piątek, 25 sierpnia 2023

burza

i jeszcze

jffdfffhvszxbhgdsxcbbvdzddsxgfdssdfghgdxfgddcvjkkjkkjfdsadewryjoollpkhfeewaqcvbklppuyresdcvhkohfdswefgbbkoppugrsaqweqdgutghiioplklkmbgcdczaawqrgthjkjkoppigresaaqwdcbhtfddfhgfdddgjhdssfbkllppphtrssaqweefgytewwfcvbjjfdtttjklohfsasfjkppureqazvbmmjszxxaazxvbjigfdegjkjhgdchjkhfvhgvbhg!!!!!!!!!!

niedziela, 20 sierpnia 2023

czyt.

jak ta gazetka z dzieciństwa, tak mi się jakoś przypomniało. szkoda że nie potrafię o tym mówić, pisać, nic. nawet do siebie. w ogóle uważam że to przesada... chcę np. napisać, że jest tragedia, ale po chwili myślę, że to kłamstwo, że grzech, że to nieprawda przecież. to tylko moja subiektywna, chwilowa zresztą prawda, ale obiektywna prawda jest inna, obiektywna prawda jest taka, że wielu ludzi by chciało być na moim miejscu, że ja sama bym prawdopodobnie nie zamieniła swoich problemów na inne, na 100% są gorsze "tragedie" ... moja jest niczym w porównaniu z niezliczoną ilością tych gorszych innych. mimo wszystko źle mi, kur*a mać (!)

piątek, 18 sierpnia 2023

nie jest dobrze

żeby nie powiedzieć, że jest źle. ostatnio było, w tym dziś. gdyby jeszcze się udało, w co wierzę oczywiście (...) heh, to trochę żałosne, że "wierzę" w to, co uzależnione jest tylko i wyłącznie (?) ode mnie; to nie to słowo powinno być, powinnam być pewna, no ale (niestety).

w ogóle czuję się źle. nie wiem czy jest mi źle z powodu braku kontroli nad (...) czy brak kontroli to skutek tego że jest mi źle. nie znam innych mechanizmów odreagowania, odcięcia emocji, zagłuszenia; w ogóle nie stosuję prawie żadnych innych mechanizmów obronnych, nie ma nic poza tym. wszystko więc łączy się ze sobą i jedno z drugiego wynika. już o tym wspominałam zresztą ostatnio. 

mam potrzebę... przedstawienia (?) czegoś gdzieś (to niepewne), bronię się przed tym też (tak jakby), że to jeszcze nie czas, więc by ten czas przeczekać (nie no, tak by wypadało i tak będzie ok, ale to nie to chyba, ja robię wszystko by ten czas oddalić, tzn ten "czas" na który czekam, to skomplikowane/chore, raczej chore), no więc by czas ten oddalić to (...) i tak sobie "odpoczywam" się męcząc ze sobą. 

nawet wirtualnie nie mogę teraz prawie nigdzie "odezwać się" czegoś z siebie wyrzucić czy czegokolwiek "przedstawić" (niech będzie). to dotyczy nawet niby małych rzeczy, no nie wiem, dla przykładu chciałam wrzucić jakieś zdjęcie na ig i już miałam kliknąć, już je tam dodać, ale w ostatniej chwili wycofałam się, sobie pomyślałam że tam jest za dużo ludzi, że mnie tam za dużo było ostatnio, że w sumie to nie chcę teraz mieć kontaktu z kimkolwiek, że ja nie jestem tam po to by do mnie pisali ze Stanów, z Indii, Włoch, Hiszpanii, z Meksyku czy z innego tam RPA (!) no kurcze. na FB to samo, choć tam Polska bardziej, z tym że... 

tylko już tutaj pisać mogę. przynajmniej teraz. muszę się uwolnić (od tej złej strony siebie).

środa, 16 sierpnia 2023

jak te wszystkie wyższe, no te...

Można mieć wpływ na "to" dość duży, sporą kontrolę, o ile nie pełną. Dla większości ludzi to niewyobrażalne, dla mnie zupełnie naturalne jest. To nie jest coś, co wymaga jakiegoś wysiłku z mojej strony, absolutnie, wystarczy świadomość tego, że nie mogę, że nie chcę, że sobie nie pozwalam (choć ważniejsze prawdopodobnie są powody - tzn. dlaczego nie pozwalam sobie, ale w tej chwili nie rozpisując się, pomijając). Pamiętam początek, wiem dokładnie kiedy się to stało, kiedy postanowiłam sobie, że nigdy więcej, że nigdy już nie. Tego zresztą nie było dużo, ale to, co wiązało się z (...) Nie o wszystkim mówiłam, nie wiem co tak naprawdę mnie wtedy zabolało (większość ludzi uznałoby że; ale nie, to nie to co niby oczywiste, nie to co powinno, choć jasne że to "trauma" też). Nigdy od tego czasu nie dopuściłam do (...).

To chyba wstęp (wyżej, dziś).

Dzisiaj to koniec przecież.

Tak na marginesie, ale to dosłownie, mam dość ludzi, których nie zostawiłam, nie ma czego i kogo już prawie, tak realnie jeszcze ktoś, wirtualnie zbyt wielu ludzi mi... ja ich nie znam i nie chcę w większości poznawać, ja tam sobie przedstawiam "siebie" (zawsze chyba też tak naprawdę to był mój główny cel, reszta się dzieje sama). Nigdzie nie mogę być sama, realnie, wirtualnie. Potrzebuję przerwy (znowu).

O kompromis chodzi chyba po prostu. Mam uczucia jakieś, jak każdy człowiek przecież; mam potrzeby przeróżne, a wiele z nich to potrzeby w niewielkim stopniu zaspokajane od zawsze. Muszę więc innymi drogami, dla jakiegoś substytutu, namiastki emocji, uczuć nawet. Skoro tak jak należałoby boję się i nie jest to zwykła obawa, jakieś tam zahamowania, uzasadniony strach, ale przerażenie, coś, czego w żaden sposób nie przeskoczę bo to mnie przeraża w stopniu tak dużym, że z automatu niewykonalne się staje. Nie do końca mam nad tym kontrolę, to dzieje się samo. Choć z drugiej strony gdyby ktoś zapytał mnie, to i świadomie byłabym w stanie opisać cały mechanizm, że gdybym miała wybór, tj. gdybym miała podjąć decyzję, to ona by tym samym czym wyuczony schemat była. W sumie jest przecież, bo to decyzja też. Ja to utożsamiam ze wszystkim czego zawsze się bałam, czego się wstydziłam, nie wiem czy jest we mnie większy lęk, poza tymi najbardziej uniwersalnymi jak przed śmiercią chociażby, ale on dla wszystkich wspólny, a ja o tym indywidualnym, jednym z największych moich. Nie ma nic bardziej poniżającego w moich oczach, nic co czyniłoby człowieka bardziej bezbronnym, słabym; nic, co by mi się jawiło jako większa naiwność, głupota wręcz, zresztą jedno jest dla mnie synonimem drugiego. Nie jest więc ważne to, czego ja jako wbrew pozorom dość wrażliwa (ha!) osoba pragnę, ważniejsze jest to, że sobie na to nigdy nie pozwolę.

(0413.t.tak,teraz.też)

poniedziałek, 14 sierpnia 2023

z powodu wszystkiego

myślałam o tym, starałam się znaleźć powód i niby znalazłoby się kilka, ale też mam wrażenie, że one są tylko pretekstem, że są skutkiem właściwie a nie przyczyną. jest mi smutno z powodu wszystkiego. nie wiem czy ten "kryzys" jest spowodowany tym co zrobiłam, do czego doprowadziłam, czy odwrotnie jednak, to co czuję doprowadziło do podjęcia konkretnych decyzji, działań dość destrukcyjnych jak zawsze. wszystko się ze sobą wiąże i jedno z drugiego wynika. nie wiem za to do końca, to takie małe odkrycie, skąd potrzeba zniszczenia wszystkiego wokół, bo nie tylko siebie, tak jakby ulgę przynosiło podzielenie się cierpieniem. może to zwykłe odreagowanie. zwykłe w znaczeniu takim, że każdy w gorszych chwilach odreagowuje wszelkie emocje jakoś, bardziej lub mniej zdrowo, w zależności od poziomu zdrowia (czy niezdrowa) jednostki, od jej dojrzałości. dlatego u mnie to apokalipsa jest. właściwie to... z jednej strony tragedia, z drugiej strony ja wiem też, że jakoś pozbieram się, że to chwila właściwie, krótsza lub dłuższa, ale zawsze chwila. nie jest możliwe nawet bym (...) nigdy tak nie będzie (?) nigdy jak dotąd nie było.

piątek, 11 sierpnia 2023