem inny niż wczoraj, gdy wypiłem za dużo na imprezie z kumplami" bo to są oczywiste oczywistości; mi chodzi o zmianę (nie jestem pewna czy to nie będzie zbyt duże słowo, ale użyję go mimo wszystko) osobowości, po dłuższym czasie zachowania trzeźwości (osoby uzależnionej, oczywiście). ja naprawdę myślę inaczej, czuję inaczej, inaczej postrzegam wiele rzeczy; zmieniły się moje priorytety, chyba nawet w jakimś stopniu marzenia (...) dalej w stronę bardzo narcystyczną to idzie – tzn. ten opis, uciąć go tutaj należy (w tej chwili)

***

właściwie to... niby dlaczego?
wydaje mi się też, że jestem dużo bardziej dojrzała, tzn. pod względem emocjonalnym; że to chyba nawet widać (?) w zachowaniu, w rozmowie, tak sądzę przynajmniej, zresztą usłyszałam od kilku osób komplementy tego typu, odnoszące się do dojrzałości, jakiejś mądrości. to miłe, tym bardziej, że to mądrość właśnie w ludziach ceniłam zawsze, nie inteligencję samą w sobie (mądrość jest wyższym stopniem inteligencji być może). nie przesadzając już: do prawdziwej życiowej MĄDROŚCI, czy dojrzałości tym bardziej, to mi zapewne jeszcze trochę, no ale... tak sobie teraz pomyślałam, że jakiś czas temu, ogólnie na przestrzeni kilku lat, gdy byłam w złym stanie psychicznym, emocjonalnym, jak i na 100% intelektualnym, bo przecież trudno być "pełnosprawnym" intelektualnie będąc pod wpływem (...) to ja w tym czasie od wielu ludzi słyszałam, że jestem inteligentna :) nie wiem w sumie czy z tymi ludźmi było coś nie tak (właściwie też prawda, że raczej było), czy może starali się być mili, przypodobać mi się jakoś, trudno mi to ocenić w tej chwili. jeśli na serio ktoś mnie wtedy odbierał jako osobę inteligentną, to ja... ja chyba teraz powinnam członkiem Mensy być. ok, narcystyczne to trochę, mówiłam.

z drugiej strony: nadal nie mogę powiedzieć, że udało mi się porzucić (...) jeszcze chwila, pewnie dłuższa nawet, mimo wszystko... dobra, STOP! tak w ogóle to nie radzę sobie z czymś, tzn. w ostatnich dniach, nie że ogólnie, bo ogólnie jest lepiej, znacznie lepiej (chyba). nie jest źle, będzie dobrze, chwilka! przerwy potrzebuję. no tak.

czwartek, 7 grudnia 2023

za.mało

nie wiem co 
nie wiem jak
nie wiem czym
nie wiem z kim
nie wiem gdzie

nie wiem
nie wiem
nie wiem

nie spodziewałam się porażki dziś
bo jeden dzień to za mało by zresetować się (?)
nie mogę przewidzieć niczego
nie mogę ufać sobie
nie mogę wierzyć

nie mogę się poddać (też)
odpuścić sobie
to wbrew pozorom niekoniecznie dobre jest 
tylko że wszystko inne jest bardziej złe

muszę tak
nie mogę inaczej
muszę iść
idę

(mój telefon uważa, że jestem w Gryfinie)

wtorek, 5 grudnia 2023

założenie

jestem prawie pewna, że nie powtórzy się to w czasie wyznaczonym, jestem prawie pewna, że powtórzy się po. nie powinno tak być, to oczywiste, tylko że nie bardzo wiem co z tym zrobić. nie chodzi o ten jednorazowy błąd, tzn. nie o ten teraz, bo on naprawdę jest jednorazowy w tej chwili, ale było ich tysiące wcześniej, tysiące jednorazowych błędów, jednorazowych dni. chociaż nie, to też nie to, nie samo sedno, nie w tym rzecz raczej – to już było, minęło, to przeszłość jest (jasne że beznadziejna i jasne, że jej żałuję, ale czasu nie cofnę przecież). chodzi o to dopuszczam w przyszłości, albo nawet nie że dopuszczam, ja z góry zakładam, że tak się prędzej czy później stanie, że tak się stać musi, mówię sobie przecież: jestem prawie pewna, że powtórzy się (z czego te "prawie" to chyba dla ozdoby). jasne, że się powtórzy, skoro sobie na własne życzenie, z pełną tego świadomością, w głowie koduję informację, że nie ma innego wyjścia, że inaczej być nie może. to jest bzdura, Martuś, kompletna bzdura. wyjścia to nie będzie faktycznie z takimi "afirmacjami" we łbie. usuń to jakoś, wywal to z głowy.

ja wiem co mi przeszkadza, co blokadą jest, no i nie bardzo widzę rozwiązanie w tej chwili. niby wiem też co by mi pomogło, co miałoby, lub mogłoby pomóc (to założenie raczej, wyobrażenie, wizja jakaś, bo nie do końca konkretny plan), ale na tą sferę życia wpływ mam niewielki, znikomy, przynajmniej dziś. to trochę tak, jakbym czekała na lepszy czas, że jeśli się stanie (...) nie no, w tym coś złego jest, jakiś błąd, złe założenie, złe marzenie może nawet, do przewartościowania to, ja wiem.

sobota, 2 grudnia 2023

13.tylko.by

tak w ogóle to jest bardzo dobrze
jest znacznie lepiej niż się spodziewałam
nie spie*dol tego, PROSZĘ

środa, 22 listopada 2023

brat

dostałam nazwisko przed chwilą i przed chwilą też szukałam tego człowieka na IG i FB. wyskoczyły mi dwie różne osoby, tzn. tak w ogóle to wyskoczyło mi kilka różnych osób, tylko że większość można z listy podejrzanych wykreślić na wstępie, bo wiek nie ten, nie to miejsce zamieszkania, etc. dwie osoby mi pasują. gdybym najpierw przeszukała FB to właściwie jasne by dla mnie było, że znalazłam właściwą osobę – jest imię, nazwisko i Szczecin, z wyglądu wiek mniej więcej się zgadza (nie ma info na ten temat), i to by mi wystarczyło prawdopodobnie, nie ma się do czego przyczepić, tylko że najpierw przeszukałam insta, no i znalazłam profil, który właściwie zawiera jeszcze mniej informacji, bo nawet nie wiadomo skąd ten człowiek jest, ale... aż mi się zrobiło jakoś tak dziwnie, jakoś, bosze, nie wiem jak to opisać, dziwnie się czuję, jak zobaczyłam tego faceta – on wygląda jak ojciec, jest strasznie podobny, aż mnie to uderzyło jakoś, bardzo dziwnie się czułam przeglądając jego zdjęcia, w sumie tylko dwa ma, no trzy łącznie z profilowym, z czego tylko jedno wyraźne. mimo wszystko, to tak jakbym zobaczyła ojca na Instagramie. nie wiem właściwie co o tym myśleć, muszę mamie pokazać.

niedziela, 19 listopada 2023

może kiedyś

właściwie to miało być o czymś innym zupełnie, tzn. miałam zarys jakiś tego o czym bym chciała, jednak zmieniło się moje podejście, nastawienie (zmieniło się chwilowo, po rozmowie z kimś). no ale, że był plan, że jest to dzień w którym z oczywistych dla mnie powodów "by wypadało" to (...) 

tylko wspomnieć chciałam: śnił mi się dzisiaj KTOŚ. był to sen dziwny, dla mnie nietypowy, inny niż większość moich snów; inny pod względem samej struktury (tak jakoś określiłabym to). był to sen bardzo realistyczny, bardzo wizualny, w głowie utkwiły mi głównie obrazy, co nie zdarza się u mnie często (moje myślenie nie jest obrazowe, moje sny również bardzo rzadko takie są). zapamiętałam każdą scenę tego snu, bo sen ten był filmem jakby, właściwie zlepkiem kilku w mniejszym lub większym stopniu powiązanych ze sobą scen. kolejność scen nie miała większego znaczenia, zresztą nie pamiętam kolejności, mam wrażenie mimo wszystko, że jakkolwiek by sceny te nie zostały przedstawione, albo w jaki sposób zestawione, sens filmu pozostałby ten sam. wszystko kręciło się wokół niezrealizowanych pragnień, albo lęków, układając się w niezbyt oczywistą całość. 

nie no, kurcze, o czymś innym być miało, tylko że... nawet we śnie uciekłam (w sensie fizycznym, dosłownie) od tego, na co chwilę wcześniej pozwoliłam. gdybym miała psa, to bym wyszła z psem, albo poszłabym zapalić, gdybym paliła (stare "dobre" czasy! a miało być coś narcystycznego właśnie, coś w stylu: o bosze, o jesu, ale się zmieniłam!) ok, Marta, KONIEC MĘCZARNI :)

czwartek, 16 listopada 2023

zzzzz

znowu jest źle. tzn. gorzej, bo źle to za dużo powiedziane, nie jest ŹLE, bez przesady, jest lepiej pod wieloma względami – to tak gdybym miała podsumować ostatnie miesiące, czy może nawet rok już prawie cały – tylko że teraz, ostatnio, w sensie że przez kilka ostatnich dni, się gorzej czuję: jest mi smutno, nie mam zbyt dużej motywacji do czegokolwiek, odpuszczam sobie starania. chodzi o nastawienie, o coś nie do końca zależnego ode mnie, przynajmniej takie mam wrażenie czasami; to jest poczucie, że muszę CZEKAĆ na lepszy czas, że inaczej się nie da, że niekoniecznie mam na to wpływ, że to się stanie samo. by się stało.

środa, 15 listopada 2023

się da.

głównie ograniczenia męczą mnie. też mi odkrycie, ale jednak, tylko że przecież, bo gdyby, bo planowałam. no tak. tego nie powinno być dużo, nie tyle ile zazwyczaj, jak dotąd, jak na razie. zaplanuj coś innego. pozwól sobie w gorszych chwilach ograniczyć to, tzn. ograniczenia.

to nie do końca tak jak pisałam (wcześniej). wszystko jest smutne, gdzie bym nie zaglądnęła smutno jest. tzn. widać coś innego czasami, ale to powierzchowne, udawane, to nijakość przykryta fantazjami o tym kim chciałoby się być, o życiu jakim by chciało się żyć. to dotyczy zapewne wielu, choć inspiracją dla tych akurat kilku zdań stało się pewne wirtualne, kiedyś bliskie mi miejsce. przed chwilą zaglądałam, tak z sentymentu lub z nudów, jak to robię czasami i chyba smutno mi się zrobiło nawet, smutno z powodu tego co mówili też inni - bo każdy tam o każdym wszystko wie, tj. każdy wie o tym jak żałosne jest życie każdego innego, wszystkich pozostałych. nic się nie zmieniło, jest zupełnie tak samo - ci sami tam ludzie, te same problemy, i pomyślałam sobie że będą tam zawsze, że zostaną być może do śmierci, że nic innego nie mają. ja nie współczuję, bo współczuję nielicznym, i nie o to chodzi zupełnie, zresztą piszę o ludziach obojętnych mi, lub nawet tych, z którymi swego czasu "walczyłam" jakoś, jednak rozumiem to wszystko przecież. to tylko przykład zresztą, bo takich miejsc jest tysiące i setki tysięcy takich ludzi, choć to miejsce wspomniane wyjątkowo akurat wszelkich nieudaczników skupia; ludzi których w innych miejscach by nie chciano zapewne, którzy prawdopodobnie by się w innych miejscach nie odnaleźli na dłużej. pomyślałam, że jestem w lepszej sytuacji od wielu, mimo wszystko, że w porównaniu z niektórymi moje życie naprawdę w jakimś stopniu się zmieniło, że zmieniłam się ja może nawet. no tak, raczej tak, zmieniłam się. nie wiem czego bym chciała w tej chwili, ale wiem czego na pewno już nie. mimo wszystko smutne to jakoś tak, wszystko.

część poniżej o czymś innym już trochę, i nie wiem skąd ten ciąg skojarzeń, jaki jest związek pomiędzy. chyba to porównanie jakieś, tego kim lub gdzie kiedyś byłam, z tym kim i gdzie jestem dziś. tylko że smutne to TYM BARDZIEJ, bo o ile to wyżej jest już światem nie moim, to to niżej tylko moje jest.

smutne jest to, że ja wiem/czuję/widzę więcej niż inni i że cenię to, co cenić należy, że gdybym miała wyobrazić sobie szczęście, poza np. narcystyczną otoczką, lub poza wszelkimi mechanizmami obronnymi, albo gdybym miała wyobrazić sobie że już się nie boję, albo nie walczę - to przede wszystkim - że nie muszę się już bać, że nie muszę kontrolować emocji chociażby, bym nie musiała uciekać od siebie lub walczyć ze sobą już; tj. gdybym była trochę bardziej normalna, bo może niewiele; trochę bardziej zdrowa - to ja WIEM czego bym chciała i byłabym w stanie zbudować coś wyjątkowego, jak mało ludzi chyba, bo ludzie są naiwni, ślepi, głupi, słabi i popełniają masę błędów nie wiedząc o tym, tzn. nieświadomie, nie wiedząc co jest błędem, co jest wyborem złym, złą decyzją, niewłaściwą drogą. u mnie by tego nie było. u mnie nie ma: nie wiedziałam, nie dostrzegłam, zrobiłam coś nie wiadomo dlaczego. nie byłoby: nie poznałam się na człowieku, źle oceniłam, źle wybrałam. gdybym była zdrowa, tzn. bardziej, to (...)

zastanawiam się też w jakim stopniu ja jestem "niezdrowa" i co ja właściwie przez to rozumiem. w dużym stopniu, w znaczącym, być może największym (raczej tak) wszelkie moje problemy, wszelkie mogę, nie mogę, wszelkie ograniczenia, schematy działań, to skutek nałogów, uzależnień, które też zresztą same w sobie są skutkiem (jakichś głębszych problemów, zaburzeń osobowości, to jasne przecież) i GDYBYM... ok, jest lepiej, pod tym względem też, lub głównie, zostaw to na razie.

tylko że ja walczę o życie, właściwie dosłownie. to zdecydowanie odnośnie tego co wyżej; moje schematy zachowań mnie zabić kiedyś mogą. z drugiej strony, to ja walczę z nimi innymi schematami, ale nie bardzo inaczej potrafię, nie widzę innej drogi, pomijając. ja nie mogę sobie pozwolić na pewnego rodzaju stany, tzn. stany emocjonalne, specyficzne, określone, nie mogę w ten sposób, przynajmniej nie teraz, co nie znaczy że kiedykolwiek będę mogła, bo to też niepewne. jeśli się uda, to tak, ale nie obiecałabym nikomu czegoś takiego, nie dałabym słowa że (...) jeśli wygram ze sobą, lub GDY. 

tak na marginesie, chyba jednak zdarza mi się tęsknić czasami: za konkretną osobą, lub tym co mogłoby się wydarzyć; za fantazją jakąś, wyobrażeniem, marzeniem. w sumie nie wiem o czym to wszystko, o wszystkim to trochę jest.

ząb mnie boli.

czwartek, 2 listopada 2023

kwietnia, niech

niczego takiego nie było, boję się że (...) nie wiem czy kiedykolwiek (...) ojej, sporo będzie kropek, nie dokończę żadnego zdania.

nie, nie myślałam wtedy że tak być powinno, wiedziałam doskonale, że nie tak akurat. tylko że ja się bałam już wcześniej, jeszcze przed, poza tym wiedziałam co się stanie od zawsze. od dzieciństwa, bardzo wczesnego.

ed. a, miało być o tym co się uda(ło) a co nie. trudno. 
bo przecież trudne to jest.
tak dobrze. 
tak, dobrze.

sobota, 28 października 2023

strata

to był bardzo zły pomysł, w niczym mi to nie pomoże, nie pomoże żadnej ze stron. to nie emocje, to coś więcej, ale nic dobrego, ja w tej chwili przede wszystkim smutek czuję. coś powiedziałam na koniec, ale to bez znaczenia, usunęłam już bo przecież widzę że nie odczytujesz, wiem że nie odbierzesz już wiadomości żadnej. ja nie tęskniłam, wiesz, to chyba dziwne, ale pomyślałam sobie, że ja chyba w ogóle nie mam pojęcia co oznacza to słowo, co to znaczy tęsknić za kimś, w jaki sposób się to odczuwa. wydaje mi się że nigdy w życiu nie tęskniłam za nikim. myślałam o Tobie, chyba nawet często, ale to nie tęsknota, to coś innego na pewno. zresztą to nie bolało mnie już nawet, to było podejście raczej takie, że nie ma Ciebie i koniec, że jesteś dla mnie kimś ważnym, kimś wyjątkowym, ale Ty w moim życiu być nie musisz, we mnie nie było żadnego "tęsknię", nie było już chyba nawet jakiegoś żalu większego. nie wiem czy jestem złym człowiekiem, coś jest we mnie złego na pewno, ale teraz czuję żal, tak, teraz czuję, nie tęsknotę, ale żal i smutek. to są emocje których w czystej postaci nie doświadczam często, bo nawet jeśli czasami, to idzie to zazwyczaj w stronę napięcia jakiegoś, zdenerwowania, złości. czysty smutek trudno jest znieść. żal chyba też. ja coś takiego czułam ostatni raz gdy miałam 13 lat. poważnie, nie sądzę by później kiedykolwiek jeszcze, tj. żeby te emocje związane były z konkretnym człowiekiem, tego nie miałam od 13 r.ż. na pewno. wydaje mi się, nie no, tego też jestem (prawie) pewna, że ja do Ciebie coś czuję, czego nie chcę czuć (ale bez nadinterpretacji), albo że bym mogła gdybym chciała, gdybym sobie pozwoliła. ja naprawdę nie mogę tak bardzo kogoś lubić, mnie to po prostu BOLI. szkodzimy sobie wzajemnie, mówiłam o tym wcześniej już, nie potrafimy sobie pomóc zupełnie. mówiłam w nagraniu o czymś innym jeszcze, odniosłam się do tego co pisałeś, ale to też już nieważne, to też nie jest dobre chyba, przynajmniej wydaje mi się, że dla mnie nie jest dobre, to czym mi próbowałeś pomóc. nie chcę o pewnych rzeczach myśleć, analizować ich, to też raczej boli, ale i nie ma sensu, ja wszystko o sobie wiem. nie zrozumiałam pierwszego zdania, nie wiem do czego się odnosiło, nie wiem co na myśli miałeś, ale właściwie nie chcę byś tłumaczył mi. nie odpisuj, zresztą napisałeś to samo do mnie, ale ja musiałam, nie wierzę, że nie zaglądniesz tu. 

sobota, 21 października 2023

some

jest źle. jasne że mogłoby być gorzej i szczerze dziękuję że nie jest, ale beznadziejnie sobie radzę i tyle. w tej chwili, no i dłuższą chwilę to będzie trwało niestety, bo sobie nie poradzę inaczej z tym co za chwilę, tą dłuższą, tak. nie, zaplanujesz coś innego, to jest na już, na teraz, bo jedynie tego co teraz, co już, dotyczy, a że potrwa to przez... qrwa mać.

środa, 18 października 2023

H.

przyjeżdża w przyszłym tygodniu

czy się cieszę? 

ojej!

myślałam o czymś innym akurat

i o kimś innym może nawet

chociaż 

nie wiem co czuję w tej chwili

poniedziałek, 9 października 2023

obok

no właśnie NIE, nie zrobię tego, przynajmniej nie w ten sposób, tzn. nie w sposób oczekiwany (i też ok, albo dlatego właśnie. się okaże). niewielka to zmiana, w dodatku związana z konkretnym planem, więc w gruncie rzeczy żadna, heh ;)

niedziela, 8 października 2023

przerwa czy coś, czy, no tak

dobra, na serio potrzebuję przerwy bo zaczynam przekraczać granice wszelkie, jak zawsze. to chyba służy właśnie temu, by się odciąć; by kogoś/coś zostawić; by mieć ku temu pretekst, powód jakiś. poza tym to też potrzeba wyładowania się na kimś, wyżycia, w jakimś stopniu na pewno. 

nie mam kogo zapytać o to czy wszyscy mężczyźni są j***nymi zbokami.* (ponieważ nie mam kontaktu z tymi, z których zdaniem bym się liczyła, których bym szanowała, ponieważ przychodzą mi do głowy jedynie dwie osoby, które by mogły mi odpowiedzieć szczerze, ponieważ nie ma ich! zostawiam tych na których mi w jakimś sensie zależy, ajć, jak miło)

ja naprawdę czegoś bym się chciała dowiedzieć, no ale trudno, w tej chwili się nie dowiem niestety.

*ok, może przesadziłam. tzn. ja mam wrażenie że to nie jest przesada wcale, ale chodzi mi o to, że nie próbuję być złośliwa, wbrew pozorom. wydaje mi się, przynajmniej tak z moich obserwacji, doświadczeń różnych wynika, że większość osobników płci męskiej ma jakieś specyficzne upodobania, w sensie że są one... i teraz nie wiem jak to okreslić, bo chciałam napisać, że są one "nietypowe" lub "odbiegające od normy" ale skoro wydaje mi się, że jakieś odchyły dotyczyć mogą większości, to w jakim sensie to w ogóle odchyły są (?) nie powinnam więc mówić, że coś jest nietypowe lub odbiegające od normy, bo wychodzi przecież na to, że wszystko to norma jest. obrzydliwe to może być w moich oczach co najwyżej i smutne też trochę nawet, ale nie ma we mnie złości (raczej), nikt sobie zjebanego mózgu nie wybiera przecież, a skoro to "norma" i dotyczy większości, to chyba współczuć powinnam nawet, bo to takie upośledzenie przypisane płci; rodzi się takie biedne niewinne dziecko i z góry skazane jest na to, że wyrośnie na popaprańca. w gruncie rzeczy to tragedia. ku*** nienawidzę mężczyzn, no tak.

sobota, 7 października 2023

roz.

jedna kamienica, taka samotna, obok bunkier, krzaki, "dolina". okno też było wyjątkowe, jedyne takie w całej kamienicy, prawdopodobnie środkowe. no tak, raczej... klatka schodowa była w jakimś sensie straszna, specyficzna, schody specyficzne, bałam się tych schodów (?) chyba. nie pamiętam psa, wiem że był. pamiętam, wabił się Raptek, podobno odprowadzał nas do domu tą dróżką "na skróty" - tą samą, przy której był taki lasek jakby (sporo drzew), ale to nie "lasek" tzw. (wiadomo), ten prowadzący do "żłobka" to nie. to ten lasek przy "dolinie". tak, ten przy dolinie. ten z drzewem na którym od zawsze wisiała lina, huśtawka, na której się huśtałeś pijany. pijany?! no tak. ja na tej huśtawce w wieku przedszkolnym chyba próbowałam zabić koleżankę. pamiętasz M? taaak. przy tej samej dróżce Kip napadał na ludzi. pamiętasz Kipa? ojej. Ty tak mówiłeś chyba (?) w jakiś specyficzny sposób, chyba "jejciu" jakoś tak. heh, pamiętasz takie rzeczy? to akurat zapamiętałam (...) KONIEC. tak?! jejciu no! ;)

(pominęłam sporo)

piątek, 6 października 2023

droga do domu

żadnego z nich opisać nie mogę, wszystko jest zbyt prywatne, zbyt osobiste, zbyt moje. chyba tylko (ktoś) to rozumiał mniej więcej. chociaż nie wiem, chyba też niekoniecznie. on mówił o czymś innym prawdopodobnie, tylko że ja to sobie zmodyfikowałam trochę, dostosowałam do tego co we mnie jest. każdy tak robi, to oczywiste. wszystko przechodzi przez jakieś jednostkowe, indywidualne filtry, zawsze. 
nigdy nie chciałam się dzielić tym. moim światem. sobą. chyba. mam potrzebę dzielenia się jakąś częścią siebie, ale tą sztuczną bardziej, raczej wykreowaną postacią, rolą. (o prostytucji emocjonalnej to mi mówił kiedyś kto? no! no tak)
mam marzenia do których chcę dążyć na pewno. 

czwartek, 5 października 2023

dr.

i tak zaglądałaś. ostatnio jak weszłaś to zostałaś. nie, no właśnie nie. nie mam w tej chwili tego, a chyba bym chciała, potrzebowała czasami (?) chwilami, bo raczej to wszystko na chwilę, przez chwilę. z drugiej strony to jest tak, że ta chęć znika, tzn. nie tyle znika, co zostaje na siłę wręcz zepchnięta gdzieś tam na dalszy plan (dosłownie), ale to wynik tego, czego nie chcesz, z czym walczysz przecież... i gdybyś kiedyś rzeczywiście wygrała, to dążyłabyś do... no? do czego? czego byś chciała, gdybyś nie musiała walczyć już? lubię Cię Marta, wiesz? w gruncie rzeczy nikogo bardziej nie lubię. 

środa, 4 października 2023

nie tylko o tym co oczywiste

jednak nie mam covida (to wcale nie plus), ale nie o tym chciałam. w sumie to nie wiem o czym chciałam. jest mi przykro lub smutno (musiałabym się zastanowić nad różnicą). kochałam na swój sposób na pewno niektórych ludzi, lub niektóre inne żywe stworzenia, natomiast, tak obiektywnie i szczerze, ja bym komuś takiemu jak ja nie zostawiła pod opieką nawet psa. mam mieszane uczucia, nie wiem. Freak miał chyba dobrze pod pewnymi względami, pod pewnymi względami dużo lepiej niż wiele psów, chyba był szczęśliwym psem (pod pewnymi względami - znowu). mam wyrzuty sumienia w stosunku do tych jednostek bardzo nielicznych, przeze mnie kochanych. na pewno będę jeszcze miała jakieś zwierzę/zwierzęta, tj. psy, koty ewentualnie, innych zwierząt raczej pod uwagę nie biorę.

wtorek, 3 października 2023

dodając jeszcze

to było na przystanku, na którym stanęłam tylko dlatego, że mnie jakaś starsza kobieta zaczepiła pytając o tramwaj – czy dojedzie gdzieś tam jadąc tramwajem jakimś tam. ja ogólnie mam bardzo słabą pamięć do twarzy, na ulicy rozpoznaję tylko ludzi wyjątkowo bliskich mi, których znam od wielu lat, czyli w praktyce to raczej członkowie rodziny jedynie, nikogo innego nie rozpoznaję gdy spotykam go poza miejscem do którego przypisany jest. no nie wiem, np. sąsiedzi są "przypisani" do mojego bloku i okolicy, czyli jak sąsiada spotkam na klatce schodowej lub w pobliskim sklepie, to rozpoznam go, ale jak go spotkam w miejscu w którym z reguły go nie widuję, to prawdopodobnie będę miała problem z rozpoznaniem kto to. nawet przypominam sobie takiego człowieka z którym coś mnie w jakimś sensie łączyło kiedyś, chodziliśmy razem po pubach głównie (ha!) mimo wszystko to była osobą pod pewnymi względami dość bliska mi, ale jak go spotkałam w miejscu, w którym nie spodziewałam się spotkać, to się przez dłuższą chwilę musiałam zastanowić skąd ja go znam. podobnych sytuacji było wiele, no ale pomijając. ja K. nie widziałam kilkanaście (?) lat, myślę że ogólnie jest mało prawdopodobne by kogoś rozpoznać po tak długim czasie, tym bardziej, że był jeszcze młodym chłopakiem gdy widziałam go lata temu, dzisiaj jest dojrzałym mężczyzną. właściwie to dziwne, że on poznał mnie, przecież ja też musiałam się zmienić bardzo. powiedział, że nadal wyglądam jak wtedy gdy miałam kilkanaście lat, no ale tak się mówi, wiadomo. tzn. ja wiem, że wyglądam na lat mniej niż mam, no ale nie na 15, bez przesady ;) bosze, jak on mi się podobał gdy dzieciakiem byłam. nawet teraz po tylu latach było w nim coś, co przypominało mi tego dawnego Krzysia. to oczywiste niby, bo przecież to ten sam człowiek, ale jednak fizycznie się zmienił bardzo. to, co przypominało mi kim jest, to było coś pozafizycznego właśnie (...) dobra, zostaw to na razie. 

ja i tak skupiona jestem na czymś innym, mimo wszystko, jak zawsze. to są tak głupie powody dla których robię to wszystko, tzn. preteksty, na siłę wytłumaczenia (ale rzadko kiedy usprawiedliwienia; sporo sobie mogę zarzucić, ale nie to akurat; mam bardzo dużą samoświadomość, to jest coś ponadprzeciętnego raczej... i ch*j właściwie, nic mi to nie daje). Martuś, proszę. boję się, że to się nigdy nie zmieni. (właściwie to dzisiaj może być gorzej niż wczoraj, ale nie musi przecież. nie no, będzie ok. kurcze, jak ja sobie nie ufam, bardzo się siebie boję).

PS K potrafi pisać, ojej! ;) tak na serio to niczego nie chcę od niego.

poniedziałek, 2 października 2023

K jak.

jejku, szok normalnie, nie mogę chyba pisać teraz, tzn nie potrafię tak na szybko, nie w tej chwili, poza tym w związku z tym co się stało zrobiłam coś czego nie powinnam, no ale nie pierwszy raz przecież. trudno. będzie lepiej. jest dobrze. spotkałam Krzysia! to jest niewyobrażalne, tak mało prawdopodobne że się stanie to co się stało. nie wiem czy to logiczne, nieważne. na przystanku, gdzieś koło Kaskady (?) o bosze! on mnie poznał, a przecież chyba kilkanaście lat temu widział mnie ostatnio. poznał mnie! dałam jemu tel. nie wiem czy to dobrze akurat. 

piątek, 29 września 2023

wir.us

potrzebuję przede wszystkim konkretnego nastawienia emocjonalnego, to chyba wszystko, przynajmniej w początkowym etapie, później bywa różnie. tzn. to "różnie" to też emocje jednak, z tym że o ile w pierwszych dniach jest to GŁÓWNIE nastawienie, to po dłuższym czasie dochodzą do tego czynniki, może nie tyle zewnętrzne, co inne (oczywiste, dla mnie jasne, bez rozpisywania się), które wpływ na emocje mają. to tak jakby w początkowym etapie tego wpływu nie było lub jakby był on znikomy – w sumie jest znikomy, pomijając sytuacje nietypowe, ekstremalne, czyli takie, które nie zdarzają się codziennie przecież. możliwe też, właściwie to nawet pewne, że na tym etapie emocje w ogóle trudniej wywołać, przynajmniej te negatywne, co jest wielkim plusem jak by nie patrzeć. właściwie to nie wiem po co o tym piszę... chyba po to by sobie przypomnieć jak niewiele potrzeba by (...). to pozytywne być miało, motywujące, no i w sumie jest, tylko że... kurcze, coś mnie "bierze" prawdopodobnie. jakaś dziewczyna zasmarkana mnie zaraziła w Carrefourze (od razu gdy na nią wpadłam pomyślałam sobie że zarazi mnie, zawsze wiem kiedy i kto mnie zaraził, nawet gdy to jacyś obcy ludzie), co akurat w tej chwili plusem być może, o ile to przeziębienie faktycznie, bo nie mam kataru jak na razie, tylko stan podgorączkowy i ogólnie się niezbyt dobrze czuję. w sumie biorę pod uwagę jakiś tam inny stan zapalny. wolałabym katar akurat, albo covida, tylko że nie bardzo się dowiem, że go mam (nawet gdyby), bo te testy, grzebanie sobie tym patyczkiem w nosie, to jest dla mnie niewykonalne wręcz. wcześniej wiedziałam że mam, bo wiedziałam że mają ci, którzy zarazili mnie, albo których ja zaraziłam, ale zawsze to ci inni wykonywali sobie test, nie ja. no trudno. pomijając to coś, co w tej chwili wywołuje u mnie samopoczucie zbliżone do tego przeziębieniowego, pierwszy raz od dłuższego czasu mam wyjątkowo dobre nastawienie, do wszystkiego właściwie, choć u mnie wszystko w mniejszym lub większym stopniu, ale zawsze z jednym związane jest, tak czy inaczej mam sporo motywacji, nadziei, wiary, no i przepełniona jestem jakimś takim optymizmem, może nawet radością (bo to TEN czas, bo koniec, bo początek nowy). no i fajnie ;)

sobota, 23 września 2023

(se)

ponieważ to wszystko K, poszłam dziś tam gdzie nie powinnam, odwiedziłam kogoś, kogo nie powinnam w ogóle do swojego życia lata temu wpuszczać. R by mi powiedział bym zamknęła drzwi, lub bym przeszła tam, obok "drzewa" ;D ...i nie wiem dlaczego pomyślałam o R. chyba nie ma, nigdy nie było innej osoby, do której myślami wracałabym tak często. śmieszne jest to, tak sobie pomyślałam, że gdybym ja go poznała teraz, to prawdopodobnie nikim dla mnie wyjątkowym by się ten człowiek nie stał, ja się w myślach nie odnoszę do niego jako osoby, ale do wyobrażenia, tj. do sentymentu, do obrazu wyidealizowanego boga (jasne że mam tego świadomość, ale nie chcę tego zmieniać, zupełnie nie; zawsze brakowało mi jakiegoś męskiego autorytetu, to pewne. R był po prostu odpowiednią osobą, w tamtym czasie nie spotkało mnie nic lepszego. wtedy potrzebowałam go jako człowieka, dzisiaj potrzebuję  jako wspomnienia). 

piątek, 15 września 2023

skoro muszę

tak, to jest śmieszne, że ja coś "muszę" w związku z jakimś tam "końcem", no ale "muszę" i ch*! ;) dobra Martuś, luzik. faktycznie jest raczej ch***wo, z drugiej strony to kogo to wina? no kto to źlobił, cio? ojej, Martusia be! i odpierdol się (za przeproszeniem) na dłuższą chwilę od tego Instagrama, bo już chciałam tu pisać "but" zamiast ale (na przykład i na serio tam wyżej poprawiałam, to głupie), a przecież myślę w języku polskim na pewno. w ogóle się odpierdol od netu na jakiś czas, tzn. za jakiś czas na jakiś czas, za chwilę. trzymaj się, i love you! ;D

środa, 13 września 2023

kropka już

na zakończenie nr. któryś tam. 
lubię ludzi raczej, choć denerwują mnie; denerwują lub nudzą, w większości nie interesują. ludzie są głupi, naiwni, brak im honoru, odwagi, wyczucia, ogłady, dojrzałości, mądrości. nie, nie lubię ludzi, nie szanuję, chociaż (czasami) im współczuję. w całym swoim życiu, jak dotąd, jak na razie, poznałam TYLKO trzy osoby (może cztery, max), które szczerze (chyba; mam świadomość tego, że u mnie może być to zmienne i uzależnione od pewnych czynników, no ale) lubiłam, ceniłam, szanowałam, tzn. trzech/czterach mężczyzn, kobiety ogólnie nie pojawiają się w mojej głowie gdy myślę o "ludziach" ha! ;D ... no tak, myślę o mężczyznach. kwiatek pochłonął głębię.

wtorek, 12 września 2023

poniedziałek, 11 września 2023

Z.Ś.J.

od bardzo dawna nic nie dotknęło mnie tak szczerze. zawsze tak było zresztą: nic bardziej niż (...) pomyślałam, poczułam chyba, co tak naprawdę się liczy, co znaczenie ma. to jest chwila, sekund kilka, za kilka lat być może poczuję to znowu i... przeraziły mnie wszystkie te obrazy; to, co pojawiło się w mojej głowie. kiedyś się skończy to wszystko; w chwili śmierci wartość jakąkolwiek przestaną mieć wszelkie maski i gry. to chwilowe uczucie, coś jak otarcie się o prawdę, tylko że już nawet opisując to, przekładając na słowa ja tą prawdę straciłam. poza tym ucieknę od niej, jak zawsze, jak każdy. muszę to zostawić, muszę odwrócić uwagę, już teraz nie chcę w ten sposób, mam przecież własną drogę i plan. pomieszane z (tym co było). to była noc z 5 na 6 lipca rok temu. O. pokazywał mi kwiaty w ogrodzie (przecież ja nawet kwiatów nie lubię). mogłam się spodziewać że dziś wydarzy się coś. 11 września i lata temu tego dnia właśnie (...) jednocześnie to też dzień urodzin kogoś... KOGOŚ kiedyś dla mnie ważnego. to wyjątkowa dla mnie data chyba. kolejny błąd. jest mi jakoś smutno dziś. 

sobota, 2 września 2023

pisane przez

[kd] no nareszcie mogę!
to MUSI być ta droga, inaczej się nie da, nie da się w tym sensie, że inaczej nie potrafię, inaczej nie chcę, inną drogą mi to żadnej przyjemności nie sprawi, wiesz to od zawsze Marta. mam JASNO OKREŚLONĄ WIZJĘ, niezmienną, stałą od lat. Nie próbuj innymi drogami, nie ma sensu, celem jest TA WŁAŚNIE określona, a cel jest niezmienny, stały: potrzeby, marzenia wrócą. NIC INNEGO CI NIE DA TAKIEGO SZCZĘŚCIA. Teraz nie możesz inaczej, CELEM JEST WOLNOŚĆ, ale tam dalej, na końcu OKREŚLONEJ DROGI. BOŻE, mogę być szczęśliwa, doskonale wiem jak być. DZIĘKUJĘ. Przerwa jest konieczna. DĄŻENIE. OKREŚLONY PLAN. Przede wszystkim przerwa od (...) czegokolwiek gdzieś, co najmniej kilkanaście dni. 
JEST TYLE PIĘKNEJ MUZYKI!!!!!!!!!
Im dłużej kogoś znam tym bardziej potrafię lubić, na ile to szczere i głębokie do zastanowienia (choć niekoniecznie) ale widzę w ludziach dobro (!) Widzę wielowarstwowo, po długim czasie też to, co doceniam. W drugą stronę też to działa, jednak mój obraz ludzi jest zmienny.
Dla tego, czego nie możesz wyrazić teraz, dla tego, na co dzisiaj sobie nie pozwolisz. Byś sobie w końcu mogła POZWOLIĆ. Boże, wiem co zrobić by szczęśliwą być. Niewielu ludzi chyba ma taką możliwość, tj możliwość bycia szczęśliwym ot tak sobie kiedy się chce,  decyzyjność taką. Niewielu prawdopodobnie ma poczucie, że w 100% kontrolować mogą swoje samopoczucie, emocje, uczucia, psychiczny stan. Nic nie ogranicza mnie, nikt i nic nie wpływa na mnie, na mój stan psycho-emocjonalny. Nie ma nic. Jest tylko JA. Bosze, Marta... jesteś bogiem. Jestem bogiem. Boże, dziękuję.

piątek, 25 sierpnia 2023

burza

i jeszcze

jffdfffhvszxbhgdsxcbbvdzddsxgfdssdfghgdxfgddcvjkkjkkjfdsadewryjoollpkhfeewaqcvbklppuyresdcvhkohfdswefgbbkoppugrsaqweqdgutghiioplklkmbgcdczaawqrgthjkjkoppigresaaqwdcbhtfddfhgfdddgjhdssfbkllppphtrssaqweefgytewwfcvbjjfdtttjklohfsasfjkppureqazvbmmjszxxaazxvbjigfdegjkjhgdchjkhfvhgvbhg!!!!!!!!!!

niedziela, 20 sierpnia 2023

czyt.

jak ta gazetka z dzieciństwa, tak mi się jakoś przypomniało. szkoda że nie potrafię o tym mówić, pisać, nic. nawet do siebie. w ogóle uważam że to przesada... chcę np. napisać, że jest tragedia, ale po chwili myślę, że to kłamstwo, że grzech, że to nieprawda przecież. to tylko moja subiektywna, chwilowa zresztą prawda, ale obiektywna prawda jest inna, obiektywna prawda jest taka, że wielu ludzi by chciało być na moim miejscu, że ja sama bym prawdopodobnie nie zamieniła swoich problemów na inne, na 100% są gorsze "tragedie" ... moja jest niczym w porównaniu z niezliczoną ilością tych gorszych innych. mimo wszystko źle mi, kur*a mać (!)

piątek, 18 sierpnia 2023

nie jest dobrze

żeby nie powiedzieć, że jest źle. ostatnio było, w tym dziś. gdyby jeszcze się udało, w co wierzę oczywiście (...) heh, to trochę żałosne, że "wierzę" w to, co uzależnione jest tylko i wyłącznie (?) ode mnie; to nie to słowo powinno być, powinnam być pewna, no ale (niestety).

w ogóle czuję się źle. nie wiem czy jest mi źle z powodu braku kontroli nad (...) czy brak kontroli to skutek tego że jest mi źle. nie znam innych mechanizmów odreagowania, odcięcia emocji, zagłuszenia; w ogóle nie stosuję prawie żadnych innych mechanizmów obronnych, nie ma nic poza tym. wszystko więc łączy się ze sobą i jedno z drugiego wynika. już o tym wspominałam zresztą ostatnio. 

mam potrzebę... przedstawienia (?) czegoś gdzieś (to niepewne), bronię się przed tym też (tak jakby), że to jeszcze nie czas, więc by ten czas przeczekać (nie no, tak by wypadało i tak będzie ok, ale to nie to chyba, ja robię wszystko by ten czas oddalić, tzn ten "czas" na który czekam, to skomplikowane/chore, raczej chore), no więc by czas ten oddalić to (...) i tak sobie "odpoczywam" się męcząc ze sobą. 

nawet wirtualnie nie mogę teraz prawie nigdzie "odezwać się" czegoś z siebie wyrzucić czy czegokolwiek "przedstawić" (niech będzie). to dotyczy nawet niby małych rzeczy, no nie wiem, dla przykładu chciałam wrzucić jakieś zdjęcie na ig i już miałam kliknąć, już je tam dodać, ale w ostatniej chwili wycofałam się, sobie pomyślałam że tam jest za dużo ludzi, że mnie tam za dużo było ostatnio, że w sumie to nie chcę teraz mieć kontaktu z kimkolwiek, że ja nie jestem tam po to by do mnie pisali ze Stanów, z Indii, Włoch, Hiszpanii, z Meksyku czy z innego tam RPA (!) no kurcze. na FB to samo, choć tam Polska bardziej, z tym że... 

tylko już tutaj pisać mogę. przynajmniej teraz. muszę się uwolnić (od tej złej strony siebie).

środa, 16 sierpnia 2023

jak te wszystkie wyższe, no te...

Można mieć wpływ na "to" dość duży, sporą kontrolę, o ile nie pełną. Dla większości ludzi to niewyobrażalne, dla mnie zupełnie naturalne jest. To nie jest coś, co wymaga jakiegoś wysiłku z mojej strony, absolutnie, wystarczy świadomość tego, że nie mogę, że nie chcę, że sobie nie pozwalam (choć ważniejsze prawdopodobnie są powody - tzn. dlaczego nie pozwalam sobie, ale w tej chwili nie rozpisując się, pomijając). Pamiętam początek, wiem dokładnie kiedy się to stało, kiedy postanowiłam sobie, że nigdy więcej, że nigdy już nie. Tego zresztą nie było dużo, ale to, co wiązało się z (...) Nie o wszystkim mówiłam, nie wiem co tak naprawdę mnie wtedy zabolało (większość ludzi uznałoby że; ale nie, to nie to co niby oczywiste, nie to co powinno, choć jasne że to "trauma" też). Nigdy od tego czasu nie dopuściłam do (...).

To chyba wstęp (wyżej, dziś).

Dzisiaj to koniec przecież.

Tak na marginesie, ale to dosłownie, mam dość ludzi, których nie zostawiłam, nie ma czego i kogo już prawie, tak realnie jeszcze ktoś, wirtualnie zbyt wielu ludzi mi... ja ich nie znam i nie chcę w większości poznawać, ja tam sobie przedstawiam "siebie" (zawsze chyba też tak naprawdę to był mój główny cel, reszta się dzieje sama). Nigdzie nie mogę być sama, realnie, wirtualnie. Potrzebuję przerwy (znowu).

O kompromis chodzi chyba po prostu. Mam uczucia jakieś, jak każdy człowiek przecież; mam potrzeby przeróżne, a wiele z nich to potrzeby w niewielkim stopniu zaspokajane od zawsze. Muszę więc innymi drogami, dla jakiegoś substytutu, namiastki emocji, uczuć nawet. Skoro tak jak należałoby boję się i nie jest to zwykła obawa, jakieś tam zahamowania, uzasadniony strach, ale przerażenie, coś, czego w żaden sposób nie przeskoczę bo to mnie przeraża w stopniu tak dużym, że z automatu niewykonalne się staje. Nie do końca mam nad tym kontrolę, to dzieje się samo. Choć z drugiej strony gdyby ktoś zapytał mnie, to i świadomie byłabym w stanie opisać cały mechanizm, że gdybym miała wybór, tj. gdybym miała podjąć decyzję, to ona by tym samym czym wyuczony schemat była. W sumie jest przecież, bo to decyzja też. Ja to utożsamiam ze wszystkim czego zawsze się bałam, czego się wstydziłam, nie wiem czy jest we mnie większy lęk, poza tymi najbardziej uniwersalnymi jak przed śmiercią chociażby, ale on dla wszystkich wspólny, a ja o tym indywidualnym, jednym z największych moich. Nie ma nic bardziej poniżającego w moich oczach, nic co czyniłoby człowieka bardziej bezbronnym, słabym; nic, co by mi się jawiło jako większa naiwność, głupota wręcz, zresztą jedno jest dla mnie synonimem drugiego. Nie jest więc ważne to, czego ja jako wbrew pozorom dość wrażliwa (ha!) osoba pragnę, ważniejsze jest to, że sobie na to nigdy nie pozwolę.

(0413.t.tak,teraz.też)

poniedziałek, 14 sierpnia 2023

z powodu wszystkiego

myślałam o tym, starałam się znaleźć powód i niby znalazłoby się kilka, ale też mam wrażenie, że one są tylko pretekstem, że są skutkiem właściwie a nie przyczyną. jest mi smutno z powodu wszystkiego. nie wiem czy ten "kryzys" jest spowodowany tym co zrobiłam, do czego doprowadziłam, czy odwrotnie jednak, to co czuję doprowadziło do podjęcia konkretnych decyzji, działań dość destrukcyjnych jak zawsze. wszystko się ze sobą wiąże i jedno z drugiego wynika. nie wiem za to do końca, to takie małe odkrycie, skąd potrzeba zniszczenia wszystkiego wokół, bo nie tylko siebie, tak jakby ulgę przynosiło podzielenie się cierpieniem. może to zwykłe odreagowanie. zwykłe w znaczeniu takim, że każdy w gorszych chwilach odreagowuje wszelkie emocje jakoś, bardziej lub mniej zdrowo, w zależności od poziomu zdrowia (czy niezdrowa) jednostki, od jej dojrzałości. dlatego u mnie to apokalipsa jest. właściwie to... z jednej strony tragedia, z drugiej strony ja wiem też, że jakoś pozbieram się, że to chwila właściwie, krótsza lub dłuższa, ale zawsze chwila. nie jest możliwe nawet bym (...) nigdy tak nie będzie (?) nigdy jak dotąd nie było.

piątek, 11 sierpnia 2023

sobota, 29 lipca 2023

(18) Martuś, no!

to pomaga, a szkodzi w stopniu zdecydowanie mniejszym niż (...) poza tym nawet gdyby, to i tak byś robiła i to ;) no to chyba lepiej "szkodzić" sobie TYLKO tym, jeśli już. 

*spokojnie w cudzysłowie, bo pomoc jest większa, w przeciwieństwie do (wiadomo).

poniedziałek, 10 lipca 2023

wszystkiego najlepszego

uważam, że nie powinno się mówić o sprawach ważnych, żeby nie zapeszyć chociażby, ale też dlatego by inni nie mieli możliwości życzenia czegoś złego, że niespełnienia - tego, co chcemy by spełniło się, lub spełnienia - tego, czego się boimy, czego byśmy nie chcieli.

ojej, ale mam potrzebę.
nie, właściwie nie :)
tak sobie piszę z oczywistych (dla mnie) powodów.

sobota, 8 lipca 2023

o m. kolejny raz

w dużym stopniu utożsamiałam się z nią, nadal trochę patrzę jak na cząstkę siebie. właściwie odwrotnie - czas przeszły to lustrzane odbicie bez akceptacji raczej, stąd i dawna "nienawiść" która zresztą nigdy nie była szczera - to była walka dla samej walki, zresztą zawsze wiedziałam czego w niej nie lubię i że to lustro, że nie lubię w niej siebie. w gruncie rzeczy nigdy chyba nie życzyłam jej źle, wręcz odwrotnie z czasem: życzyłam jej wszystkiego najlepszego. moje życzenia spełniły się. to jest dziwne uczucie i strasznie dziwnie jest patrzeć na sukces kogoś, kto mógłby być mną przecież, tzn ja mogłabym być nią, bo przecież BYŁYŚMY w jednym miejscu i w jednym czasie z tymi samymi problemami, skłonnościami, cechami, zachowaniami, etc. łączyło nas bardzo dużo. to jest niesamowite, w jakimś sensie fascynujące, jak podobni do siebie bywają ludzie z podobnymi zo. (nawet fizycznie niekiedy) choć może to (...) nieważne. to przecież te same role //choć tak naprawdę n* odgrywać mogą nieskończenie wiele różnych ról, ona akurat wyjątkowo bliską tej mojej odgrywała i może dlatego właśnie gdy patrzę na nią teraz, to tak jakbym patrzyła na siebie, na jakąś alternatywną wersję mnie, na kogoś kim mogłabym być przecież, gdybym nie poddała się. 

widocznie była (jest) dużo silniejsza niż ja.

*w jej przypadku niekoniecznie to problem aż tak duży, może więcej jednak cech h. (które u mnie też występują, więc to bez znaczenia, to jest mieszanka, jak i u większości zapewne).

a, właściwie to chciałam napisać, że wszystko jest płynne, że nic nie jest czarno białe - o tym być miało głównie, tzn taka była myśl przewodnia, wyszło co innego. nie no, nie że "nic" tylko że "człowiek". zawsze tego rodzaju myśli pojawiają się gdy gdzieś tam ją widzę, bo i to przecież wspólne nam było. pamiętam jak kiedyś wspominała, że dobrze funkcjonuje w sytuacjach kryzysowych, że tak normalnie niewiele czuje, że jest w stanie odegrać wiele uczuć, w tym rozpłakać się na zawołanie. sama niegdyś podciągała to pod psychopatię, dziś nazywa siebie empatą. śmieszne? no nie do końca właśnie, ja w tym wcale sprzeczności nie widzę. tzn widziałabym w niektórych przypadkach czystej psychopatii, tej "primary", zresztą pomijając, bo ja piszę o konkretnym przypadku, a to nie psychopatia przecież. patrzę na nią teraz i widzę że gra, choć teraz może i mniej, ale to przedstawienie, w sumie kilka co najmniej przedstawień, które odegrała ze trzy (?) lata temu mniej więcej, było na bardzo niskim poziomie, sama zrobiłabym to lepiej, myślę że bardziej naturalnie :) mimo wszystko widzę w niej człowieka, któremu udało rozwinąć się, emocjonalnie też; widzę szczerość niekiedy, dużą wrażliwość (zawsze widziałam). nigdy nie nazwałabym jej człowiekiem złym, zresztą niewielu ludzi tak bym określić mogła. o tym właśnie myślałam.

***

znalazłam w starym telefonie.

w związku z czym wiadomo.

piątek, 7 lipca 2023

zobacz, świat!

wszystko idzie nie tak jak powinno, jak miało. wszystko, czyli ja. to ostatni taki, ostatni w ostatnim czasie.

uwolniłam się od wielu ludzi, jednym tłumacząc, wyjaśniając dokładnie, innych zostawiając bezsłownie. a, zakończyłam też coś jednym zdaniem w złości wypowiedzianym, choć tak naprawdę nic nie mam do tego człowieka, mógł sobie być nawet, nie miało to znaczenia większego, znalazł się pretekst więc wykorzystałam go. uwolniłam się od tych, od których chciałam i od tych, od których niekoniecznie. to i tak na jedno wychodzi, wszyscy i wszystko.

został tylko jeden człowiek w tej chwili, z którym by wypadało relację zakończyć, lub określić ją bardziej, nie dawać nadziei na (...), to jest dla mnie jakiś problem, a przecież to nic wielkiego, problem będzie większy jeśli będę ciągnąć to nadal, a znając siebie będę, dopóki nie znajdę pretekstu, dopóki nie zostawię bez słowa. (nie mam powodu by jakąkolwiek krzywdę tej osobie robić). 

to nie moja odpowiedzialność, nie moja rola, nie moje marzenia, uczucia nie moje, nie moje cele i dążenia. moja wina jedynie, że nie potrafię powiedzieć wprost pewnych rzeczy, że określić się nie potrafię, że wygląda to jakby była szansa, że wygląda jak niezdecydowanie, wahanie, ale to nie to (zazwyczaj, bo nie dotyczy wszystkich relacji akurat), to brak asertywności i współczucie, litość raczej. czasami. tylko CZASAMI, bo mi przechodzi w gorszych chwilach, albo w lepszych, w tej chwili w gorszych, ogólnie w różnych. sprawia mi przyjemność niekiedy to, że ... 

nie, jednak w najmniejszym stopniu nie zmieniłam się. zmieniło się coś, mam nadzieję przynajmniej, bo akurat od kilku dni tak jakby powielam stare schematy, więc najlepiej nie jest. niezupełnie "powielam" (co to znaczy?), nie w takim stopniu jak dawniej, mimo wszystko zjebałam no, bo się nie da tego określić ładniej. nadal sobie nie ufam, z tym nie można się dobrze czuć.

środa, 5 lipca 2023

nawet p.

było ich chyba kilku i wszystkich ich zniszczyć chciałam, w jakimś sensie zranić lub skrzywdzić (fizycznie nawet, też) i było to świadome, celowe, tzn. działałam z premedytacją, jednak ci ludzie byli specyficzni wydaje mi się. chociaż nie wiem, wydaje mi się też, że był ktoś, przed kim uciekałam lub ukrywałam się wśród nich i gdy tak teraz patrzę na to z boku, z perspektywy czasu, tak po prostu jako obserwator niezbyt wyraźnego wspomnienia, to poza całym tym spierdoleniem (aj), bo to coś, co rzuca się w oczy chyba, dostrzega się, czuje - to poza tym właśnie, widzę też powtarzalność, pewnego rodzaju schemat, zresztą jak i we wszystkich innych działaniach moich. mimo wszystko trochę inny był to schemat i nawet całe to spie*** inne, niby moje, ale jakieś takie trochę mi obce i trochę straszne w całej tej obcości* //coś takiego chyba czułam, jakoś tak opisałabym to. zresztą oni byli dziwni i dziwna byłam ja wśród nich. wszystko było wbrew sobie tak jakby. to nawet nie to, że ja tego chciałam, ja nie mogłam inaczej, nie widziałam bezpieczniejszej drogi, dla mnie bezpieczniejszej; ja tych bezpiecznych bardziej bałam się.

*moja znajoma, no ta, codzienność, w gruncie rzeczy straszniejsza jest (nic to odkrywczego przecież).


[151222było] ogólnie raczej było.

piątek, 16 czerwca 2023

jak też

p. 

NIC.

jednak od...

***

to, o czym nie napisałam ważniejsze jest. zawsze najważniejsze jest to, co niewypowiedziane. troszkę z powodów obsesyjnych piszę, nadal. nadal mimo wszystko się dość dobrze czuję, nadal mam sporo nadziei, wiary, motywacji; nadal uważam, że jestem na dobrej drodze, że jest lepiej niż jeszcze kilka miesięcy temu chociażby. tak w ogóle to życie jest bez sensu - nie, że to moje konkretne, ale życie w ogóle, to oczywiste w sumie. każde życie kończy się śmiercią. realizuj swoje te, no te... no! no? no co? to wcale nie żart. znaczenie zawsze jest indywidualne, sztucznie nadane w jakimś sensie, z różnych powodów na przestrzeni życia wyuczone, nadane, w głowie zakodowane - nie ma innego celu poza życiem w zgodzie ze sobą; nie ma innego celu poza kroczeniem własną drogą. to się chyba zrymowało nawet, niecelowo zupełnie. to nic wzniosłego zresztą, życie jest tak bezsensowne że aż śmieszne to nawet. no tak, śmieszne to, przerażające, smutne, ale i jakaś ulga w tym jest gdy się to naprawdę zrozumie, poczuje. nie żeby mnie coś oświeciło, że tak akurat w tej chwili, bez przesady, no ale tak jakoś, mam wyższy poziom tych wszelkich neuroprzekaźników, bo wiosna, lato prawie, bo słońce... no nie tylko, ale i trochę z tego powodu też, ja wiem. pomyślałam też sobie, że na szczęście z natury raczej nie mam z tym problemu, znam ludzi u których ten problem jest duży, że mają problem z nastrojem niezależnie od czynności, myśli, od siebie - mój nastrój jest zależny ode mnie, zawsze był i zawsze też poczucie tego miałam silne - że nic nie wpływa na mnie bardziej niż JA; w gruncie rzeczy to błogosławieństwo jest, choć słabością moją uczyniłam to z własnej woli, ale już dobrze, możesz zostawić to. znaczenie najważniejsze ma to, co zawsze dla mnie znaczenie największe miało, to niezmienne pozostanie, to jest tak zakodowane w mojej głowie, że naturą jest. w zgodzie z naturą ŻYJ. nie ma innego sensu poza tym. 

środa, 14 czerwca 2023

brak f.

tak sobie pomyślałam, że głównie o to chodzi właśnie. tzn. no nie wiem, nie tylko zapewne, ale z drugiej strony nie wiem też czy czegokolwiek więcej szukałam. no i też brakuje mi przedstawienia, a do tego potrzebna jest specyficzna widownia. to trochę tak, że nie każdemu przecież się to samo podoba, nie każdy lubi komediodramaty w sumie, do tego trzeba mieć specyficzny gust. ojej, potrzebuję wyjątkowych ludzi by docenili mój talen, tzn. pokaz, nie talent, oni nie widzą talentu skoro nie wiedzą o grze. talent to sobie mogę docenić sama, pośrednio przez innych, tych doceniających rolę. ale też potrzebuję jakichś (...) bez tego dążę do kontaktu bardziej intymnego jednak, ale nie intymnego w sensie fizycznym, tylko emocjonalnym, a że trudno jest znaleźć kogoś, z kim mogłabym taki kontakt nawiązać, po części z mojej winy, bo pomimo potrzeby raczej ucieknę tak czy siak... e tam, nie wiem po co to. chciałam tylko wspomnieć słowem o czymś co mi przyszło do głowy, trochę zjechałam na poboczne tematy, powiązane. ogólnie to szukam zaspokojenia emocjonalnego na pewno, ale w sposób trochę pokrętny, zaburzony. te potrzeby wspomniane, choć brzmi ładnie, bo emocjonalne (ha!) też niezbyt zdrowe są. 

tak w ogóle to i tak jest ok, ja się bardzo cieszę, doceniam to. pomieszanie z poplątaniem mi wyszło :) 

sobota, 10 czerwca 2023

jest sobie

(o p.) urodziła się jako jedna z kilku (?), być może. nie wiem jak długo, ale to dobry początek chyba. 

(o m.) właściwie dość dobrze się czuję, pomijając kilka szczegółów, jeszcze nie wiem jak istotnych i czy w ogóle. psychicznie jest dobrze, fizycznie jeszcze lepiej (gdyby nie "szczegóły" wspomniane). nie udało mi się tak jak chciałam, jak planowałam; trochę też jest tak jak przypuszczałam z tym "dopuszczaniem" ... tylko że nie ma utraty kontroli już, nie w tym stopniu co dawniej, uważam to za sukces duży, uważam też że jestem w stanie przynajmniej pewnych ograniczeń przestrzegać; czuję też, że mam kontrolę nad sobą, choć niepełną na pewno, to mimo wszystko jest to kontrola tak duża, jakiej od dawna, w sumie NIGDY w swoim dorosłym życiu nie miałam. nie jest to obsesyjna kontrola, żadne zniewolenie, a trochę i odpuszczenie nawet, zdrowe odpuszczam, a nie "odpuszczam bo poddaję się". mam też jakieś tam marzenia, choć one dziwne są raczej (ja wiem), to przecież nie do końca tak że zupełnie zmieniłam się jako człowiek. nie do końca moja wizja siebie w świecie zwyczajna jest, ale to ma małe znacznie dziś. nie jestem szczęśliwa, to zbyt duże słowo jest, ale nie jestem też nieszczęśliwa w tej chwili. 

jest też kilka osób, kilka miejsc, które ... ale to innym razem już.

wtorek, 30 maja 2023

jak p.

najpierw sp*** p. zupełnie niepotrzebnie otworzyłam przez nieuwagę, podekscytowanie całym tym t. wyp*** więc g. i czekam. już mi się wyjątkowo ciężko czekało, z niemałym trudem powstrzymywałam się, ale jednak wytrzymałam pewnie kilka godzin. no i już dzwoniłam do m. żaląc się, jęcząc że "wzięło mnie" (o bosze), no i że jeszcze chwila, że nie mam sposobu na wytchnienie, że nie mogę ani na chwilę zostawić tych (...), że chyba nie uda się dziś. no i już miałam iść zaspokoić się tym jednorazowym czymś, tak tylko w ramach substytutu, chwilowego zastąpienia, no i prawie wychodziłam, wyszłabym pewnie za kilka minut, ale... przyszedł k. (teraz uwaga) NIE Z TYM CO TRZEBA. jak się wali, to wszystko, po całości, tak być musiało. raczej nie umrę wbrew temu co wcześniej pisałam, no ale... WIELKA SZKODA. mimo wszystko, to i tak dobra droga, ja się nie wycofuję, nie poddaję się. można było się jakichś wpadek spodziewać czasami, spodziewałam się zresztą, jednak coś (...) /nie mam pewności w tej chwili, zostawmy to na razie/

a, było(by) 38 dziś.

poniedziałek, 15 maja 2023

chwilami

...nie jest łatwo.

wiedziałam że czekają mnie dni gorsze, ale to nie tragedia; to nawet nie dzień, a godziny, minuty nawet chyba. chwile. przychodzą, mijają. 

poniedziałek, 8 maja 2023

na.prawach

Czuję się trochę tak, jakby mnie wypuścili z więzienia. 

Nie wiem co robić właściwie, ale nic w tym złego, nic nie ogranicza (?) mnie (nie to słowo; nie przytłacza raczej, być może)

W tej chwili akurat niewiele zrobię, możliwe że przeziębiłam się (co też w najbliższych dniach pomogłoby mi w czymś).

(w planach: oczyścić się, przeprosić kilka osób kiedyś w jakimś sensie dla mnie ważnych, bliskich, tych którzy na to zasługują. to akurat trudne być może). 

niedziela, 7 maja 2023

a jednak

... DZIĘKUJĘ

trudno to opisać. może kiedyś, nie wiem. prawda jest taka, że nie widziałam rozwiązania, nie było innej drogi, nawet nie wyobrażałam sobie że inną mogę znaleźć. no i jest, się stało samo, niezależnie ode mnie, mojej woli. kurcze no, Marta, z własnej "woli", bez motywacji w postaci takiej jaka pojawiła się, nie zmieniłabyś wiele, pewnie nic. dobra, przerwa. pomyślałam sobie, że nawet to słowo, w sumie kiedyś często przeze mnie używane, znaczy coś innego już, nigdy już nie będzie oznaczało tego co dawniej. dziwne to trochę. nigdy już nie ucieknę w ten sposób, nie będzie przerwy, ucieczki od siebie. nawet śmieszne to trochę - ja się wolna czuję.

***

edit:

a, zapomniałam dodać, tak pomyślałam sobie: nie będzie "ostatnich dni umierania" :) niczego takiego nie będzie już.

czwartek, 4 maja 2023

Ważne

Głównym motywatorem jest strach, chyba zawsze. Jednorazowy błąd mógłby przekreślić wszystko, jest wielce nawet prawdopodobne że przekreśliłby. Z reguły jednorazowe dopuszczam oznacza że dopuszczam w ogóle, bo nie cofnie się już raz przekroczonych granic. Przekroczenie TYCH granic w praktyce równoznaczne jest z samobójstwem - równałoby się z wybieram śmierć. NIE WYBIERAM. WYBIERAM ŻYCIE. 

Tak na marginesie i nie do końca w temacie (chociaż po części też) - rozmawiałam z A. Łatwiej mi przychodzi to co kiedyś niezbyt łatwe było. Zresztą pozbyłam się wielu obsesji też (!!! naprawdę niektóre po prostu rozpłynęły się w konfrontacji ze strachem). Muszę mieć zajęcie przecież, jakąś rozrywkę, coś na miejsce (...) Nie mam konkretnego celu, ale wiem czego się boję.

poniedziałek, 1 maja 2023

nwo

to chyba lęk, ale i ekscytacja jakby 

nie mogę utartymi ścieżkami 

skoro sama sobie pomóc nie potrafiłam 


/w tej chwili boję się powiedzieć dziękuję/


czwartek, 27 kwietnia 2023

połączone (było)

wiem. tylko wiem - tak myślę, rozumiem, ale zupełnie nie czuję. nie mam pojęcia jak poczuć, odnaleźć, szukać, gdzie szukać, lub jak przestać szukać i czego właściwie. fakt jest taki, że nie jestem szczęśliwa, że się szczęśliwa nie czuję i jasne że z własnej woli, winy, choć możliwe też że w jakimś stopniu z przyczyn niezależnych ode mnie, tylko że bez sensu jest zastanawianie się nad tym, niczego to przecież nie zmienia. gorzej z pragnieniami, potrzebami, wydaje mi się, że głównie te/one są przeze mnie tłumione, na tyle silnie i skutecznie, że ich nie rozumiem, nie rozpoznaję, nie czuję (chyba) lub nie w pełni odczuwam, że bronię się przed (...) wydaje mi się, że się ich boję i/lub brzydzę, że z jakiegoś powodu nienawidzę ich, z jakiegoś powodu nie akceptuję, więc próbuję zabić/zdusić w sobie wszelkie przejawy jakichkolwiek potrzeb, nawet wielu podstawowych - (nie)czysto ludzkich, wręcz zwierzęcych, instynktownych. wypieram się ich, nieustannie wypieram. JA NIE TŁUMIĘ EMOCJI, A SIEBIE.

niedziela, 23 kwietnia 2023

nastroje

przecież to bez sensu, bo moje samopoczucie uzależnione jest od kilku jedynie czynników, określonych, niezmiennych, STAŁYCH. nie powinnam doszukiwać się w tym czegoś głębszego, bo o ile oczywiście przyczyna jakaś tego jest i ona zapewne leży głębiej, to i tak niczego na planie fizycznym i emocjonalnym nie zmienia; nie zmienia tego co tu/teraz/dziś wpływ na mnie ma, niezależnie od przyczyny pewne wyuczone mechanizmy samoregulacji są jakie są i nie wiem czy świadomie zmienić je mogę, nie wiem właściwie czy chcę; ja mam wrażenie że rozpadnę się, nic nie mam poza nimi; zresztą to niemożliwe, bo to dzieje się z automatu, prawie że samo. nie dopuszczam do...

piątek, 21 kwietnia 2023

press

Prawie nic mnie nie cieszy. 
Często w ogóle tracę chęć, motywację; odkładam to na później, wszystko. 
Ludzie w większości nie interesują mnie, wypełniam nimi czas, ale nie z prawdziwej potrzeby, z przyjemnością, częściej z powodu nudy, na siłę jakby, zmuszając się. 

czwartek, 20 kwietnia 2023

kimś

dwie godziny rozmawialiśmy. śmieszne nawet, ale wyjątkowo dobrze rozmawiało się nam. chyba rzadko kiedy i rzadko z kim można tak swobodnie przy pierwszym razie. w ogóle wiele podobieństw widzę, oj tam, przesada, trochę, nie wiele, możliwe nawet że niewiele. tylko że szuka być może tego co ja, albo w podobny sposób działa; z tą różnicą tylko, że on ma rodzinę, żonę, która niby akceptuje to, że to układ jakiś, że tak może, że ona też może, no ale...

poza tym podobało się jemu we mnie to, w czym inni zło widzą.

tak w ogóle to ja rozumiem, zresztą mówiłam że rozumiem, ale nie do końca czuję. ta rozmowa ciekawa była, zresztą nawet nie spodziewałam się tego, w sumie z nudów zgodziłam się, ale okazało się, że faktycznie mamy o czym rozmawiać, tylko że w tym jest coś smutnego jednak, ja nie wiem, smutne to jest.

poniedziałek, 17 kwietnia 2023

związanie

Bardzo dużo czasu zajmuje mi polubienie kogoś, tzn ogólnie nawiązanie jakiejś więzi, u większości ludzi się to szybciej dzieje. Właściwie u większości to się dzieje zbyt szybko moim zdaniem. Ja nie potrafię poważnie traktować kogoś, kto wyskakuje z jakimiś uczuciami, silnymi emocjami, po jednym dniu znajomości. To jest strasznie niedojrzałe w moich oczach, choć i sama zbyt dojrzała nie jestem raczej, to jednak pod innym względem. Jak można otwierać się na kogoś po kilku godzinach rozmowy, dla mnie to niewyobrażalne jest, strasznie naiwne i głupie, zresztą to jest jedno i to samo. 

U mnie to są lata. Nie dni, tygodnie, nie miesiące, a LATA całe, bym ja mogła powiedzieć że ktoś w jakimś sensie dla mnie ważny się stał, że w ogóle w mojej głowie, że emocjonalnie jakoś, zapisał się. Poza tym są chyba jeszcze inne czynniki sprzyjające temu zapisowi, gdy one nie wystąpią, szansa zapisu zmniejsza się. Każdy człowiek ma jakieś potrzeby, które inni ludzie w różnym stopniu zaspokajają; jeśli dana relacja nie zaspokaja żadnych potrzeb danego człowieka, relacja ta się w głowie takiej osoby nie zakoduje jako ważna, to oczywiste przecież. Wychodzi na to, że moje potrzeby wyjątkowo trudno jest zaspokoić, albo że to innym bardzo niewiele do "szczęścia" potrzeba. 

Mimo wszystko są ludzie za którymi... tęsknię (?), których brakuje mi (chyba), którzy w mojej głowie zapisali się, ale to są jednostki nieliczne, czasami jednostki tworzące grupy, w sensie że kojarzone z określonym miejscem lub czasem, wtedy jednostka jawi się jako część danej grupy/czasu, co się wiąże z sentymentem na pewno; jest to jakiś rodzaj tęsknoty, związania.

niedziela, 16 kwietnia 2023

PsychoCafe 2014

przerasta mnie "muszę", przerasta mnie "mogę", przerasta mnie "chcę" ...


...i wszystko inne/pozostałe. życie. muszę jechać do urzędu - powinnam, nie chcę. nie potrafię się uwolnić, odpuścić, znaleźć rozwiązania, nie szukać, nie czekać. czekam. mogę 7 papierosów, a 6(?). chcę pisać, nie chcę, boję się, mam jakąś blokadę, przed czymś ... piszę na forum - chcę, nie chcę, nie mogę, nie powinnam; w przedpokoju, nie logując się, bo BLOK, bo to jeszcze nie pokój, jeszcze nie ja, bo anonimowo, prawie ja, niezupełnie, prawie; bo nie chcę tu być, nie chciałam, chcę, potrzebuję, podobnie w życiu, którego nie mam, ależ mam! (to już grzech). nie mogę spać, jeść, myśleć, czuć, pić nie mogę - mogę kawę, 2 × dziennie + wodę z cytryną, mogę Colę - nie piję; nie mogę alko, będę mogła, za kilka dni, będę mogła wszystko, pomijając to czego nie powinnam, czego się boję, że się stanie - tak jakby miało "się stać" samo przez się, bez udziału mnie, mojej woli. jestem bezwolną idiotką - siebie się boję.

mam jeden cel - znietrzeźwić się.

PC - rok 2014

czwartek, 13 kwietnia 2023

jednak blok

Coś ważnego być miało, właściwie już zostało napisane, nie zostało przedstawione. 

Nie wiem dlaczego czuję często, tzn. w chwilach takich jak ta chociażby, że robię coś złego, coś strasznego samej sobie. O tym gdzieś tutaj pisałam, lata temu, krótko, dosłownie jakby instrukcję czego nie robić sobie, czego nie przedstawiać... "nie sprzedawaj świętości, bogów, siebie; ekshibicjonizm boli". To jak grzech jakiś przeciw sobie, gwałt na jakichś wartościach, ale nie wiąże się to ze wstydem, bardziej z wyrzutami sumienia, może żalu jakiegoś w stosunku do samej siebie. Nie no, to jest dosłownie gwałt.

A mogłabym to samo przedstawić w innym czasie tylko bez szczerych emocji, odcinając się. Co więcej, ja to sobie zapisałam i to zrobię prawdopodobnie, jak już nie będę tego czuć, tej intymności, tego, że to cząstka mnie, wtedy to... 

wtorek, 11 kwietnia 2023

męskie

wydaje mi się, że to jest oferta jakaś, coś, co powinno zaimponować np. mi jako kobiecie; zakładam więc, że dla większości kobiet to wszystko liczy się. raczej mnie to nudzi, po prostu w żaden sposób nie interesuje, bo niby z jakiego powodu by miało .. gdybym ja była "normalna" to może, tyle tylko że nie jestem, więc mi to wszystko na nic. no nic mi do tego, bo skoro ja siebie w typowej kobiecej roli nie widzę, to po co mi te wszystkie typowo (...) ajć! tzn. nie do końca nie działa na mnie męskość akurat, tylko że nie tego rodzaju "atrybuty" (powiedzmy) bo mi one do niczego nie są potrzebne, skoro ja nie szukam męża, kochanka, potencjalnego ojca moich dzieci, no ale... czego ja szukam (?!) to oczywiste przecież. to, z czym większość własną męskość utożsamia jest dla mnie zupełnie nieinteresujące, bezwartościowe. to się powtarza i jest to schemat, zazwyczaj p. lub s. nie zaspokaja to moich potrzeb żadnych.

niedziela, 9 kwietnia 2023

im więcej czuję, tym większy mam problem z przedstawieniem tego, z opisem, wyrazem. to nie powinno być aż tak trudne, to są emocje dość konkretne, określone, a jednak nie radzę sobie z tym zupełnie, zbyt to szczere, prawdziwe być może.

sobota, 8 kwietnia 2023

gdzieś na fb

fifi napisała:

Chyba bardzo siebie nie lubię i nie wiem czy kiedykolwiek uda mi się zmienić. Nie potrafię budować szczerych, głębokich relacji z ludźmi, bo nie potrafię w najmniejszym stopniu nawet otworzyć się, zaufać komuś, przedstawić siebie prawdziwej, cokolwiek to znaczy. W sumie nie wiem jaka jestem naprawdę, zawsze wiedziałam tylko jaka powinnam lub jaka chciałabym być. Właściwie wstydzę się siebie, znaczącej części życia swojego wstydzę się.

(a ludzie jej napisali miłe rzeczy, słowa, ojej, nie mogę przecież przedstawić tego, no i po co to. żartuję. to nawet śmieszne wydaje mi się, jeszcze przed chwilą się tam użalałam, podkreślając, że jednak nie. no bo nie. post mi się rzucił w oczy, który zachęcał do użalania się. przecież w tym nawet jakichś większych emocji nie było)

jedno zdanie jest z przeszłości, to jakiś sentyment jest - wspomnienie z tęsknotą za czymś, co dawniej miało znaczenie.

piątek, 7 kwietnia 2023

nie.mam.pomysłu.na

...to chyba żal, tak jakby, lub coś do żalu zbliżonego. myślę że coś podobnego bym czuła, gdybym pozwoliła sobie czuć, gdybym nie zagłuszyła tego (...) i gdybym nie uciekła przed. 

uznałam że za wcześnie, jak zawsze, bo zawsze za wcześnie było, ale to bez znaczenia bo i zawsze za wcześnie będzie. no i pomyślałam że musi być miejsce przecież, w którym czułabym się bezpiecznie, że nie mogę tak uciekać w nieskończoność, że przecież nie ucieknę przed sobą. 

pomijając ludzi dla mnie "ważnych", tych od których uciec mogę, są mniej ważni, od których nie mogę. śmieszne, że odreagowałam to, co stać się ma, co prawdopodobnie się stanie, a nie to, co się dzieje, bo przecież nie dzieje się nic. no nic się nie działo. ogólnie czuję się zmuszona do interakcji z rodziną. nawet nie że teraz, ale że święta za chwilę, i że A. przyjechała, że wypadałoby przecież nie być chorą choć raz. 

przytłaczają mnie pewne rzeczy, ludzie, sytuacje. nie czuję się zbyt zdrowa, ja muszę uciec czasami. uważam że jestem niebezpieczna głównie dla siebie, dla innych przy okazji jedynie. trzeba się naprawić, wypadałoby. tylko że nie ma człowieka przy którym mogłabym czuć się bezpiecznie, niekiedy nawet miejsca nie ma. nic nie ma. nic nie czuję w tej chwili. 

niedziela, 2 kwietnia 2023

nie ta

chwila 

nie ten czas 

tym razem c. przyszedł zbyt wcześnie

święta za chwilę

mimo wszystko pierwszy raz od dawna czuję, że wróciłam do czegoś mi znanego, tzn do czegoś bliskiego, do tego, za czym tęskniłam chyba; albo że wrócić mogę, bo mogę; i chyba o to chodzi przede wszystkim, o to poczucie - że mogę.

mam za sobą zły czas, tak sądzę. nie że ja sądzę, że on był zły, ale że on za mną już. dwa lata. ale też uświadomiłam sobie w czym się nie odnajduję jednak i czego tak naprawdę nie chcę już chyba, albo czego w tej chwili potrzebuję, czego chcę (nie, że w tej chwili, za chwilę)

poza tym wspomnienia do uzupełnienia, jakieś tam notatki z koszmaru mam (chyba), ale to z czasem, za jakiś czas.