sobota, 9 grudnia 2023

motywacja: bo święta idą

przecież to, nie wiem czy chore, bo tak napisać chciałam, ale nietypowe na pewno. wydaje mi się, że dotyczy tylko nielicznych relacji, raczej specyficznych, określonych, tzn. dokładniej: dotyczy specyficznych relacji ze specyficznymi ludźmi. to osoby w gruncie rzeczy bardzo do siebie podobne, o określonych cechach, które zresztą rozpoznaję bez trudu. szczerze lubię (lub lubiłam) tylko garstkę ludzi, dosłownie na palcach jednej ręki policzyć ich można. mam dość wysokie, nie, to mało powiedziane, ja mam BARDZO wysokie standardy moralne. to chyba może być dziwne, albo śmieszne nawet dla wielu ludzi, którzy jakąś tam "przyjemność" mieli poznać mnie bliżej. w sumie to "poznać" też w cudzysłowie być powinno, a "bliżej" tym bardziej. znaczną część mojego życia w cudzysłowie by można było umieścić. zresztą lata temu R. (znowu! to faktycznie trochę śmieszne jest), tzn. lata temu mój bóg powiedział mi :) że to tożsamość uzależnienia, słabości, choroby (o czym wydaje mi się, że też gdzieś tutaj kiedyś wspominałam), że nie ma mnie w tym zupełnie, że to nie jestem JA. przypomniałam sobie dziś o tym po rozmowie z kimś (tak na marginesie – też z R. tyle że z innym :)) ... chciałam coś wyrazić i ciężko mi było ubrać to w słowa. najprościej to: po dłuższym czasie nieużywania "substancji różnych" zmienił się mój stosunek do wielu spraw, zmieniło się postrzeganie, myślenie, o zachowaniu nie wspominając (a jednak). to niby oczywiste, jasne dla każdego, że pod wpływem wszelkiego rodzaju środków psychoaktywnych człowiek się zmienia, tzn. że zmienia się percepcja, odbiór rzeczywistości, że zmienia się zachowanie jednostki, ale ja piszę o czymś więcej, o czymś bardziej stałym, o czymś głębszym jednak. nie chodzi mi o chwilową zmianę, w sensie "dzisiaj, gdy wytrzeźwiałem jestem inny niż wczoraj, gdy wypiłem za dużo na imprezie z kumplami" bo to są oczywiste oczywistości; mi chodzi o zmianę (nie jestem pewna czy to nie będzie zbyt duże słowo, ale użyję go mimo wszystko) osobowości, po dłuższym czasie zachowania trzeźwości (osoby uzależnionej, oczywiście). ja naprawdę myślę inaczej, czuję inaczej, inaczej postrzegam wiele rzeczy; zmieniły się moje priorytety, chyba nawet w jakimś stopniu marzenia (...) dalej w stronę bardzo narcystyczną to idzie – tzn. ten opis, uciąć go tutaj należy (w tej chwili)

***

właściwie to... niby dlaczego?
wydaje mi się też, że jestem dużo bardziej dojrzała, tzn. pod względem emocjonalnym; że to chyba nawet widać (?) w zachowaniu, w rozmowie, tak sądzę przynajmniej, zresztą usłyszałam od kilku osób komplementy tego typu, odnoszące się do dojrzałości, jakiejś mądrości. to miłe, tym bardziej, że to mądrość właśnie w ludziach ceniłam zawsze, nie inteligencję samą w sobie (mądrość jest wyższym stopniem inteligencji być może). nie przesadzając już: do prawdziwej życiowej MĄDROŚCI, czy dojrzałości tym bardziej, to mi zapewne jeszcze trochę, no ale... tak sobie teraz pomyślałam, że jakiś czas temu, ogólnie na przestrzeni kilku lat, gdy byłam w złym stanie psychicznym, emocjonalnym, jak i na 100% intelektualnym, bo przecież trudno być "pełnosprawnym" intelektualnie będąc pod wpływem (...) to ja w tym czasie od wielu ludzi słyszałam, że jestem inteligentna :) nie wiem w sumie czy z tymi ludźmi było coś nie tak (właściwie też prawda, że raczej było), czy może starali się być mili, przypodobać mi się jakoś, trudno mi to ocenić w tej chwili. jeśli na serio ktoś mnie wtedy odbierał jako osobę inteligentną, to ja... ja chyba teraz powinnam członkiem Mensy być. ok, narcystyczne to trochę, mówiłam.

z drugiej strony: nadal nie mogę powiedzieć, że udało mi się porzucić (...) jeszcze chwila, pewnie dłuższa nawet, mimo wszystko... dobra, STOP! tak w ogóle to nie radzę sobie z czymś, tzn. w ostatnich dniach, nie że ogólnie, bo ogólnie jest lepiej, znacznie lepiej (chyba). nie jest źle, będzie dobrze, chwilka! przerwy potrzebuję. no tak.

czwartek, 7 grudnia 2023

za.mało

nie wiem co 
nie wiem jak
nie wiem czym
nie wiem z kim
nie wiem gdzie

nie wiem
nie wiem
nie wiem

nie spodziewałam się porażki dziś
bo jeden dzień to za mało by zresetować się (?)
nie mogę przewidzieć niczego
nie mogę ufać sobie
nie mogę wierzyć

nie mogę się poddać (też)
odpuścić sobie
to wbrew pozorom niekoniecznie dobre jest 
tylko że wszystko inne jest bardziej złe

muszę tak
nie mogę inaczej
muszę iść
idę

(mój telefon uważa, że jestem w Gryfinie)

wtorek, 5 grudnia 2023

założenie

jestem prawie pewna, że nie powtórzy się to w czasie wyznaczonym, jestem prawie pewna, że powtórzy się po. nie powinno tak być, to oczywiste, tylko że nie bardzo wiem co z tym zrobić. nie chodzi o ten jednorazowy błąd, tzn. nie o ten teraz, bo on naprawdę jest jednorazowy w tej chwili, ale było ich tysiące wcześniej, tysiące jednorazowych błędów, jednorazowych dni. chociaż nie, to też nie to, nie samo sedno, nie w tym rzecz raczej – to już było, minęło, to przeszłość jest (jasne że beznadziejna i jasne, że jej żałuję, ale czasu nie cofnę przecież). chodzi o to dopuszczam w przyszłości, albo nawet nie że dopuszczam, ja z góry zakładam, że tak się prędzej czy później stanie, że tak się stać musi, mówię sobie przecież: jestem prawie pewna, że powtórzy się (z czego te "prawie" to chyba dla ozdoby). jasne, że się powtórzy, skoro sobie na własne życzenie, z pełną tego świadomością, w głowie koduję informację, że nie ma innego wyjścia, że inaczej być nie może. to jest bzdura, Martuś, kompletna bzdura. wyjścia to nie będzie faktycznie z takimi "afirmacjami" we łbie. usuń to jakoś, wywal to z głowy.

ja wiem co mi przeszkadza, co blokadą jest, no i nie bardzo widzę rozwiązanie w tej chwili. niby wiem też co by mi pomogło, co miałoby, lub mogłoby pomóc (to założenie raczej, wyobrażenie, wizja jakaś, bo nie do końca konkretny plan), ale na tą sferę życia wpływ mam niewielki, znikomy, przynajmniej dziś. to trochę tak, jakbym czekała na lepszy czas, że jeśli się stanie (...) nie no, w tym coś złego jest, jakiś błąd, złe założenie, złe marzenie może nawet, do przewartościowania to, ja wiem.

sobota, 2 grudnia 2023

13.tylko.by

tak w ogóle to jest bardzo dobrze
jest znacznie lepiej niż się spodziewałam
nie spie*dol tego, PROSZĘ

środa, 22 listopada 2023

brat

dostałam nazwisko przed chwilą i przed chwilą też szukałam tego człowieka na IG i FB. wyskoczyły mi dwie różne osoby, tzn. tak w ogóle to wyskoczyło mi kilka różnych osób, tylko że większość można z listy podejrzanych wykreślić na wstępie, bo wiek nie ten, nie to miejsce zamieszkania, etc. dwie osoby mi pasują. gdybym najpierw przeszukała FB to właściwie jasne by dla mnie było, że znalazłam właściwą osobę – jest imię, nazwisko i Szczecin, z wyglądu wiek mniej więcej się zgadza (nie ma info na ten temat), i to by mi wystarczyło prawdopodobnie, nie ma się do czego przyczepić, tylko że najpierw przeszukałam insta, no i znalazłam profil, który właściwie zawiera jeszcze mniej informacji, bo nawet nie wiadomo skąd ten człowiek jest, ale... aż mi się zrobiło jakoś tak dziwnie, jakoś, bosze, nie wiem jak to opisać, dziwnie się czuję, jak zobaczyłam tego faceta – on wygląda jak ojciec, jest strasznie podobny, aż mnie to uderzyło jakoś, bardzo dziwnie się czułam przeglądając jego zdjęcia, w sumie tylko dwa ma, no trzy łącznie z profilowym, z czego tylko jedno wyraźne. mimo wszystko, to tak jakbym zobaczyła ojca na Instagramie. nie wiem właściwie co o tym myśleć, muszę mamie pokazać.

niedziela, 19 listopada 2023

może kiedyś

właściwie to miało być o czymś innym zupełnie, tzn. miałam zarys jakiś tego o czym bym chciała, jednak zmieniło się moje podejście, nastawienie (zmieniło się chwilowo, po rozmowie z kimś). no ale, że był plan, że jest to dzień w którym z oczywistych dla mnie powodów "by wypadało" to (...) 

tylko wspomnieć chciałam: śnił mi się dzisiaj KTOŚ. był to sen dziwny, dla mnie nietypowy, inny niż większość moich snów; inny pod względem samej struktury (tak jakoś określiłabym to). był to sen bardzo realistyczny, bardzo wizualny, w głowie utkwiły mi głównie obrazy, co nie zdarza się u mnie często (moje myślenie nie jest obrazowe, moje sny również bardzo rzadko takie są). zapamiętałam każdą scenę tego snu, bo sen ten był filmem jakby, właściwie zlepkiem kilku w mniejszym lub większym stopniu powiązanych ze sobą scen. kolejność scen nie miała większego znaczenia, zresztą nie pamiętam kolejności, mam wrażenie mimo wszystko, że jakkolwiek by sceny te nie zostały przedstawione, albo w jaki sposób zestawione, sens filmu pozostałby ten sam. wszystko kręciło się wokół niezrealizowanych pragnień, albo lęków, układając się w niezbyt oczywistą całość. 

nie no, kurcze, o czymś innym być miało, tylko że... nawet we śnie uciekłam (w sensie fizycznym, dosłownie) od tego, na co chwilę wcześniej pozwoliłam. gdybym miała psa, to bym wyszła z psem, albo poszłabym zapalić, gdybym paliła (stare "dobre" czasy! a miało być coś narcystycznego właśnie, coś w stylu: o bosze, o jesu, ale się zmieniłam!) ok, Marta, KONIEC MĘCZARNI :)

czwartek, 16 listopada 2023

zzzzz

znowu jest źle. tzn. gorzej, bo źle to za dużo powiedziane, nie jest ŹLE, bez przesady, jest lepiej pod wieloma względami – to tak gdybym miała podsumować ostatnie miesiące, czy może nawet rok już prawie cały – tylko że teraz, ostatnio, w sensie że przez kilka ostatnich dni, się gorzej czuję: jest mi smutno, nie mam zbyt dużej motywacji do czegokolwiek, odpuszczam sobie starania. chodzi o nastawienie, o coś nie do końca zależnego ode mnie, przynajmniej takie mam wrażenie czasami; to jest poczucie, że muszę CZEKAĆ na lepszy czas, że inaczej się nie da, że niekoniecznie mam na to wpływ, że to się stanie samo. by się stało.