czwartek, 2 maja 2024

nic nowego

przez chwilę nawet myślałam, że to może mieć znaczenie, że by mogło być z jakiegoś powodu ważne, wyjątkowe, no ale... to niemożliwe, jak zawsze, jak wszystko. wrócę do utartych ścieżek, schematów, podtruję się, zmęczę, by oczyszczenie jedyną słuszną drogą było, spełnieniem marzeń, celem samym w sobie. nie mam przecież żadnych innych celów, nigdy żadnego innego nie miałam i nigdy żadnego innego nie będzie. zadzwonię do mamy by nie martwiła się, posprzątam mieszkanie, umyję podłogę, meble, szklanki, siebie, na pewno kiedyś gdzieś o tym pisałam już, lata temu, pewnie lat kilkanaście. nie zmieniło się nic i prawdopodobnie nigdy się nie zmieni, od czasu do czasu przypomnę sobie tylko jak beznadziejne jest moje życie, z mojej winy, z mojej woli, że takim je sobie "uczyniłam" i z nudów chyba czynię, z braku jakichkolwiek uczuć, jakichkolwiek prawdziwych, poza szczerym smutkiem niekiedy, czasami, od którego zresztą też się szybko odetnę, nie ma problemu. powinnam być z siebie dumna, z tego jak wypracowane mam schematy radzenia sobie z całą tą beznadzieją, z bezsensem życia tak w ogóle. znam ludzi tkwiących w jakichś schizach, depresjach latami, u mnie stan obniżonego nastroju nie potrwa dłużej niż kilka dni, wiem przecież co zrobić by wrócić do SIEBIE. znajdę sobie z czasem jakąś nową fascynację być może, nawet ten smutek jest wtórny przecież, sobie obniżyłam poziom wszelkich neuroprzekaźników, to się naprawi do max dwóch dni.