sobota, 18 stycznia 2025

jednak być musi

powiedziałam żeby się do mnie nie zbliżał. no może nie tak dosłownie, innych słów użyłam raczej, ale jednak. nigdy nikomu niczego nie obiecałam, przynajmniej nie bezpośrednio, nie wprost, chociaż moje zachowania sugerować mogą "coś tam". ojej! (albo) oj tam, sobie sugerować mogę cokolwiek chcę, trudno. trzeba słuchać co kto mówi, ze zrozumieniem słuchać, czytać, patrzeć i dostrzegać cały obraz, historię. ludzie nie zmieniają się z chwili na chwilę, nie zmieniają się dla kogoś, ze względu na, czy pod wpływem uczuć jakichś wielkich, jakich nigdy wcześniej nie przeżyli, nie doświadczyli, nie poznali. nie no, właśnie nie – przecież w tym nic nowego, wszystkie uczucia i emocje są mi w pełni znane, albo na tyle znane na ile mogły poznane być. chodzi mi o to, że nic nikogo w dorosłym życiu nie zaskoczy już, niewiele się może zmienić w człowieku w pełni już ukształtowanym, dlatego właśnie wspomniałam o historii, na którą dobrze by było zwracać uwagę (ja zwracam zawsze, to się dzieje tak po prostu, dzieje się samo; bardzo dobrze czytam ludzi, nie muszę jakoś wysilać się), to coś w rodzaju: poznaj przeszłość jednostki a i przyszłość przewidzieć możesz. znałam wielu "fajnych" ludzi i byli w moim życiu ludzie dla mnie w jakimś stopniu "ważni" i w jakimś sensie "bliscy" i mogłabym przecież już dawno (...) gdybym sobą nie była (no właśnie, w tym sens).

tak na marginesie: znajoma, można powiedzieć że koleżanka wirtualna, osoba, którą znam od lat i którą lubię, zdiagnozowała mi ostatnio os. h. tzn. sobie też zdiagnozowała, tzn. jej zdiagnozowali inni, a ona mnie ;D i jak tak sobie o tym pisałyśmy, to w sumie się zgodziłam z większością i pod wszystkim (prawie) się podpisałam. sporo jest zbieżności z n, tylko że ja wiem co mną (głównie) kieruje. zresztą... jestem niepowtarzalną mieszanką cech, skłonności, zachowań, jak każdy, nikt nie jest tylko diagnozą. też mi odkrycie. tak sobie tylko piszę.


potrzebuję 

(sporo) 

czasu 

by wrócić 

do "SIEBIE"


sobota, 11 stycznia 2025

że

boję się że to się nie skończy, a jednocześnie boję się, że skończy się

boję się życia bardziej niż śmierci i boję się, że nie przestanę się bać

tylko że to się nie nadaje na koniec, coś jeszcze, coś innego być musi

...a zresztą, to nie jest koniec i tak