czwartek, 30 stycznia 2020

każdy z nich

zupełnie przez przypadek trafiłam na niego, na nich właściwie. zupełnie przez przypadek spotkałam tam ich. niby to żadne zaskoczenie, bo przecież od zawsze wiedziałam, podejrzewałam - w sumie na granicy pewności to wszystko, więc chyba jednak wiedziałam; tak, to oczywiste dla mnie zawsze było i do tej pory jest. mimo wszystko w jakimś sensie poruszyło mnie to, chyba nawet wzruszyło. sztuczne to z mojej strony, oparte jedynie na odbiciu (współczucie), ale nie o tym, to bez znaczenia jest. ogólnie trudno mi jest opisać uczucia, mam mętlik w głowie... pomyślałam sobie, że tam przedstawiona jest inna maska, inna tożsamość lub inna tożsamości część, że mogłam przecież poznać ich wcześniej, lata temu, spotkać gdzieś chociażby, minąć. nie pomogłabym im w żaden sposób wtedy (dziś pewnie nie bardzo też), nie uratowałabym, z wzajemnością zresztą - nikt z nich nie pomógłby mi wtedy, nikt nie uratowałby mnie.

{chaosik}
dziś/teraz akurat jestem "szczęśliwa" ... 
przeziębiłam się 

niedziela, 19 stycznia 2020

plan

niezmiennie, jak zakładałam, przed jedynie muszę. nie, nie poddam się. w sumie to niemożliwe, zupełnie nieprawdopodobne, jakkolwiek bym się nie męczyła z tym wszystkim, ze sobą; możliwe, że kiedyś, gdy już się męczyć przestanę, być może wtedy, bo chyba to oznaczać będzie poddanie - skoro się nie męczę już, odpuszczam sobie wszystko, jakiekolwiek starania o cokolwiek, to chyba prawdziwa wolność, tak na marginesie, lub...

[jednak czekać będę dłużej niż myślałam, z własnej winy oczywiście, jak zawsze, z własnej woli]

sobota, 18 stycznia 2020

do lutego

niewiele więcej, choć z każdym takim maleńkim niby błędem od celu oddalam się. całe dotychczasowe życie tak. mimo wszystko do naprawienia to. współczuję ludziom gdy wiem, że zraniłam ich. tym bardziej że to nie jest zamierzone przecież, zazwyczaj wszystko to wbrew sobie też. nawet bardziej wbrew sobie, niż wbrew wszystkim innym, wam.

to nadal kilkanaście. coś dodać musiałam. ostatecznie.
o bosze, ależ ja ufam sobie.

piątek, 17 stycznia 2020

ku ż

od dawna już nie czułam tego co (...) od dawna nie tym i nie w ten sposób. prawie zapomniałam już. wróciło wszystko. wszystko prawie. najśmieszniejsze jest to, że korzyść przeważyła szalę; korzyści jest więcej. jednak.

na szczęście i zdrowie - rzuciłam palenie. e-papierosy zdecydowanie mniej szkodliwe są.
tutaj nie ma o czym dyskutować, to się po prostu czuje. fizycznie chociażby, choć to dużo już, czuję się - w porównaniu z ostatnimi miesiącami, czy latami nawet - po prostu dobrze. od początku roku nie palę i nie wrócę do analogów już.

z jedzeniem też lepiej (chyba)* mniej tego co złe, w tym akurat wszystko złe co robię. niewielkie, jednak istotne zmiany wprowadziłam też. w ostatecznym rozrachunku wychodzę na plus mimo wszystko. mogę pogratulować sobie udanego roku początku.

*z j. związane akurat: myślałam, że dziś zdechnę po tym jak przesadziłam. pierwszy raz od w sumie już dość dawna odreagowałam typowo jedzeniem. w ostatnich miesiącach zeszłego roku bardziej chemią jednak, jedzenie jedynie dodatkiem było. odzwyczaiłam się od tego. mój organizm odzwyczaił się po tych trawach... zresztą jestem chyba coraz słabsza też. przeżyłam, choć bałam się już nawet, być może nie o życie, ale na pewno o zdrowie. ogólnie boję się o serce. uspokoiłam się tak czy siak, dowartościowałam nawet całym tym podsumowaniem - perspektywą tych dni niewoli już niewielu i coś w rodzaju nadziei pojawiło się... i coś w rodzaju tęsknoty - trochę za tym co utracone, a trochę też za tym czego nigdy chyba tak naprawdę nie było; ale tęsknota to przecież za konkretnym uczuciem, jakąś mieszanką odczuć, wrażeń, to jak tęsknota za marzeniem czy snem.

będziesz wolna za kilkanaście dni.
ależ i inni zatęsknią (pewnie tęsknią od dawna, to oczywiste) bo to jednak miesiąc będzie prawie. im dłużej mnie wśród nich nie ma, tym mniej się czuję związana, jednak uśmiecham się "widząc" ich, czytając, tak szczerze. trochę tak jak człowiek uśmiechający się na widok dawno niewidzianych bliskich, szczególnie bliskich osób. z jednej strony ci ludzie są mi zupełnie obojętni, mogłabym przecież ich z dnia na dzień zostawić, odciąć się, nie wracać już, bo w sumie nie zależy mi na nich, ani trochę nawet; z drugiej strony, to moi najbliżsi w tej chwili. nie ma ludzi mi bliższych niż oni.