piątek, 15 grudnia 2023
fantazja
środa, 13 grudnia 2023
cudowny czas
jejku, źle mi, po prostu. nie wiem co robić, nie mam kontroli nad własnym życiem, nad sobą. właściwie to wiem co robić, źle napisałam, tylko że mi się nie chce (?). o bosze, przecież to straszne jest, przerażające, żałosne, śmieszne i głupie, żeby sobie szkodzić bez powodu, tzn. z powodu takiego, że się człowiekowi nie chce nic innego. to jest tragedia, komediodramat to jest.
mam ochotę krzyczeć, rozwalić coś, zniszczyć, rzucić czymś, rozbić coś, zrobić krzywdę jakąś, sobie, komuś, cokolwiek. nie krzywdzę ludzi w sensie fizycznym, spokojnie – gdyby ktoś to przeczytał i uznał, że stanowię zagrożenie jakieś dla otoczenia, to nie, nie bardzo, poza szkodami psychicznymi nikt nie ucierpiał fizycznie w kontakcie ze mną, raczej nie. dla siebie też nie stanowię zagrożenia, w tym sensie przynajmniej, że nie mam skłonności samobójczych, poza tymi zachowaniami, które w gruncie rzeczy samobójstwem na raty są. nie wiem po co o tym piszę w ogóle. po prostu mi źle.
wtorek, 12 grudnia 2023
sobota, 9 grudnia 2023
motywacja: bo święta idą
czwartek, 7 grudnia 2023
za.mało
wtorek, 5 grudnia 2023
założenie
jestem prawie pewna, że nie powtórzy się to w czasie wyznaczonym, jestem prawie pewna, że powtórzy się po. nie powinno tak być, to oczywiste, tylko że nie bardzo wiem co z tym zrobić. nie chodzi o ten jednorazowy błąd, tzn. nie o ten teraz, bo on naprawdę jest jednorazowy w tej chwili, ale było ich tysiące wcześniej, tysiące jednorazowych błędów, jednorazowych dni. chociaż nie, to też nie to, nie samo sedno, nie w tym rzecz raczej – to już było, minęło, to przeszłość jest (jasne że beznadziejna i jasne, że jej żałuję, ale czasu nie cofnę przecież). chodzi o to dopuszczam w przyszłości, albo nawet nie że dopuszczam, ja z góry zakładam, że tak się prędzej czy później stanie, że tak się stać musi, mówię sobie przecież: jestem prawie pewna, że powtórzy się (z czego te "prawie" to chyba dla ozdoby). jasne, że się powtórzy, skoro sobie na własne życzenie, z pełną tego świadomością, w głowie koduję informację, że nie ma innego wyjścia, że inaczej być nie może. to jest bzdura, Martuś, kompletna bzdura. wyjścia to nie będzie faktycznie z takimi "afirmacjami" we łbie. usuń to jakoś, wywal to z głowy.
ja wiem co mi przeszkadza, co blokadą jest, no i nie bardzo widzę rozwiązanie w tej chwili. niby wiem też co by mi pomogło, co miałoby, lub mogłoby pomóc (to założenie raczej, wyobrażenie, wizja jakaś, bo nie do końca konkretny plan), ale na tą sferę życia wpływ mam niewielki, znikomy, przynajmniej dziś. to trochę tak, jakbym czekała na lepszy czas, że jeśli się stanie (...) nie no, w tym coś złego jest, jakiś błąd, złe założenie, złe marzenie może nawet, do przewartościowania to, ja wiem.
sobota, 2 grudnia 2023
13.tylko.by
środa, 22 listopada 2023
brat
niedziela, 19 listopada 2023
może kiedyś
czwartek, 16 listopada 2023
zzzzz
znowu jest źle. tzn. gorzej, bo źle to za dużo powiedziane, nie jest ŹLE, bez przesady, jest lepiej pod wieloma względami – to tak gdybym miała podsumować ostatnie miesiące, czy może nawet rok już prawie cały – tylko że teraz, ostatnio, w sensie że przez kilka ostatnich dni, się gorzej czuję: jest mi smutno, nie mam zbyt dużej motywacji do czegokolwiek, odpuszczam sobie starania. chodzi o nastawienie, o coś nie do końca zależnego ode mnie, przynajmniej takie mam wrażenie czasami; to jest poczucie, że muszę CZEKAĆ na lepszy czas, że inaczej się nie da, że niekoniecznie mam na to wpływ, że to się stanie samo. by się stało.
środa, 15 listopada 2023
się da.
głównie ograniczenia męczą mnie. też mi odkrycie, ale jednak, tylko że przecież, bo gdyby, bo planowałam. no tak. tego nie powinno być dużo, nie tyle ile zazwyczaj, jak dotąd, jak na razie. zaplanuj coś innego. pozwól sobie w gorszych chwilach ograniczyć to, tzn. ograniczenia.
to nie do końca tak jak pisałam (wcześniej). wszystko jest smutne, gdzie bym nie zaglądnęła smutno jest. tzn. widać coś innego czasami, ale to powierzchowne, udawane, to nijakość przykryta fantazjami o tym kim chciałoby się być, o życiu jakim by chciało się żyć. to dotyczy zapewne wielu, choć inspiracją dla tych akurat kilku zdań stało się pewne wirtualne, kiedyś bliskie mi miejsce. przed chwilą zaglądałam, tak z sentymentu lub z nudów, jak to robię czasami i chyba smutno mi się zrobiło nawet, smutno z powodu tego co mówili też inni - bo każdy tam o każdym wszystko wie, tj. każdy wie o tym jak żałosne jest życie każdego innego, wszystkich pozostałych. nic się nie zmieniło, jest zupełnie tak samo - ci sami tam ludzie, te same problemy, i pomyślałam sobie że będą tam zawsze, że zostaną być może do śmierci, że nic innego nie mają. ja nie współczuję, bo współczuję nielicznym, i nie o to chodzi zupełnie, zresztą piszę o ludziach obojętnych mi, lub nawet tych, z którymi swego czasu "walczyłam" jakoś, jednak rozumiem to wszystko przecież. to tylko przykład zresztą, bo takich miejsc jest tysiące i setki tysięcy takich ludzi, choć to miejsce wspomniane wyjątkowo akurat wszelkich nieudaczników skupia; ludzi których w innych miejscach by nie chciano zapewne, którzy prawdopodobnie by się w innych miejscach nie odnaleźli na dłużej. pomyślałam, że jestem w lepszej sytuacji od wielu, mimo wszystko, że w porównaniu z niektórymi moje życie naprawdę w jakimś stopniu się zmieniło, że zmieniłam się ja może nawet. no tak, raczej tak, zmieniłam się. nie wiem czego bym chciała w tej chwili, ale wiem czego na pewno już nie. mimo wszystko smutne to jakoś tak, wszystko.
część poniżej o czymś innym już trochę, i nie wiem skąd ten ciąg skojarzeń, jaki jest związek pomiędzy. chyba to porównanie jakieś, tego kim lub gdzie kiedyś byłam, z tym kim i gdzie jestem dziś. tylko że smutne to TYM BARDZIEJ, bo o ile to wyżej jest już światem nie moim, to to niżej tylko moje jest.
smutne jest to, że ja wiem/czuję/widzę więcej niż inni i że cenię to, co cenić należy, że gdybym miała wyobrazić sobie szczęście, poza np. narcystyczną otoczką, lub poza wszelkimi mechanizmami obronnymi, albo gdybym miała wyobrazić sobie że już się nie boję, albo nie walczę - to przede wszystkim - że nie muszę się już bać, że nie muszę kontrolować emocji chociażby, bym nie musiała uciekać od siebie lub walczyć ze sobą już; tj. gdybym była trochę bardziej normalna, bo może niewiele; trochę bardziej zdrowa - to ja WIEM czego bym chciała i byłabym w stanie zbudować coś wyjątkowego, jak mało ludzi chyba, bo ludzie są naiwni, ślepi, głupi, słabi i popełniają masę błędów nie wiedząc o tym, tzn. nieświadomie, nie wiedząc co jest błędem, co jest wyborem złym, złą decyzją, niewłaściwą drogą. u mnie by tego nie było. u mnie nie ma: nie wiedziałam, nie dostrzegłam, zrobiłam coś nie wiadomo dlaczego. nie byłoby: nie poznałam się na człowieku, źle oceniłam, źle wybrałam. gdybym była zdrowa, tzn. bardziej, to (...)
zastanawiam się też w jakim stopniu ja jestem "niezdrowa" i co ja właściwie przez to rozumiem. w dużym stopniu, w znaczącym, być może największym (raczej tak) wszelkie moje problemy, wszelkie mogę, nie mogę, wszelkie ograniczenia, schematy działań, to skutek nałogów, uzależnień, które też zresztą same w sobie są skutkiem (jakichś głębszych problemów, zaburzeń osobowości, to jasne przecież) i GDYBYM... ok, jest lepiej, pod tym względem też, lub głównie, zostaw to na razie.
tylko że ja walczę o życie, właściwie dosłownie. to zdecydowanie odnośnie tego co wyżej; moje schematy zachowań mnie zabić kiedyś mogą. z drugiej strony, to ja walczę z nimi innymi schematami, ale nie bardzo inaczej potrafię, nie widzę innej drogi, pomijając. ja nie mogę sobie pozwolić na pewnego rodzaju stany, tzn. stany emocjonalne, specyficzne, określone, nie mogę w ten sposób, przynajmniej nie teraz, co nie znaczy że kiedykolwiek będę mogła, bo to też niepewne. jeśli się uda, to tak, ale nie obiecałabym nikomu czegoś takiego, nie dałabym słowa że (...) jeśli wygram ze sobą, lub GDY.
tak na marginesie, chyba jednak zdarza mi się tęsknić czasami: za konkretną osobą, lub tym co mogłoby się wydarzyć; za fantazją jakąś, wyobrażeniem, marzeniem. w sumie nie wiem o czym to wszystko, o wszystkim to trochę jest.
ząb mnie boli.
czwartek, 2 listopada 2023
kwietnia, niech
sobota, 28 października 2023
strata
to był bardzo zły pomysł, w niczym mi to nie pomoże, nie pomoże żadnej ze stron. to nie emocje, to coś więcej, ale nic dobrego, ja w tej chwili przede wszystkim smutek czuję. coś powiedziałam na koniec, ale to bez znaczenia, usunęłam już bo przecież widzę że nie odczytujesz, wiem że nie odbierzesz już wiadomości żadnej. ja nie tęskniłam, wiesz, to chyba dziwne, ale pomyślałam sobie, że ja chyba w ogóle nie mam pojęcia co oznacza to słowo, co to znaczy tęsknić za kimś, w jaki sposób się to odczuwa. wydaje mi się że nigdy w życiu nie tęskniłam za nikim. myślałam o Tobie, chyba nawet często, ale to nie tęsknota, to coś innego na pewno. zresztą to nie bolało mnie już nawet, to było podejście raczej takie, że nie ma Ciebie i koniec, że jesteś dla mnie kimś ważnym, kimś wyjątkowym, ale Ty w moim życiu być nie musisz, we mnie nie było żadnego "tęsknię", nie było już chyba nawet jakiegoś żalu większego. nie wiem czy jestem złym człowiekiem, coś jest we mnie złego na pewno, ale teraz czuję żal, tak, teraz czuję, nie tęsknotę, ale żal i smutek. to są emocje których w czystej postaci nie doświadczam często, bo nawet jeśli czasami, to idzie to zazwyczaj w stronę napięcia jakiegoś, zdenerwowania, złości. czysty smutek trudno jest znieść. żal chyba też. ja coś takiego czułam ostatni raz gdy miałam 13 lat. poważnie, nie sądzę by później kiedykolwiek jeszcze, tj. żeby te emocje związane były z konkretnym człowiekiem, tego nie miałam od 13 r.ż. na pewno. wydaje mi się, nie no, tego też jestem (prawie) pewna, że ja do Ciebie coś czuję, czego nie chcę czuć (ale bez nadinterpretacji), albo że bym mogła gdybym chciała, gdybym sobie pozwoliła. ja naprawdę nie mogę tak bardzo kogoś lubić, mnie to po prostu BOLI. szkodzimy sobie wzajemnie, mówiłam o tym wcześniej już, nie potrafimy sobie pomóc zupełnie. mówiłam w nagraniu o czymś innym jeszcze, odniosłam się do tego co pisałeś, ale to też już nieważne, to też nie jest dobre chyba, przynajmniej wydaje mi się, że dla mnie nie jest dobre, to czym mi próbowałeś pomóc. nie chcę o pewnych rzeczach myśleć, analizować ich, to też raczej boli, ale i nie ma sensu, ja wszystko o sobie wiem. nie zrozumiałam pierwszego zdania, nie wiem do czego się odnosiło, nie wiem co na myśli miałeś, ale właściwie nie chcę byś tłumaczył mi. nie odpisuj, zresztą napisałeś to samo do mnie, ale ja musiałam, nie wierzę, że nie zaglądniesz tu.
sobota, 21 października 2023
some
jest źle. jasne że mogłoby być gorzej i szczerze dziękuję że nie jest, ale beznadziejnie sobie radzę i tyle. w tej chwili, no i dłuższą chwilę to będzie trwało niestety, bo sobie nie poradzę inaczej z tym co za chwilę, tą dłuższą, tak. nie, zaplanujesz coś innego, to jest na już, na teraz, bo jedynie tego co teraz, co już, dotyczy, a że potrwa to przez... qrwa mać.
środa, 18 października 2023
H.
przyjeżdża w przyszłym tygodniu
czy się cieszę?
ojej!
myślałam o czymś innym akurat
i o kimś innym może nawet
chociaż
nie wiem co czuję w tej chwili
poniedziałek, 9 października 2023
obok
no właśnie NIE, nie zrobię tego, przynajmniej nie w ten sposób, tzn. nie w sposób oczekiwany (i też ok, albo dlatego właśnie. się okaże). niewielka to zmiana, w dodatku związana z konkretnym planem, więc w gruncie rzeczy żadna, heh ;)
niedziela, 8 października 2023
przerwa czy coś, czy, no tak
dobra, na serio potrzebuję przerwy bo zaczynam przekraczać granice wszelkie, jak zawsze. to chyba służy właśnie temu, by się odciąć; by kogoś/coś zostawić; by mieć ku temu pretekst, powód jakiś. poza tym to też potrzeba wyładowania się na kimś, wyżycia, w jakimś stopniu na pewno.
nie mam kogo zapytać o to czy wszyscy mężczyźni są j***nymi zbokami.* (ponieważ nie mam kontaktu z tymi, z których zdaniem bym się liczyła, których bym szanowała, ponieważ przychodzą mi do głowy jedynie dwie osoby, które by mogły mi odpowiedzieć szczerze, ponieważ nie ma ich! zostawiam tych na których mi w jakimś sensie zależy, ajć, jak miło)
ja naprawdę czegoś bym się chciała dowiedzieć, no ale trudno, w tej chwili się nie dowiem niestety.
*ok, może przesadziłam. tzn. ja mam wrażenie że to nie jest przesada wcale, ale chodzi mi o to, że nie próbuję być złośliwa, wbrew pozorom. wydaje mi się, przynajmniej tak z moich obserwacji, doświadczeń różnych wynika, że większość osobników płci męskiej ma jakieś specyficzne upodobania, w sensie że są one... i teraz nie wiem jak to okreslić, bo chciałam napisać, że są one "nietypowe" lub "odbiegające od normy" ale skoro wydaje mi się, że jakieś odchyły dotyczyć mogą większości, to w jakim sensie to w ogóle odchyły są (?) nie powinnam więc mówić, że coś jest nietypowe lub odbiegające od normy, bo wychodzi przecież na to, że wszystko to norma jest. obrzydliwe to może być w moich oczach co najwyżej i smutne też trochę nawet, ale nie ma we mnie złości (raczej), nikt sobie zjebanego mózgu nie wybiera przecież, a skoro to "norma" i dotyczy większości, to chyba współczuć powinnam nawet, bo to takie upośledzenie przypisane płci; rodzi się takie biedne niewinne dziecko i z góry skazane jest na to, że wyrośnie na popaprańca. w gruncie rzeczy to tragedia. ku*** nienawidzę mężczyzn, no tak.
sobota, 7 października 2023
roz.
jedna kamienica, taka samotna, obok bunkier, krzaki, "dolina". okno też było wyjątkowe, jedyne takie w całej kamienicy, prawdopodobnie środkowe. no tak, raczej... klatka schodowa była w jakimś sensie straszna, specyficzna, schody specyficzne, bałam się tych schodów (?) chyba. nie pamiętam psa, wiem że był. pamiętam, wabił się Raptek, podobno odprowadzał nas do domu tą dróżką "na skróty" - tą samą, przy której był taki lasek jakby (sporo drzew), ale to nie "lasek" tzw. (wiadomo), ten prowadzący do "żłobka" to nie. to ten lasek przy "dolinie". tak, ten przy dolinie. ten z drzewem na którym od zawsze wisiała lina, huśtawka, na której się huśtałeś pijany. pijany?! no tak. ja na tej huśtawce w wieku przedszkolnym chyba próbowałam zabić koleżankę. pamiętasz M? taaak. przy tej samej dróżce Kip napadał na ludzi. pamiętasz Kipa? ojej. Ty tak mówiłeś chyba (?) w jakiś specyficzny sposób, chyba "jejciu" jakoś tak. heh, pamiętasz takie rzeczy? to akurat zapamiętałam (...) KONIEC. tak?! jejciu no! ;)
(pominęłam sporo)
piątek, 6 października 2023
droga do domu
czwartek, 5 października 2023
dr.
i tak zaglądałaś. ostatnio jak weszłaś to zostałaś. nie, no właśnie nie. nie mam w tej chwili tego, a chyba bym chciała, potrzebowała czasami (?) chwilami, bo raczej to wszystko na chwilę, przez chwilę. z drugiej strony to jest tak, że ta chęć znika, tzn. nie tyle znika, co zostaje na siłę wręcz zepchnięta gdzieś tam na dalszy plan (dosłownie), ale to wynik tego, czego nie chcesz, z czym walczysz przecież... i gdybyś kiedyś rzeczywiście wygrała, to dążyłabyś do... no? do czego? czego byś chciała, gdybyś nie musiała walczyć już? lubię Cię Marta, wiesz? w gruncie rzeczy nikogo bardziej nie lubię.
środa, 4 października 2023
nie tylko o tym co oczywiste
jednak nie mam covida (to wcale nie plus), ale nie o tym chciałam. w sumie to nie wiem o czym chciałam. jest mi przykro lub smutno (musiałabym się zastanowić nad różnicą). kochałam na swój sposób na pewno niektórych ludzi, lub niektóre inne żywe stworzenia, natomiast, tak obiektywnie i szczerze, ja bym komuś takiemu jak ja nie zostawiła pod opieką nawet psa. mam mieszane uczucia, nie wiem. Freak miał chyba dobrze pod pewnymi względami, pod pewnymi względami dużo lepiej niż wiele psów, chyba był szczęśliwym psem (pod pewnymi względami - znowu). mam wyrzuty sumienia w stosunku do tych jednostek bardzo nielicznych, przeze mnie kochanych. na pewno będę jeszcze miała jakieś zwierzę/zwierzęta, tj. psy, koty ewentualnie, innych zwierząt raczej pod uwagę nie biorę.
wtorek, 3 października 2023
dodając jeszcze
to było na przystanku, na którym stanęłam tylko dlatego, że mnie jakaś starsza kobieta zaczepiła pytając o tramwaj – czy dojedzie gdzieś tam jadąc tramwajem jakimś tam. ja ogólnie mam bardzo słabą pamięć do twarzy, na ulicy rozpoznaję tylko ludzi wyjątkowo bliskich mi, których znam od wielu lat, czyli w praktyce to raczej członkowie rodziny jedynie, nikogo innego nie rozpoznaję gdy spotykam go poza miejscem do którego przypisany jest. no nie wiem, np. sąsiedzi są "przypisani" do mojego bloku i okolicy, czyli jak sąsiada spotkam na klatce schodowej lub w pobliskim sklepie, to rozpoznam go, ale jak go spotkam w miejscu w którym z reguły go nie widuję, to prawdopodobnie będę miała problem z rozpoznaniem kto to. nawet przypominam sobie takiego człowieka z którym coś mnie w jakimś sensie łączyło kiedyś, chodziliśmy razem po pubach głównie (ha!) mimo wszystko to była osobą pod pewnymi względami dość bliska mi, ale jak go spotkałam w miejscu, w którym nie spodziewałam się spotkać, to się przez dłuższą chwilę musiałam zastanowić skąd ja go znam. podobnych sytuacji było wiele, no ale pomijając. ja K. nie widziałam kilkanaście (?) lat, myślę że ogólnie jest mało prawdopodobne by kogoś rozpoznać po tak długim czasie, tym bardziej, że był jeszcze młodym chłopakiem gdy widziałam go lata temu, dzisiaj jest dojrzałym mężczyzną. właściwie to dziwne, że on poznał mnie, przecież ja też musiałam się zmienić bardzo. powiedział, że nadal wyglądam jak wtedy gdy miałam kilkanaście lat, no ale tak się mówi, wiadomo. tzn. ja wiem, że wyglądam na lat mniej niż mam, no ale nie na 15, bez przesady ;) bosze, jak on mi się podobał gdy dzieciakiem byłam. nawet teraz po tylu latach było w nim coś, co przypominało mi tego dawnego Krzysia. to oczywiste niby, bo przecież to ten sam człowiek, ale jednak fizycznie się zmienił bardzo. to, co przypominało mi kim jest, to było coś pozafizycznego właśnie (...) dobra, zostaw to na razie.
ja i tak skupiona jestem na czymś innym, mimo wszystko, jak zawsze. to są tak głupie powody dla których robię to wszystko, tzn. preteksty, na siłę wytłumaczenia (ale rzadko kiedy usprawiedliwienia; sporo sobie mogę zarzucić, ale nie to akurat; mam bardzo dużą samoświadomość, to jest coś ponadprzeciętnego raczej... i ch*j właściwie, nic mi to nie daje). Martuś, proszę. boję się, że to się nigdy nie zmieni. (właściwie to dzisiaj może być gorzej niż wczoraj, ale nie musi przecież. nie no, będzie ok. kurcze, jak ja sobie nie ufam, bardzo się siebie boję).
PS K potrafi pisać, ojej! ;) tak na serio to niczego nie chcę od niego.
poniedziałek, 2 października 2023
K jak.
jejku, szok normalnie, nie mogę chyba pisać teraz, tzn nie potrafię tak na szybko, nie w tej chwili, poza tym w związku z tym co się stało zrobiłam coś czego nie powinnam, no ale nie pierwszy raz przecież. trudno. będzie lepiej. jest dobrze. spotkałam Krzysia! to jest niewyobrażalne, tak mało prawdopodobne że się stanie to co się stało. nie wiem czy to logiczne, nieważne. na przystanku, gdzieś koło Kaskady (?) o bosze! on mnie poznał, a przecież chyba kilkanaście lat temu widział mnie ostatnio. poznał mnie! dałam jemu tel. nie wiem czy to dobrze akurat.
piątek, 29 września 2023
wir.us
potrzebuję przede wszystkim konkretnego nastawienia emocjonalnego, to chyba wszystko, przynajmniej w początkowym etapie, później bywa różnie. tzn. to "różnie" to też emocje jednak, z tym że o ile w pierwszych dniach jest to GŁÓWNIE nastawienie, to po dłuższym czasie dochodzą do tego czynniki, może nie tyle zewnętrzne, co inne (oczywiste, dla mnie jasne, bez rozpisywania się), które wpływ na emocje mają. to tak jakby w początkowym etapie tego wpływu nie było lub jakby był on znikomy – w sumie jest znikomy, pomijając sytuacje nietypowe, ekstremalne, czyli takie, które nie zdarzają się codziennie przecież. możliwe też, właściwie to nawet pewne, że na tym etapie emocje w ogóle trudniej wywołać, przynajmniej te negatywne, co jest wielkim plusem jak by nie patrzeć. właściwie to nie wiem po co o tym piszę... chyba po to by sobie przypomnieć jak niewiele potrzeba by (...). to pozytywne być miało, motywujące, no i w sumie jest, tylko że... kurcze, coś mnie "bierze" prawdopodobnie. jakaś dziewczyna zasmarkana mnie zaraziła w Carrefourze (od razu gdy na nią wpadłam pomyślałam sobie że zarazi mnie, zawsze wiem kiedy i kto mnie zaraził, nawet gdy to jacyś obcy ludzie), co akurat w tej chwili plusem być może, o ile to przeziębienie faktycznie, bo nie mam kataru jak na razie, tylko stan podgorączkowy i ogólnie się niezbyt dobrze czuję. w sumie biorę pod uwagę jakiś tam inny stan zapalny. wolałabym katar akurat, albo covida, tylko że nie bardzo się dowiem, że go mam (nawet gdyby), bo te testy, grzebanie sobie tym patyczkiem w nosie, to jest dla mnie niewykonalne wręcz. wcześniej wiedziałam że mam, bo wiedziałam że mają ci, którzy zarazili mnie, albo których ja zaraziłam, ale zawsze to ci inni wykonywali sobie test, nie ja. no trudno. pomijając to coś, co w tej chwili wywołuje u mnie samopoczucie zbliżone do tego przeziębieniowego, pierwszy raz od dłuższego czasu mam wyjątkowo dobre nastawienie, do wszystkiego właściwie, choć u mnie wszystko w mniejszym lub większym stopniu, ale zawsze z jednym związane jest, tak czy inaczej mam sporo motywacji, nadziei, wiary, no i przepełniona jestem jakimś takim optymizmem, może nawet radością (bo to TEN czas, bo koniec, bo początek nowy). no i fajnie ;)
sobota, 23 września 2023
(se)
ponieważ to wszystko K, poszłam dziś tam gdzie nie powinnam, odwiedziłam kogoś, kogo nie powinnam w ogóle do swojego życia lata temu wpuszczać. R by mi powiedział bym zamknęła drzwi, lub bym przeszła tam, obok "drzewa" ;D ...i nie wiem dlaczego pomyślałam o R. chyba nie ma, nigdy nie było innej osoby, do której myślami wracałabym tak często. śmieszne jest to, tak sobie pomyślałam, że gdybym ja go poznała teraz, to prawdopodobnie nikim dla mnie wyjątkowym by się ten człowiek nie stał, ja się w myślach nie odnoszę do niego jako osoby, ale do wyobrażenia, tj. do sentymentu, do obrazu wyidealizowanego boga (jasne że mam tego świadomość, ale nie chcę tego zmieniać, zupełnie nie; zawsze brakowało mi jakiegoś męskiego autorytetu, to pewne. R był po prostu odpowiednią osobą, w tamtym czasie nie spotkało mnie nic lepszego. wtedy potrzebowałam go jako człowieka, dzisiaj potrzebuję jako wspomnienia).
piątek, 15 września 2023
skoro muszę
tak, to jest śmieszne, że ja coś "muszę" w związku z jakimś tam "końcem", no ale "muszę" i ch*! ;) dobra Martuś, luzik. faktycznie jest raczej ch***wo, z drugiej strony to kogo to wina? no kto to źlobił, cio? ojej, Martusia be! i odpierdol się (za przeproszeniem) na dłuższą chwilę od tego Instagrama, bo już chciałam tu pisać "but" zamiast ale (na przykład i na serio tam wyżej poprawiałam, to głupie), a przecież myślę w języku polskim na pewno. w ogóle się odpierdol od netu na jakiś czas, tzn. za jakiś czas na jakiś czas, za chwilę. trzymaj się, i love you! ;D
środa, 13 września 2023
kropka już
wtorek, 12 września 2023
zabawki
poniedziałek, 11 września 2023
Z.Ś.J.
od bardzo dawna nic nie dotknęło mnie tak szczerze. zawsze tak było zresztą: nic bardziej niż (...) pomyślałam, poczułam chyba, co tak naprawdę się liczy, co znaczenie ma. to jest chwila, sekund kilka, za kilka lat być może poczuję to znowu i... przeraziły mnie wszystkie te obrazy; to, co pojawiło się w mojej głowie. kiedyś się skończy to wszystko; w chwili śmierci wartość jakąkolwiek przestaną mieć wszelkie maski i gry. to chwilowe uczucie, coś jak otarcie się o prawdę, tylko że już nawet opisując to, przekładając na słowa ja tą prawdę straciłam. poza tym ucieknę od niej, jak zawsze, jak każdy. muszę to zostawić, muszę odwrócić uwagę, już teraz nie chcę w ten sposób, mam przecież własną drogę i plan. pomieszane z (tym co było). to była noc z 5 na 6 lipca rok temu. O. pokazywał mi kwiaty w ogrodzie (przecież ja nawet kwiatów nie lubię). mogłam się spodziewać że dziś wydarzy się coś. 11 września i lata temu tego dnia właśnie (...) jednocześnie to też dzień urodzin kogoś... KOGOŚ kiedyś dla mnie ważnego. to wyjątkowa dla mnie data chyba. kolejny błąd. jest mi jakoś smutno dziś.
sobota, 2 września 2023
pisane przez
piątek, 25 sierpnia 2023
burza
i jeszcze
jffdfffhvszxbhgdsxcbbvdzddsxgfdssdfghgdxfgddcvjkkjkkjfdsadewryjoollpkhfeewaqcvbklppuyresdcvhkohfdswefgbbkoppugrsaqweqdgutghiioplklkmbgcdczaawqrgthjkjkoppigresaaqwdcbhtfddfhgfdddgjhdssfbkllppphtrssaqweefgytewwfcvbjjfdtttjklohfsasfjkppureqazvbmmjszxxaazxvbjigfdegjkjhgdchjkhfvhgvbhg!!!!!!!!!!
niedziela, 20 sierpnia 2023
czyt.
jak ta gazetka z dzieciństwa, tak mi się jakoś przypomniało. szkoda że nie potrafię o tym mówić, pisać, nic. nawet do siebie. w ogóle uważam że to przesada... chcę np. napisać, że jest tragedia, ale po chwili myślę, że to kłamstwo, że grzech, że to nieprawda przecież. to tylko moja subiektywna, chwilowa zresztą prawda, ale obiektywna prawda jest inna, obiektywna prawda jest taka, że wielu ludzi by chciało być na moim miejscu, że ja sama bym prawdopodobnie nie zamieniła swoich problemów na inne, na 100% są gorsze "tragedie" ... moja jest niczym w porównaniu z niezliczoną ilością tych gorszych innych. mimo wszystko źle mi, kur*a mać (!)
piątek, 18 sierpnia 2023
nie jest dobrze
żeby nie powiedzieć, że jest źle. ostatnio było, w tym dziś. gdyby jeszcze się udało, w co wierzę oczywiście (...) heh, to trochę żałosne, że "wierzę" w to, co uzależnione jest tylko i wyłącznie (?) ode mnie; to nie to słowo powinno być, powinnam być pewna, no ale (niestety).
w ogóle czuję się źle. nie wiem czy jest mi źle z powodu braku kontroli nad (...) czy brak kontroli to skutek tego że jest mi źle. nie znam innych mechanizmów odreagowania, odcięcia emocji, zagłuszenia; w ogóle nie stosuję prawie żadnych innych mechanizmów obronnych, nie ma nic poza tym. wszystko więc łączy się ze sobą i jedno z drugiego wynika. już o tym wspominałam zresztą ostatnio.
mam potrzebę... przedstawienia (?) czegoś gdzieś (to niepewne), bronię się przed tym też (tak jakby), że to jeszcze nie czas, więc by ten czas przeczekać (nie no, tak by wypadało i tak będzie ok, ale to nie to chyba, ja robię wszystko by ten czas oddalić, tzn ten "czas" na który czekam, to skomplikowane/chore, raczej chore), no więc by czas ten oddalić to (...) i tak sobie "odpoczywam" się męcząc ze sobą.
nawet wirtualnie nie mogę teraz prawie nigdzie "odezwać się" czegoś z siebie wyrzucić czy czegokolwiek "przedstawić" (niech będzie). to dotyczy nawet niby małych rzeczy, no nie wiem, dla przykładu chciałam wrzucić jakieś zdjęcie na ig i już miałam kliknąć, już je tam dodać, ale w ostatniej chwili wycofałam się, sobie pomyślałam że tam jest za dużo ludzi, że mnie tam za dużo było ostatnio, że w sumie to nie chcę teraz mieć kontaktu z kimkolwiek, że ja nie jestem tam po to by do mnie pisali ze Stanów, z Indii, Włoch, Hiszpanii, z Meksyku czy z innego tam RPA (!) no kurcze. na FB to samo, choć tam Polska bardziej, z tym że...
tylko już tutaj pisać mogę. przynajmniej teraz. muszę się uwolnić (od tej złej strony siebie).
środa, 16 sierpnia 2023
jak te wszystkie wyższe, no te...
Można mieć wpływ na "to" dość duży, sporą kontrolę, o ile nie pełną. Dla większości ludzi to niewyobrażalne, dla mnie zupełnie naturalne jest. To nie jest coś, co wymaga jakiegoś wysiłku z mojej strony, absolutnie, wystarczy świadomość tego, że nie mogę, że nie chcę, że sobie nie pozwalam (choć ważniejsze prawdopodobnie są powody - tzn. dlaczego nie pozwalam sobie, ale w tej chwili nie rozpisując się, pomijając). Pamiętam początek, wiem dokładnie kiedy się to stało, kiedy postanowiłam sobie, że nigdy więcej, że nigdy już nie. Tego zresztą nie było dużo, ale to, co wiązało się z (...) Nie o wszystkim mówiłam, nie wiem co tak naprawdę mnie wtedy zabolało (większość ludzi uznałoby że; ale nie, to nie to co niby oczywiste, nie to co powinno, choć jasne że to "trauma" też). Nigdy od tego czasu nie dopuściłam do (...).
To chyba wstęp (wyżej, dziś).
Dzisiaj to koniec przecież.
Tak na marginesie, ale to dosłownie, mam dość ludzi, których nie zostawiłam, nie ma czego i kogo już prawie, tak realnie jeszcze ktoś, wirtualnie zbyt wielu ludzi mi... ja ich nie znam i nie chcę w większości poznawać, ja tam sobie przedstawiam "siebie" (zawsze chyba też tak naprawdę to był mój główny cel, reszta się dzieje sama). Nigdzie nie mogę być sama, realnie, wirtualnie. Potrzebuję przerwy (znowu).
O kompromis chodzi chyba po prostu. Mam uczucia jakieś, jak każdy człowiek przecież; mam potrzeby przeróżne, a wiele z nich to potrzeby w niewielkim stopniu zaspokajane od zawsze. Muszę więc innymi drogami, dla jakiegoś substytutu, namiastki emocji, uczuć nawet. Skoro tak jak należałoby boję się i nie jest to zwykła obawa, jakieś tam zahamowania, uzasadniony strach, ale przerażenie, coś, czego w żaden sposób nie przeskoczę bo to mnie przeraża w stopniu tak dużym, że z automatu niewykonalne się staje. Nie do końca mam nad tym kontrolę, to dzieje się samo. Choć z drugiej strony gdyby ktoś zapytał mnie, to i świadomie byłabym w stanie opisać cały mechanizm, że gdybym miała wybór, tj. gdybym miała podjąć decyzję, to ona by tym samym czym wyuczony schemat była. W sumie jest przecież, bo to decyzja też. Ja to utożsamiam ze wszystkim czego zawsze się bałam, czego się wstydziłam, nie wiem czy jest we mnie większy lęk, poza tymi najbardziej uniwersalnymi jak przed śmiercią chociażby, ale on dla wszystkich wspólny, a ja o tym indywidualnym, jednym z największych moich. Nie ma nic bardziej poniżającego w moich oczach, nic co czyniłoby człowieka bardziej bezbronnym, słabym; nic, co by mi się jawiło jako większa naiwność, głupota wręcz, zresztą jedno jest dla mnie synonimem drugiego. Nie jest więc ważne to, czego ja jako wbrew pozorom dość wrażliwa (ha!) osoba pragnę, ważniejsze jest to, że sobie na to nigdy nie pozwolę.
(0413.t.tak,teraz.też)
poniedziałek, 14 sierpnia 2023
z powodu wszystkiego
piątek, 11 sierpnia 2023
sobota, 29 lipca 2023
(18) Martuś, no!
wtorek, 11 lipca 2023
poniedziałek, 10 lipca 2023
wszystkiego najlepszego
sobota, 8 lipca 2023
o m. kolejny raz
w dużym stopniu utożsamiałam się z nią, nadal trochę patrzę jak na cząstkę siebie. właściwie odwrotnie - czas przeszły to lustrzane odbicie bez akceptacji raczej, stąd i dawna "nienawiść" która zresztą nigdy nie była szczera - to była walka dla samej walki, zresztą zawsze wiedziałam czego w niej nie lubię i że to lustro, że nie lubię w niej siebie. w gruncie rzeczy nigdy chyba nie życzyłam jej źle, wręcz odwrotnie z czasem: życzyłam jej wszystkiego najlepszego. moje życzenia spełniły się. to jest dziwne uczucie i strasznie dziwnie jest patrzeć na sukces kogoś, kto mógłby być mną przecież, tzn ja mogłabym być nią, bo przecież BYŁYŚMY w jednym miejscu i w jednym czasie z tymi samymi problemami, skłonnościami, cechami, zachowaniami, etc. łączyło nas bardzo dużo. to jest niesamowite, w jakimś sensie fascynujące, jak podobni do siebie bywają ludzie z podobnymi zo. (nawet fizycznie niekiedy) choć może to (...) nieważne. to przecież te same role //choć tak naprawdę n* odgrywać mogą nieskończenie wiele różnych ról, ona akurat wyjątkowo bliską tej mojej odgrywała i może dlatego właśnie gdy patrzę na nią teraz, to tak jakbym patrzyła na siebie, na jakąś alternatywną wersję mnie, na kogoś kim mogłabym być przecież, gdybym nie poddała się.
widocznie była (jest) dużo silniejsza niż ja.
*w jej przypadku niekoniecznie to problem aż tak duży, może więcej jednak cech h. (które u mnie też występują, więc to bez znaczenia, to jest mieszanka, jak i u większości zapewne).
a, właściwie to chciałam napisać, że wszystko jest płynne, że nic nie jest czarno białe - o tym być miało głównie, tzn taka była myśl przewodnia, wyszło co innego. nie no, nie że "nic" tylko że "człowiek". zawsze tego rodzaju myśli pojawiają się gdy gdzieś tam ją widzę, bo i to przecież wspólne nam było. pamiętam jak kiedyś wspominała, że dobrze funkcjonuje w sytuacjach kryzysowych, że tak normalnie niewiele czuje, że jest w stanie odegrać wiele uczuć, w tym rozpłakać się na zawołanie. sama niegdyś podciągała to pod psychopatię, dziś nazywa siebie empatą. śmieszne? no nie do końca właśnie, ja w tym wcale sprzeczności nie widzę. tzn widziałabym w niektórych przypadkach czystej psychopatii, tej "primary", zresztą pomijając, bo ja piszę o konkretnym przypadku, a to nie psychopatia przecież. patrzę na nią teraz i widzę że gra, choć teraz może i mniej, ale to przedstawienie, w sumie kilka co najmniej przedstawień, które odegrała ze trzy (?) lata temu mniej więcej, było na bardzo niskim poziomie, sama zrobiłabym to lepiej, myślę że bardziej naturalnie :) mimo wszystko widzę w niej człowieka, któremu udało rozwinąć się, emocjonalnie też; widzę szczerość niekiedy, dużą wrażliwość (zawsze widziałam). nigdy nie nazwałabym jej człowiekiem złym, zresztą niewielu ludzi tak bym określić mogła. o tym właśnie myślałam.
***
znalazłam w starym telefonie.
w związku z czym wiadomo.
piątek, 7 lipca 2023
zobacz, świat!
wszystko idzie nie tak jak powinno, jak miało. wszystko, czyli ja. to ostatni taki, ostatni w ostatnim czasie.
uwolniłam się od wielu ludzi, jednym tłumacząc, wyjaśniając dokładnie, innych zostawiając bezsłownie. a, zakończyłam też coś jednym zdaniem w złości wypowiedzianym, choć tak naprawdę nic nie mam do tego człowieka, mógł sobie być nawet, nie miało to znaczenia większego, znalazł się pretekst więc wykorzystałam go. uwolniłam się od tych, od których chciałam i od tych, od których niekoniecznie. to i tak na jedno wychodzi, wszyscy i wszystko.
został tylko jeden człowiek w tej chwili, z którym by wypadało relację zakończyć, lub określić ją bardziej, nie dawać nadziei na (...), to jest dla mnie jakiś problem, a przecież to nic wielkiego, problem będzie większy jeśli będę ciągnąć to nadal, a znając siebie będę, dopóki nie znajdę pretekstu, dopóki nie zostawię bez słowa. (nie mam powodu by jakąkolwiek krzywdę tej osobie robić).
to nie moja odpowiedzialność, nie moja rola, nie moje marzenia, uczucia nie moje, nie moje cele i dążenia. moja wina jedynie, że nie potrafię powiedzieć wprost pewnych rzeczy, że określić się nie potrafię, że wygląda to jakby była szansa, że wygląda jak niezdecydowanie, wahanie, ale to nie to (zazwyczaj, bo nie dotyczy wszystkich relacji akurat), to brak asertywności i współczucie, litość raczej. czasami. tylko CZASAMI, bo mi przechodzi w gorszych chwilach, albo w lepszych, w tej chwili w gorszych, ogólnie w różnych. sprawia mi przyjemność niekiedy to, że ...
nie, jednak w najmniejszym stopniu nie zmieniłam się. zmieniło się coś, mam nadzieję przynajmniej, bo akurat od kilku dni tak jakby powielam stare schematy, więc najlepiej nie jest. niezupełnie "powielam" (co to znaczy?), nie w takim stopniu jak dawniej, mimo wszystko zjebałam no, bo się nie da tego określić ładniej. nadal sobie nie ufam, z tym nie można się dobrze czuć.
środa, 5 lipca 2023
nawet p.
było ich chyba kilku i wszystkich ich zniszczyć chciałam, w jakimś sensie zranić lub skrzywdzić (fizycznie nawet, też) i było to świadome, celowe, tzn. działałam z premedytacją, jednak ci ludzie byli specyficzni wydaje mi się. chociaż nie wiem, wydaje mi się też, że był ktoś, przed kim uciekałam lub ukrywałam się wśród nich i gdy tak teraz patrzę na to z boku, z perspektywy czasu, tak po prostu jako obserwator niezbyt wyraźnego wspomnienia, to poza całym tym spierdoleniem (aj), bo to coś, co rzuca się w oczy chyba, dostrzega się, czuje - to poza tym właśnie, widzę też powtarzalność, pewnego rodzaju schemat, zresztą jak i we wszystkich innych działaniach moich. mimo wszystko trochę inny był to schemat i nawet całe to spie*** inne, niby moje, ale jakieś takie trochę mi obce i trochę straszne w całej tej obcości* //coś takiego chyba czułam, jakoś tak opisałabym to. zresztą oni byli dziwni i dziwna byłam ja wśród nich. wszystko było wbrew sobie tak jakby. to nawet nie to, że ja tego chciałam, ja nie mogłam inaczej, nie widziałam bezpieczniejszej drogi, dla mnie bezpieczniejszej; ja tych bezpiecznych bardziej bałam się.
*moja znajoma, no ta, codzienność, w gruncie rzeczy straszniejsza jest (nic to odkrywczego przecież).
[151222było] ogólnie raczej było.
piątek, 16 czerwca 2023
jak też
p.
NIC.
jednak od...
***
to, o czym nie napisałam ważniejsze jest. zawsze najważniejsze jest to, co niewypowiedziane. troszkę z powodów obsesyjnych piszę, nadal. nadal mimo wszystko się dość dobrze czuję, nadal mam sporo nadziei, wiary, motywacji; nadal uważam, że jestem na dobrej drodze, że jest lepiej niż jeszcze kilka miesięcy temu chociażby. tak w ogóle to życie jest bez sensu - nie, że to moje konkretne, ale życie w ogóle, to oczywiste w sumie. każde życie kończy się śmiercią. realizuj swoje te, no te... no! no? no co? to wcale nie żart. znaczenie zawsze jest indywidualne, sztucznie nadane w jakimś sensie, z różnych powodów na przestrzeni życia wyuczone, nadane, w głowie zakodowane - nie ma innego celu poza życiem w zgodzie ze sobą; nie ma innego celu poza kroczeniem własną drogą. to się chyba zrymowało nawet, niecelowo zupełnie. to nic wzniosłego zresztą, życie jest tak bezsensowne że aż śmieszne to nawet. no tak, śmieszne to, przerażające, smutne, ale i jakaś ulga w tym jest gdy się to naprawdę zrozumie, poczuje. nie żeby mnie coś oświeciło, że tak akurat w tej chwili, bez przesady, no ale tak jakoś, mam wyższy poziom tych wszelkich neuroprzekaźników, bo wiosna, lato prawie, bo słońce... no nie tylko, ale i trochę z tego powodu też, ja wiem. pomyślałam też sobie, że na szczęście z natury raczej nie mam z tym problemu, znam ludzi u których ten problem jest duży, że mają problem z nastrojem niezależnie od czynności, myśli, od siebie - mój nastrój jest zależny ode mnie, zawsze był i zawsze też poczucie tego miałam silne - że nic nie wpływa na mnie bardziej niż JA; w gruncie rzeczy to błogosławieństwo jest, choć słabością moją uczyniłam to z własnej woli, ale już dobrze, możesz zostawić to. znaczenie najważniejsze ma to, co zawsze dla mnie znaczenie największe miało, to niezmienne pozostanie, to jest tak zakodowane w mojej głowie, że naturą jest. w zgodzie z naturą ŻYJ. nie ma innego sensu poza tym.
środa, 14 czerwca 2023
brak f.
tak sobie pomyślałam, że głównie o to chodzi właśnie. tzn. no nie wiem, nie tylko zapewne, ale z drugiej strony nie wiem też czy czegokolwiek więcej szukałam. no i też brakuje mi przedstawienia, a do tego potrzebna jest specyficzna widownia. to trochę tak, że nie każdemu przecież się to samo podoba, nie każdy lubi komediodramaty w sumie, do tego trzeba mieć specyficzny gust. ojej, potrzebuję wyjątkowych ludzi by docenili mój talen, tzn. pokaz, nie talent, oni nie widzą talentu skoro nie wiedzą o grze. talent to sobie mogę docenić sama, pośrednio przez innych, tych doceniających rolę. ale też potrzebuję jakichś (...) bez tego dążę do kontaktu bardziej intymnego jednak, ale nie intymnego w sensie fizycznym, tylko emocjonalnym, a że trudno jest znaleźć kogoś, z kim mogłabym taki kontakt nawiązać, po części z mojej winy, bo pomimo potrzeby raczej ucieknę tak czy siak... e tam, nie wiem po co to. chciałam tylko wspomnieć słowem o czymś co mi przyszło do głowy, trochę zjechałam na poboczne tematy, powiązane. ogólnie to szukam zaspokojenia emocjonalnego na pewno, ale w sposób trochę pokrętny, zaburzony. te potrzeby wspomniane, choć brzmi ładnie, bo emocjonalne (ha!) też niezbyt zdrowe są.
tak w ogóle to i tak jest ok, ja się bardzo cieszę, doceniam to. pomieszanie z poplątaniem mi wyszło :)
sobota, 10 czerwca 2023
jest sobie
wtorek, 30 maja 2023
jak p.
najpierw sp*** p. zupełnie niepotrzebnie otworzyłam przez nieuwagę, podekscytowanie całym tym t. wyp*** więc g. i czekam. już mi się wyjątkowo ciężko czekało, z niemałym trudem powstrzymywałam się, ale jednak wytrzymałam pewnie kilka godzin. no i już dzwoniłam do m. żaląc się, jęcząc że "wzięło mnie" (o bosze), no i że jeszcze chwila, że nie mam sposobu na wytchnienie, że nie mogę ani na chwilę zostawić tych (...), że chyba nie uda się dziś. no i już miałam iść zaspokoić się tym jednorazowym czymś, tak tylko w ramach substytutu, chwilowego zastąpienia, no i prawie wychodziłam, wyszłabym pewnie za kilka minut, ale... przyszedł k. (teraz uwaga) NIE Z TYM CO TRZEBA. jak się wali, to wszystko, po całości, tak być musiało. raczej nie umrę wbrew temu co wcześniej pisałam, no ale... WIELKA SZKODA. mimo wszystko, to i tak dobra droga, ja się nie wycofuję, nie poddaję się. można było się jakichś wpadek spodziewać czasami, spodziewałam się zresztą, jednak coś (...) /nie mam pewności w tej chwili, zostawmy to na razie/
a, było(by) 38 dziś.
poniedziałek, 15 maja 2023
chwilami
...nie jest łatwo.
wiedziałam że czekają mnie dni gorsze, ale to nie tragedia; to nawet nie dzień, a godziny, minuty nawet chyba. chwile. przychodzą, mijają.
poniedziałek, 8 maja 2023
na.prawach
Czuję się trochę tak, jakby mnie wypuścili z więzienia.
Nie wiem co robić właściwie, ale nic w tym złego, nic nie ogranicza (?) mnie (nie to słowo; nie przytłacza raczej, być może)
W tej chwili akurat niewiele zrobię, możliwe że przeziębiłam się (co też w najbliższych dniach pomogłoby mi w czymś).
(w planach: oczyścić się, przeprosić kilka osób kiedyś w jakimś sensie dla mnie ważnych, bliskich, tych którzy na to zasługują. to akurat trudne być może).
niedziela, 7 maja 2023
a jednak
... DZIĘKUJĘ
trudno to opisać. może kiedyś, nie wiem. prawda jest taka, że nie widziałam rozwiązania, nie było innej drogi, nawet nie wyobrażałam sobie że inną mogę znaleźć. no i jest, się stało samo, niezależnie ode mnie, mojej woli. kurcze no, Marta, z własnej "woli", bez motywacji w postaci takiej jaka pojawiła się, nie zmieniłabyś wiele, pewnie nic. dobra, przerwa. pomyślałam sobie, że nawet to słowo, w sumie kiedyś często przeze mnie używane, znaczy coś innego już, nigdy już nie będzie oznaczało tego co dawniej. dziwne to trochę. nigdy już nie ucieknę w ten sposób, nie będzie przerwy, ucieczki od siebie. nawet śmieszne to trochę - ja się wolna czuję.
***
edit:
a, zapomniałam dodać, tak pomyślałam sobie: nie będzie "ostatnich dni umierania" :) niczego takiego nie będzie już.
czwartek, 4 maja 2023
Ważne
Głównym motywatorem jest strach, chyba zawsze. Jednorazowy błąd mógłby przekreślić wszystko, jest wielce nawet prawdopodobne że przekreśliłby. Z reguły jednorazowe dopuszczam oznacza że dopuszczam w ogóle, bo nie cofnie się już raz przekroczonych granic. Przekroczenie TYCH granic w praktyce równoznaczne jest z samobójstwem - równałoby się z wybieram śmierć. NIE WYBIERAM. WYBIERAM ŻYCIE.
Tak na marginesie i nie do końca w temacie (chociaż po części też) - rozmawiałam z A. Łatwiej mi przychodzi to co kiedyś niezbyt łatwe było. Zresztą pozbyłam się wielu obsesji też (!!! naprawdę niektóre po prostu rozpłynęły się w konfrontacji ze strachem). Muszę mieć zajęcie przecież, jakąś rozrywkę, coś na miejsce (...) Nie mam konkretnego celu, ale wiem czego się boję.
poniedziałek, 1 maja 2023
nwo
to chyba lęk, ale i ekscytacja jakby
nie mogę utartymi ścieżkami
skoro sama sobie pomóc nie potrafiłam
/w tej chwili boję się powiedzieć dziękuję/
czwartek, 27 kwietnia 2023
połączone (było)
wiem. tylko wiem - tak myślę, rozumiem, ale zupełnie nie czuję. nie mam pojęcia jak poczuć, odnaleźć, szukać, gdzie szukać, lub jak przestać szukać i czego właściwie. fakt jest taki, że nie jestem szczęśliwa, że się szczęśliwa nie czuję i jasne że z własnej woli, winy, choć możliwe też że w jakimś stopniu z przyczyn niezależnych ode mnie, tylko że bez sensu jest zastanawianie się nad tym, niczego to przecież nie zmienia. gorzej z pragnieniami, potrzebami, wydaje mi się, że głównie te/one są przeze mnie tłumione, na tyle silnie i skutecznie, że ich nie rozumiem, nie rozpoznaję, nie czuję (chyba) lub nie w pełni odczuwam, że bronię się przed (...) wydaje mi się, że się ich boję i/lub brzydzę, że z jakiegoś powodu nienawidzę ich, z jakiegoś powodu nie akceptuję, więc próbuję zabić/zdusić w sobie wszelkie przejawy jakichkolwiek potrzeb, nawet wielu podstawowych - (nie)czysto ludzkich, wręcz zwierzęcych, instynktownych. wypieram się ich, nieustannie wypieram. JA NIE TŁUMIĘ EMOCJI, A SIEBIE.
niedziela, 23 kwietnia 2023
nastroje
przecież to bez sensu, bo moje samopoczucie uzależnione jest od kilku jedynie czynników, określonych, niezmiennych, STAŁYCH. nie powinnam doszukiwać się w tym czegoś głębszego, bo o ile oczywiście przyczyna jakaś tego jest i ona zapewne leży głębiej, to i tak niczego na planie fizycznym i emocjonalnym nie zmienia; nie zmienia tego co tu/teraz/dziś wpływ na mnie ma, niezależnie od przyczyny pewne wyuczone mechanizmy samoregulacji są jakie są i nie wiem czy świadomie zmienić je mogę, nie wiem właściwie czy chcę; ja mam wrażenie że rozpadnę się, nic nie mam poza nimi; zresztą to niemożliwe, bo to dzieje się z automatu, prawie że samo. nie dopuszczam do...
piątek, 21 kwietnia 2023
press
czwartek, 20 kwietnia 2023
kimś
dwie godziny rozmawialiśmy. śmieszne nawet, ale wyjątkowo dobrze rozmawiało się nam. chyba rzadko kiedy i rzadko z kim można tak swobodnie przy pierwszym razie. w ogóle wiele podobieństw widzę, oj tam, przesada, trochę, nie wiele, możliwe nawet że niewiele. tylko że szuka być może tego co ja, albo w podobny sposób działa; z tą różnicą tylko, że on ma rodzinę, żonę, która niby akceptuje to, że to układ jakiś, że tak może, że ona też może, no ale...
poza tym podobało się jemu we mnie to, w czym inni zło widzą.
tak w ogóle to ja rozumiem, zresztą mówiłam że rozumiem, ale nie do końca czuję. ta rozmowa ciekawa była, zresztą nawet nie spodziewałam się tego, w sumie z nudów zgodziłam się, ale okazało się, że faktycznie mamy o czym rozmawiać, tylko że w tym jest coś smutnego jednak, ja nie wiem, smutne to jest.
poniedziałek, 17 kwietnia 2023
związanie
niedziela, 16 kwietnia 2023
PsychoCafe
przerasta mnie "muszę", przerasta mnie "mogę", przerasta mnie "chcę" ...
...i wszystko inne/pozostałe. życie. muszę jechać do urzędu - powinnam, nie chcę. nie potrafię się uwolnić, odpuścić, znaleźć rozwiązania, nie szukać, nie czekać. czekam. mogę 7 papierosów, a 6(?). chcę pisać, nie chcę, boję się, mam jakąś blokadę, przed czymś ... piszę na forum - chcę, nie chcę, nie mogę, nie powinnam; w przedpokoju, nie logując się, bo BLOK, bo to jeszcze nie pokój, jeszcze nie ja, bo anonimowo, prawie ja, niezupełnie, prawie; bo nie chcę tu być, nie chciałam, chcę, potrzebuję, podobnie w życiu, którego nie mam, ależ mam! (to już grzech). nie mogę spać, jeść, myśleć, czuć, pić nie mogę - mogę kawę, 2 × dziennie + wodę z cytryną, mogę Colę - nie piję; nie mogę alko, będę mogła, za kilka dni, będę mogła wszystko, pomijając to czego nie powinnam, czego się boję, że się stanie - tak jakby miało "się stać" samo przez się, bez udziału mnie, mojej woli. jestem bezwolną idiotką - siebie się boję.
mam jeden cel - znietrzeźwić się.
PC–4102
czwartek, 13 kwietnia 2023
jednak blok
wtorek, 11 kwietnia 2023
męskie
niedziela, 9 kwietnia 2023
gł
im więcej czuję, tym większy mam problem z przedstawieniem tego, z opisem, wyrazem. to nie powinno być aż tak trudne, to są emocje dość konkretne, określone, a jednak nie radzę sobie z tym zupełnie, zbyt to szczere, prawdziwe być może.
sobota, 8 kwietnia 2023
gdzieś na fb
fifi napisała:
Chyba bardzo siebie nie lubię i nie wiem czy kiedykolwiek uda mi się zmienić. Nie potrafię budować szczerych, głębokich relacji z ludźmi, bo nie potrafię w najmniejszym stopniu nawet otworzyć się, zaufać komuś, przedstawić siebie prawdziwej, cokolwiek to znaczy. W sumie nie wiem jaka jestem naprawdę, zawsze wiedziałam tylko jaka powinnam lub jaka chciałabym być. Właściwie wstydzę się siebie, znaczącej części życia swojego wstydzę się.
(a ludzie jej napisali miłe rzeczy, słowa, ojej, nie mogę przecież przedstawić tego, no i po co to. żartuję. to nawet śmieszne wydaje mi się, jeszcze przed chwilą się tam użalałam, podkreślając, że jednak nie. no bo nie. post mi się rzucił w oczy, który zachęcał do użalania się. przecież w tym nawet jakichś większych emocji nie było)
jedno zdanie jest z przeszłości, to jakiś sentyment jest - wspomnienie z tęsknotą za czymś, co dawniej miało znaczenie.
piątek, 7 kwietnia 2023
nie.mam.pomysłu.na
niedziela, 2 kwietnia 2023
nie ta
chwila
nie ten czas
tym razem c. przyszedł zbyt wcześnie
święta za chwilę
mimo wszystko pierwszy raz od dawna czuję, że wróciłam do czegoś mi znanego, tzn do czegoś bliskiego, do tego, za czym tęskniłam chyba; albo że wrócić mogę, bo mogę; i chyba o to chodzi przede wszystkim, o to poczucie - że mogę.
mam za sobą zły czas, tak sądzę. nie że ja sądzę, że on był zły, ale że on za mną już. dwa lata. ale też uświadomiłam sobie w czym się nie odnajduję jednak i czego tak naprawdę nie chcę już chyba, albo czego w tej chwili potrzebuję, czego chcę (nie, że w tej chwili, za chwilę)
poza tym wspomnienia do uzupełnienia, jakieś tam notatki z koszmaru mam (chyba), ale to z czasem, za jakiś czas.