– poznawania
– doświadczania
– chłodu
– jesieni
– fascynacji
– zachwytu
– MOTYWACJI
– wolności
– radości
– kontaktu z ...
– związku z ...
– Króla Pucharów
– wygranej!
– PLANU
– karteczki kolorowej kilkunastodniowej
(Prz: PT4102)
– poznawania
– doświadczania
– chłodu
– jesieni
– fascynacji
– zachwytu
– MOTYWACJI
– wolności
– radości
– kontaktu z ...
– związku z ...
– Króla Pucharów
– wygranej!
– PLANU
– karteczki kolorowej kilkunastodniowej
(Prz: PT4102)
TO NIE MA ZNACZENIA, jeśli już, to tylko zdrowotne. DLACZEGO TO ROBISZ? (pytanie retoryczne, nie odpowiadaj) NIE ZAŚMIECAJ SOBIE GŁOWY, ZOSTAW TO. Właściwie nie masz problemów prócz tych, które uroiłaś sobie sama, których kurczowo trzymasz się, zajadle bronisz od lat. ZOSTAW TO MARTUŚ... BŁAGAM CIĘ, ŻYJ.
(...)
Chciałabym napisać PODDAJĘ SIĘ. nie potrafię, HUJ, NIE WIEM.
(Prz: SO1502)
nie jestem katoliczką, nie wiem nawet czy jestem chrześcijanką, a moja wiara jest tak słaba, że nie byłam w stanie, nie jestem, ale będę lub nie (?) ...możliwe, że człowiek nie ma żadnej siły lub ma jej zbyt mało - w takim jednak przypadku oznaczałoby to, że walkę PRZEGRYWA BÓG, co jest mało prawdopodobne, mało logiczne, samo w sobie wręcz głupie.. o ile Bóg w ogóle istnieje. a jeśli jednak (istnieje), powinnam się GO bać - bój się Boga! na kolana i do kościoła! - powinnam czołgać się po zbawienie, modlić się błagając o cud. nie boję się Boga, wiem... a przecież przysięgałam - przed NIM i przed TYM-ZŁYM (...) nie, nie boję się, co równoznaczne jest z tym, że nie wierzę. przepraszam Boga, jeśli istnieje i proszę o przebaczenie (o cud?). nie chcę umierać, tym bardziej że nigdy nie żyłam. Boże, pozwól mi ŻYĆ.
już samo słowo "Bóg" w moich ustach staje się pożywką dla Szatana - grzeszę wypowiadając je.
[Prz: PT3102]
pragnę wyzwolenia, ucieczki od schematu, a jednocześnie potrzebuję planu - starannie ułożonej (cegiełka przy cegiełce, kamyczek przy kamyczku) DROGI...
(Prz: SO1502)
Nawet widać poparzenie z czerwca tego roku. W tym roku głównie ręką lewa, choć prawa też trochę; rok temu prawa bardziej. Tutaj prawa - od wewnętrznej strony, zakładam że nawet ślad po tym nie pozostanie. Zresztą to "ostatni dzień umierania" Nadal żyję! I nigdy nie umierałam z powodu oparzenia, no ale... |
Wbrew pozorom, DZIĘKUJĘ, wiadomo.
(na pewno było też na PC, rok 2014)
(...) istniejącym gdzieś jako już - jako teraz, choć nie tu. być może, możliwe że kartka nie jest biała, ale nie o tym chciałam, nie o tym piszę, nie o tym sen, jeśli w ogóle o czymkolwiek; bez znaczenia. czułam się osaczona, więc próbowałam stamtąd uciec; uciec od nich, od ich rąk, dotyku, bliskości, od swojej obsesyjnej wręcz (nie)chęci - jakby narzuconej mi, nakazanej z zewnątrz, w mojej głowie zakodowanej/zapisanej potrzeby przylepiają się do każdego, do wszystkich i wszystkiego. była też piwnica, ulica, okno mojego ojca w kamienicy istniejącej do dziś, do której bałam się wejść... znalazłam się na klatce - niczym w klatce - na schodach; na ścianach napisy jakby moje lub ludzi mi znanych: o mnie to! strych, piwnica - strychopiwnica; piwnica moja, strych koleżanki; a nawet elementy pralni, w której słuchaliśmy muzyki, podziwiając tatuaże Krzysia, zachwycając się jego niebieskimi oczkami.
(tylko/aż tyle zapamiętałam)
to się nigdy nie zmieni, nie pozwolę sobie; zresztą nie ma innej przyjemności, nie ma tożsamości, nie ma celu innego; nie ma wolności poza tą narzuconą, poza wyznaczoną; no i nie ma uczuć innych, emocji żadnych, nie teraz. nie ma teraz żadnego.