pragnę wyzwolenia, ucieczki od schematu, a jednocześnie potrzebuję planu - starannie ułożonej (cegiełka przy cegiełce, kamyczek przy kamyczku) DROGI...
(Prz: SO1502)
pragnę wyzwolenia, ucieczki od schematu, a jednocześnie potrzebuję planu - starannie ułożonej (cegiełka przy cegiełce, kamyczek przy kamyczku) DROGI...
(Prz: SO1502)
Nawet widać poparzenie z czerwca tego roku. W tym roku głównie ręką lewa, choć prawa też trochę; rok temu prawa bardziej. Tutaj prawa - od wewnętrznej strony, zakładam że nawet ślad po tym nie pozostanie. Zresztą to "ostatni dzień umierania" Nadal żyję! I nigdy nie umierałam z powodu oparzenia, no ale... |
Wbrew pozorom, DZIĘKUJĘ, wiadomo.
(na pewno było też na PC, rok 2014)
(...) istniejącym gdzieś jako już - jako teraz, choć nie tu. być może, możliwe że kartka nie jest biała, ale nie o tym chciałam, nie o tym piszę, nie o tym sen, jeśli w ogóle o czymkolwiek; bez znaczenia. czułam się osaczona, więc próbowałam stamtąd uciec; uciec od nich, od ich rąk, dotyku, bliskości, od swojej obsesyjnej wręcz (nie)chęci - jakby narzuconej mi, nakazanej z zewnątrz, w mojej głowie zakodowanej/zapisanej potrzeby przylepiają się do każdego, do wszystkich i wszystkiego. była też piwnica, ulica, okno mojego ojca w kamienicy istniejącej do dziś, do której bałam się wejść... znalazłam się na klatce - niczym w klatce - na schodach; na ścianach napisy jakby moje lub ludzi mi znanych: o mnie to! strych, piwnica - strychopiwnica; piwnica moja, strych koleżanki; a nawet elementy pralni, w której słuchaliśmy muzyki, podziwiając tatuaże Krzysia, zachwycając się jego niebieskimi oczkami.
(tylko/aż tyle zapamiętałam)
to się nigdy nie zmieni, nie pozwolę sobie; zresztą nie ma innej przyjemności, nie ma tożsamości, nie ma celu innego; nie ma wolności poza tą narzuconą, poza wyznaczoną; no i nie ma uczuć innych, emocji żadnych, nie teraz. nie ma teraz żadnego.
no ale w ramach wytłumaczenia, samej siebie uspokojenia - to BEZ ZNACZENIA. ile tego było, 4? pytanie retoryczne, no jasne że 4. ojojoj! żeby ci się czasami nie zawalił świat... masz poważne problemy z poczuciem tożsamości, wiesz? no jasne, że jasne. nie staraj się udowodnić sobie że jest inaczej. niektórych słabości nie warto zwalczać siłą //zresztą po co? by kompletnie roz*ebać się? w imię czego i po cholerę? to też jedna z niewielu przyjemności twoich - budowanie (...) tworzenie, przedstawienie, teatrzyk, oklaski, "oto ja" - też mi się przypomniało... od lat ten sam cel i droga ta sama//
JESTEŚ NIĄ!
S. nie istnieje.
mimo wszystko nie przejęłam się aż tak. nie tak jak dawniej bywało. tylko że dawniej być może i grzech przeciwko niej cięższy, toteż kara większa, kara samej sobie wymierzona. ALEŻ TO GŁUPIE, ja wiem! luzik ;P
dołączyłam, wytrzymałam 10 dni tym razem, następnym będzie lepiej. będzie wspaniale, czyli tak jak zwykle. nie wiem czy wrócę... w nowych miejscach, tak samo zresztą jak w starych, to nadal ja, na zewnątrz i wewnątrz. ogólnie nie zmieniło się nic, z tą różnicą tylko, że odzwyczajam się od relacji, ludzi; a chciałam tak po prostu, bez udawania już wejść w jakąś grupę i przedstawić siebie, chociażby cząstkę prawdziwą, kilkuzdaniową, cząsteczkę. niestety nie da się, nie uda. nie ma możliwości bym pozwoliła sobie przed (...) a później to już przecież gra, nieprawda, nie-ja.
chodzi też o to, a może przede wszystkim o to właśnie, że nie ma w tym żadnej przyjemności bez planu, bez narzucenia sobie celu, albo wyznaczenia drogi. tu nie chodzi o cel właściwie, który na wyciągnięcie ręki, tutaj chodzi o drogę. tzn. droga sama w sobie jest celem, albo drogi tej koniec (raczej) ... pomijając.
taaak, gdybym dziś spróbowała, wykończyłabym się. za jakiś czas mogę i zrobię to prawdopodobnie, tam lub w miejscu innym, bliższym mi, bardziej znanym. tak na marginesie: to tylko przyzwyczajenie, w tym nic wielkiego, ważnego, nic wyjątkowego. chociaż, z drugiej strony, nic nie wiąże nas bardziej, nic bardziej nie zniewala, w sumie też nic bardziej nie tworzy nas. niczym więcej nie jestem niż zbiorem przyzwyczajeń.