czwartek, 21 lipca 2016

kolejny ostatni raz

- tyle tylko
- aż!
- nawet przysiądz
- (nie) mogę
- nie mogę ufać
- sobie choć
- no chodź
- zaufaj mi
- (nie) potrafię
- przejść nad tym
- do porządku
- dziennego
- w porządku?
- zostaw to
- bo wolno
- bo wolność
- gdyby tylko
- nie wracać!
- w nieporządku
- nie myśleć!
- nie dostrzegać!
- nawet było
- nie było
- zapalisz?
- zjesz?

(przepraszam Boże proszę o cud)

poddaję się (?!) albo i właśnie że oj nie, nie do końca świadomie i nie samodzielnie decydując bo nie moja to decyzja nie mój wybór i myśl nawet nie moja, moja jedynie flaga biała przed tobą przed sobą na kolanach już prawie błagam Cię ODPIERDOL się

tysięczna śmierć
do zmartwychwstania
przerwa

odprzysięgam już

środa, 20 lipca 2016

Szszsz...

(200913)

[możliwe, że...] (R;D) zostali ukarani* za PYCHĘ.


------------------
*w jakimkolwiek sensie [BOSKIM/SZATAŃSKIM]
przez/z powodu Boga/Szatana, lub
(jakiegokolwiek) INNEGO WYŻSZEGO PLANU
[PORZĄDKU/HARMONII/PRAWA]

piątek, 15 lipca 2016

P2

I Strach dostrzegając zawoła: Rzeka tam słodką doliną!

Przed Skoczy dno życia opadając błękitu obłokiem

Ku Niebu


(Ku Niemu)

wtorek, 12 lipca 2016

id

wydaje mi się - i jestem tego prawie (że) pewna - że podążając tą drogą, nie rezygnując, się nie poddając, nie zawracając i nie zbaczając, doprowadziłabym się do ... doszłabym, dobiegła; szybciej niż sądziłam. jeszcze tylko chwila - to TWOJE ŻYCIE. IDŹ!

piątek, 8 lipca 2016

P1

(nad jasnością latarni, cóż?)


Groza! Słyszę, przybliża potok językiem wymownym

Wyjąc, wydechem rozrywa lśniące łuski boleści

Bezmiar bezkresu odważy pod ciężarem dnia męki

Nocy radością otulając ugina się Boga dłoń

czwartek, 7 lipca 2016

Ku Pamięci

(znalezione w jednym z zeszytów)

no i mam prze... (u tej piii... tak to jakoś leciało, tak i TYLE, że już nie) VRT jako coś w rodzaju sekty, tajnego stowarzyszenia - coś więcej niż tylko T, również W. (pismo A) wszystko otoczone aurą tajemniczości, nie do końca jawne układy... był tam element "mafijności", pewnego rodzaju niebezpieczeństwa, czarnomagicznych działań, opętań, niejasnych wpływów (z P. W. i T.?) [...] trochę jak w sekcie, gdzie rządzi guru/boss.lub.boź.prawie - osoba bardzo tajemnicza, która po prostu JEST - wiadomo, że istnieje lecz trudno ją, JEGO właściwie, zobaczyć. spotkanie z NIM to zaszczyt, przywilej; nie każdemu to "tak po prostu" dane; trzeba być KIMŚ, przejść odpowiednią DROGĘ. (że się nie czepiła tej DROGI i tego KOGOŚ, w sumie dziwne, dlaczego? tak jakby wiedziała o TYM więcej niż ja, jakby udawała, że nie wie, choć udając powinna zapytać przecież, udając głupią, powinna grać). ja i M. tam, nie spotkałyśmy GO, zresztą ja nawet tego nie chciałam, prawdopodobnie z powodu wstydu, sama nie wiem dlaczego, więc mówię jej, że się bałam. - bałam się go i wstydziłam, sama myśl o jego WIELKOŚCI, o tym, kim ja przy NIM jestem (że nie jestem, że nigdy nie byłam i nie pozwoliłabym sobie BYĆ, gdybym nie została wybrana) M. była zwykłym fizycznym pracownikiem, ja natomiast pełniłam funkcję magiczną/ezoteryczną, nie jestem pewna czym dokładnie się zajmowałam (no i znowu - spodziewałam się dodatkowego pytania, bo jak ja mogę nie wiedzieć, nie pamiętać, nie mieć pewności - a tu NIC, ani słowa, jak ona beznadziejnie gra; wchodzę w to, kontynuuję) podejrzewałyśmy - ja i M. - ich (głównie R. i N. nad nimi oczywiście AR jako Bóg stowarzyszenia) o jakieś "czarne" interesy, o przekręty. wiadomo było, że coś ukrywają. - co? a ta się mnie pyta CO TAKIEGO ROBILI? że niby nic to nawadnianie ... nawadniali (?) ziemię ... i SKĄD te węże i DOKĄD? no przecież mówię, że nie wiem. nie wiadomo. podejrzewałyśmy, że z działek, które były może jakieś 0,5-1km dalej. mówiłyśmy - być może R. jest właścicielem jednej z nich? no więc tłumaczę tej [...], że nawadnianie nie było niczym dobrym, zresztą nie wiedziałyśmy czemu ma slużyć, być może był to skutek uboczny innych dzialań, a sam w sobie nie miał określonego celu... to WSTRĘTNE błoto rozprzestrzeniało się bezustannie, niszcząc, zabijając [...] - no ale przecież pani żyje, znaczy udało się przeżyć? (i co ma znaczyć ten uśmieszek? idiotka) - no jakoś się udało, jak widać (staram się odwzajemnić uśmiech, tak samo głupi, chyba ironiczny, nawet nie wiedziałam, że mnie na to stać w danej chwili, gratuluję więc sobie, myśląc "nigdy więcej" ... jednak kontynuuję) - rozmawiałam głównie z N. który kłamał. to było w autobusie, być może w autokarze. (a ta znowu - być może? czepiając się słówek, dlatego zapamiętałam, no ku... może być być może, może nie być, nie pamiętam, nie muszę, w ogóle nie muszę o tym mówić i nie w tym rzecz nawet, głupia babo, autobus, autokar, co za różnica... a jednak GRA) szukałam... czegoś szukałam... - czego pani szukała? - nie wiem, nie pamiętam. wstałam, później uznałam, że idę w złą stronę, że nie wiem po co wstałam. podeszłam do N. nachyliłam się nad nim patrząc mu w oczy - wiem, że kłamiesz, powiedz co tam robicie?! ciągle kłamał. mówił coś o piśmie (A), kilka razy pojawiło się słowo WIARA (w nawiązaniu do pisma), coś jakby pomyłka, dlaczego akurat taka? w podtekście było też coś o umysłach, w tym też moim, i o wpływaniu na [...] wysiadłam, on za mną, chyba mnie goniąc, biegnąc za mną, więc musiałam uciekać... - dlaczego? - nie wiem, chyba dostałam coś, lub ten wpływ...
złapał mnie za rękę, to jest pewne, nie wiem już o czym jej powiedziałam, w sumie winy w tym mojej najmniej, interesuje mnie PRAWDA, którą ukrywacie i żeby to jeszcze pozostawało bez wpływu na inne osoby, żeby to była tylko wasza prawda, no ale nie, rozprzestrzenili to...

DATY BRAK

(to nie był koniec - końca nie przedstawię - koniec jest)