czwartek, 7 grudnia 2023
za.mało
wtorek, 5 grudnia 2023
założenie
jestem prawie pewna, że nie powtórzy się to w czasie wyznaczonym, jestem prawie pewna, że powtórzy się po. nie powinno tak być, to oczywiste, tylko że nie bardzo wiem co z tym zrobić. nie chodzi o ten jednorazowy błąd, tzn. nie o ten teraz, bo on naprawdę jest jednorazowy w tej chwili, ale było ich tysiące wcześniej, tysiące jednorazowych błędów, jednorazowych dni. chociaż nie, to też nie to, nie samo sedno, nie w tym rzecz raczej – to już było, minęło, to przeszłość jest (jasne że beznadziejna i jasne, że jej żałuję, ale czasu nie cofnę przecież). chodzi o to dopuszczam w przyszłości, albo nawet nie że dopuszczam, ja z góry zakładam, że tak się prędzej czy później stanie, że tak się stać musi, mówię sobie przecież: jestem prawie pewna, że powtórzy się (z czego te "prawie" to chyba dla ozdoby). jasne, że się powtórzy, skoro sobie na własne życzenie, z pełną tego świadomością, w głowie koduję informację, że nie ma innego wyjścia, że inaczej być nie może. to jest bzdura, Martuś, kompletna bzdura. wyjścia to nie będzie faktycznie z takimi "afirmacjami" we łbie. usuń to jakoś, wywal to z głowy.
ja wiem co mi przeszkadza, co blokadą jest, no i nie bardzo widzę rozwiązanie w tej chwili. niby wiem też co by mi pomogło, co miałoby, lub mogłoby pomóc (to założenie raczej, wyobrażenie, wizja jakaś, bo nie do końca konkretny plan), ale na tą sferę życia wpływ mam niewielki, znikomy, przynajmniej dziś. to trochę tak, jakbym czekała na lepszy czas, że jeśli się stanie (...) nie no, w tym coś złego jest, jakiś błąd, złe założenie, złe marzenie może nawet, do przewartościowania to, ja wiem.
sobota, 2 grudnia 2023
13.tylko.by
środa, 22 listopada 2023
brat
niedziela, 19 listopada 2023
może kiedyś
czwartek, 16 listopada 2023
zzzzz
znowu jest źle. tzn. gorzej, bo źle to za dużo powiedziane, nie jest ŹLE, bez przesady, jest lepiej pod wieloma względami – to tak gdybym miała podsumować ostatnie miesiące, czy może nawet rok już prawie cały – tylko że teraz, ostatnio, w sensie że przez kilka ostatnich dni, się gorzej czuję: jest mi smutno, nie mam zbyt dużej motywacji do czegokolwiek, odpuszczam sobie starania. chodzi o nastawienie, o coś nie do końca zależnego ode mnie, przynajmniej takie mam wrażenie czasami; to jest poczucie, że muszę CZEKAĆ na lepszy czas, że inaczej się nie da, że niekoniecznie mam na to wpływ, że to się stanie samo. by się stało.
środa, 15 listopada 2023
się da.
głównie ograniczenia męczą mnie. też mi odkrycie, ale jednak, tylko że przecież, bo gdyby, bo planowałam. no tak. tego nie powinno być dużo, nie tyle ile zazwyczaj, jak dotąd, jak na razie. zaplanuj coś innego. pozwól sobie w gorszych chwilach ograniczyć to, tzn. ograniczenia.
to nie do końca tak jak pisałam (wcześniej). wszystko jest smutne, gdzie bym nie zaglądnęła smutno jest. tzn. widać coś innego czasami, ale to powierzchowne, udawane, to nijakość przykryta fantazjami o tym kim chciałoby się być, o życiu jakim by chciało się żyć. to dotyczy zapewne wielu, choć inspiracją dla tych akurat kilku zdań stało się pewne wirtualne, kiedyś bliskie mi miejsce. przed chwilą zaglądałam, tak z sentymentu lub z nudów, jak to robię czasami i chyba smutno mi się zrobiło nawet, smutno z powodu tego co mówili też inni - bo każdy tam o każdym wszystko wie, tj. każdy wie o tym jak żałosne jest życie każdego innego, wszystkich pozostałych. nic się nie zmieniło, jest zupełnie tak samo - ci sami tam ludzie, te same problemy, i pomyślałam sobie że będą tam zawsze, że zostaną być może do śmierci, że nic innego nie mają. ja nie współczuję, bo współczuję nielicznym, i nie o to chodzi zupełnie, zresztą piszę o ludziach obojętnych mi, lub nawet tych, z którymi swego czasu "walczyłam" jakoś, jednak rozumiem to wszystko przecież. to tylko przykład zresztą, bo takich miejsc jest tysiące i setki tysięcy takich ludzi, choć to miejsce wspomniane wyjątkowo akurat wszelkich nieudaczników skupia; ludzi których w innych miejscach by nie chciano zapewne, którzy prawdopodobnie by się w innych miejscach nie odnaleźli na dłużej. pomyślałam, że jestem w lepszej sytuacji od wielu, mimo wszystko, że w porównaniu z niektórymi moje życie naprawdę w jakimś stopniu się zmieniło, że zmieniłam się ja może nawet. no tak, raczej tak, zmieniłam się. nie wiem czego bym chciała w tej chwili, ale wiem czego na pewno już nie. mimo wszystko smutne to jakoś tak, wszystko.
część poniżej o czymś innym już trochę, i nie wiem skąd ten ciąg skojarzeń, jaki jest związek pomiędzy. chyba to porównanie jakieś, tego kim lub gdzie kiedyś byłam, z tym kim i gdzie jestem dziś. tylko że smutne to TYM BARDZIEJ, bo o ile to wyżej jest już światem nie moim, to to niżej tylko moje jest.
smutne jest to, że ja wiem/czuję/widzę więcej niż inni i że cenię to, co cenić należy, że gdybym miała wyobrazić sobie szczęście, poza np. narcystyczną otoczką, lub poza wszelkimi mechanizmami obronnymi, albo gdybym miała wyobrazić sobie że już się nie boję, albo nie walczę - to przede wszystkim - że nie muszę się już bać, że nie muszę kontrolować emocji chociażby, bym nie musiała uciekać od siebie lub walczyć ze sobą już; tj. gdybym była trochę bardziej normalna, bo może niewiele; trochę bardziej zdrowa - to ja WIEM czego bym chciała i byłabym w stanie zbudować coś wyjątkowego, jak mało ludzi chyba, bo ludzie są naiwni, ślepi, głupi, słabi i popełniają masę błędów nie wiedząc o tym, tzn. nieświadomie, nie wiedząc co jest błędem, co jest wyborem złym, złą decyzją, niewłaściwą drogą. u mnie by tego nie było. u mnie nie ma: nie wiedziałam, nie dostrzegłam, zrobiłam coś nie wiadomo dlaczego. nie byłoby: nie poznałam się na człowieku, źle oceniłam, źle wybrałam. gdybym była zdrowa, tzn. bardziej, to (...)
zastanawiam się też w jakim stopniu ja jestem "niezdrowa" i co ja właściwie przez to rozumiem. w dużym stopniu, w znaczącym, być może największym (raczej tak) wszelkie moje problemy, wszelkie mogę, nie mogę, wszelkie ograniczenia, schematy działań, to skutek nałogów, uzależnień, które też zresztą same w sobie są skutkiem (jakichś głębszych problemów, zaburzeń osobowości, to jasne przecież) i GDYBYM... ok, jest lepiej, pod tym względem też, lub głównie, zostaw to na razie.
tylko że ja walczę o życie, właściwie dosłownie. to zdecydowanie odnośnie tego co wyżej; moje schematy zachowań mnie zabić kiedyś mogą. z drugiej strony, to ja walczę z nimi innymi schematami, ale nie bardzo inaczej potrafię, nie widzę innej drogi, pomijając. ja nie mogę sobie pozwolić na pewnego rodzaju stany, tzn. stany emocjonalne, specyficzne, określone, nie mogę w ten sposób, przynajmniej nie teraz, co nie znaczy że kiedykolwiek będę mogła, bo to też niepewne. jeśli się uda, to tak, ale nie obiecałabym nikomu czegoś takiego, nie dałabym słowa że (...) jeśli wygram ze sobą, lub GDY.
tak na marginesie, chyba jednak zdarza mi się tęsknić czasami: za konkretną osobą, lub tym co mogłoby się wydarzyć; za fantazją jakąś, wyobrażeniem, marzeniem. w sumie nie wiem o czym to wszystko, o wszystkim to trochę jest.
ząb mnie boli.