środa, 22 listopada 2023

brat

dostałam nazwisko przed chwilą i przed chwilą też szukałam tego człowieka na IG i FB. wyskoczyły mi dwie różne osoby, tzn. tak w ogóle to wyskoczyło mi kilka różnych osób, tylko że większość można z listy podejrzanych wykreślić na wstępie, bo wiek nie ten, nie to miejsce zamieszkania, etc. dwie osoby mi pasują. gdybym najpierw przeszukała FB to właściwie jasne by dla mnie było, że znalazłam właściwą osobę – jest imię, nazwisko i Szczecin, z wyglądu wiek mniej więcej się zgadza (nie ma info na ten temat), i to by mi wystarczyło prawdopodobnie, nie ma się do czego przyczepić, tylko że najpierw przeszukałam insta, no i znalazłam profil, który właściwie zawiera jeszcze mniej informacji, bo nawet nie wiadomo skąd ten człowiek jest, ale... aż mi się zrobiło jakoś tak dziwnie, jakoś, bosze, nie wiem jak to opisać, dziwnie się czuję, jak zobaczyłam tego faceta – on wygląda jak ojciec, jest strasznie podobny, aż mnie to uderzyło jakoś, bardzo dziwnie się czułam przeglądając jego zdjęcia, w sumie tylko dwa ma, no trzy łącznie z profilowym, z czego tylko jedno wyraźne. mimo wszystko, to tak jakbym zobaczyła ojca na Instagramie. nie wiem właściwie co o tym myśleć, muszę mamie pokazać.

niedziela, 19 listopada 2023

może kiedyś

właściwie to miało być o czymś innym zupełnie, tzn. miałam zarys jakiś tego o czym bym chciała, jednak zmieniło się moje podejście, nastawienie (zmieniło się chwilowo, po rozmowie z kimś). no ale, że był plan, że jest to dzień w którym z oczywistych dla mnie powodów "by wypadało" to (...) 

tylko wspomnieć chciałam: śnił mi się dzisiaj KTOŚ. był to sen dziwny, dla mnie nietypowy, inny niż większość moich snów; inny pod względem samej struktury (tak jakoś określiłabym to). był to sen bardzo realistyczny, bardzo wizualny, w głowie utkwiły mi głównie obrazy, co nie zdarza się u mnie często (moje myślenie nie jest obrazowe, moje sny również bardzo rzadko takie są). zapamiętałam każdą scenę tego snu, bo sen ten był filmem jakby, właściwie zlepkiem kilku w mniejszym lub większym stopniu powiązanych ze sobą scen. kolejność scen nie miała większego znaczenia, zresztą nie pamiętam kolejności, mam wrażenie mimo wszystko, że jakkolwiek by sceny te nie zostały przedstawione, albo w jaki sposób zestawione, sens filmu pozostałby ten sam. wszystko kręciło się wokół niezrealizowanych pragnień, albo lęków, układając się w niezbyt oczywistą całość. 

nie no, kurcze, o czymś innym być miało, tylko że... nawet we śnie uciekłam (w sensie fizycznym, dosłownie) od tego, na co chwilę wcześniej pozwoliłam. gdybym miała psa, to bym wyszła z psem, albo poszłabym zapalić, gdybym paliła (stare "dobre" czasy! a miało być coś narcystycznego właśnie, coś w stylu: o bosze, o jesu, ale się zmieniłam!) ok, Marta, KONIEC MĘCZARNI :)

czwartek, 16 listopada 2023

zzzzz

znowu jest źle. tzn. gorzej, bo źle to za dużo powiedziane, nie jest ŹLE, bez przesady, jest lepiej pod wieloma względami – to tak gdybym miała podsumować ostatnie miesiące, czy może nawet rok już prawie cały – tylko że teraz, ostatnio, w sensie że przez kilka ostatnich dni, się gorzej czuję: jest mi smutno, nie mam zbyt dużej motywacji do czegokolwiek, odpuszczam sobie starania. chodzi o nastawienie, o coś nie do końca zależnego ode mnie, przynajmniej takie mam wrażenie czasami; to jest poczucie, że muszę CZEKAĆ na lepszy czas, że inaczej się nie da, że niekoniecznie mam na to wpływ, że to się stanie samo. by się stało.

środa, 15 listopada 2023

się da.

głównie ograniczenia męczą mnie. też mi odkrycie, ale jednak, tylko że przecież, bo gdyby, bo planowałam. no tak. tego nie powinno być dużo, nie tyle ile zazwyczaj, jak dotąd, jak na razie. zaplanuj coś innego. pozwól sobie w gorszych chwilach ograniczyć to, tzn. ograniczenia.

to nie do końca tak jak pisałam (wcześniej). wszystko jest smutne, gdzie bym nie zaglądnęła smutno jest. tzn. widać coś innego czasami, ale to powierzchowne, udawane, to nijakość przykryta fantazjami o tym kim chciałoby się być, o życiu jakim by chciało się żyć. to dotyczy zapewne wielu, choć inspiracją dla tych akurat kilku zdań stało się pewne wirtualne, kiedyś bliskie mi miejsce. przed chwilą zaglądałam, tak z sentymentu lub z nudów, jak to robię czasami i chyba smutno mi się zrobiło nawet, smutno z powodu tego co mówili też inni - bo każdy tam o każdym wszystko wie, tj. każdy wie o tym jak żałosne jest życie każdego innego, wszystkich pozostałych. nic się nie zmieniło, jest zupełnie tak samo - ci sami tam ludzie, te same problemy, i pomyślałam sobie że będą tam zawsze, że zostaną być może do śmierci, że nic innego nie mają. ja nie współczuję, bo współczuję nielicznym, i nie o to chodzi zupełnie, zresztą piszę o ludziach obojętnych mi, lub nawet tych, z którymi swego czasu "walczyłam" jakoś, jednak rozumiem to wszystko przecież. to tylko przykład zresztą, bo takich miejsc jest tysiące i setki tysięcy takich ludzi, choć to miejsce wspomniane wyjątkowo akurat wszelkich nieudaczników skupia; ludzi których w innych miejscach by nie chciano zapewne, którzy prawdopodobnie by się w innych miejscach nie odnaleźli na dłużej. pomyślałam, że jestem w lepszej sytuacji od wielu, mimo wszystko, że w porównaniu z niektórymi moje życie naprawdę w jakimś stopniu się zmieniło, że zmieniłam się ja może nawet. no tak, raczej tak, zmieniłam się. nie wiem czego bym chciała w tej chwili, ale wiem czego na pewno już nie. mimo wszystko smutne to jakoś tak, wszystko.

część poniżej o czymś innym już trochę, i nie wiem skąd ten ciąg skojarzeń, jaki jest związek pomiędzy. chyba to porównanie jakieś, tego kim lub gdzie kiedyś byłam, z tym kim i gdzie jestem dziś. tylko że smutne to TYM BARDZIEJ, bo o ile to wyżej jest już światem nie moim, to to niżej tylko moje jest.

smutne jest to, że ja wiem/czuję/widzę więcej niż inni i że cenię to, co cenić należy, że gdybym miała wyobrazić sobie szczęście, poza np. narcystyczną otoczką, lub poza wszelkimi mechanizmami obronnymi, albo gdybym miała wyobrazić sobie że już się nie boję, albo nie walczę - to przede wszystkim - że nie muszę się już bać, że nie muszę kontrolować emocji chociażby, bym nie musiała uciekać od siebie lub walczyć ze sobą już; tj. gdybym była trochę bardziej normalna, bo może niewiele; trochę bardziej zdrowa - to ja WIEM czego bym chciała i byłabym w stanie zbudować coś wyjątkowego, jak mało ludzi chyba, bo ludzie są naiwni, ślepi, głupi, słabi i popełniają masę błędów nie wiedząc o tym, tzn. nieświadomie, nie wiedząc co jest błędem, co jest wyborem złym, złą decyzją, niewłaściwą drogą. u mnie by tego nie było. u mnie nie ma: nie wiedziałam, nie dostrzegłam, zrobiłam coś nie wiadomo dlaczego. nie byłoby: nie poznałam się na człowieku, źle oceniłam, źle wybrałam. gdybym była zdrowa, tzn. bardziej, to (...)

zastanawiam się też w jakim stopniu ja jestem "niezdrowa" i co ja właściwie przez to rozumiem. w dużym stopniu, w znaczącym, być może największym (raczej tak) wszelkie moje problemy, wszelkie mogę, nie mogę, wszelkie ograniczenia, schematy działań, to skutek nałogów, uzależnień, które też zresztą same w sobie są skutkiem (jakichś głębszych problemów, zaburzeń osobowości, to jasne przecież) i GDYBYM... ok, jest lepiej, pod tym względem też, lub głównie, zostaw to na razie.

tylko że ja walczę o życie, właściwie dosłownie. to zdecydowanie odnośnie tego co wyżej; moje schematy zachowań mnie zabić kiedyś mogą. z drugiej strony, to ja walczę z nimi innymi schematami, ale nie bardzo inaczej potrafię, nie widzę innej drogi, pomijając. ja nie mogę sobie pozwolić na pewnego rodzaju stany, tzn. stany emocjonalne, specyficzne, określone, nie mogę w ten sposób, przynajmniej nie teraz, co nie znaczy że kiedykolwiek będę mogła, bo to też niepewne. jeśli się uda, to tak, ale nie obiecałabym nikomu czegoś takiego, nie dałabym słowa że (...) jeśli wygram ze sobą, lub GDY. 

tak na marginesie, chyba jednak zdarza mi się tęsknić czasami: za konkretną osobą, lub tym co mogłoby się wydarzyć; za fantazją jakąś, wyobrażeniem, marzeniem. w sumie nie wiem o czym to wszystko, o wszystkim to trochę jest.

ząb mnie boli.

czwartek, 2 listopada 2023

kwietnia, niech

niczego takiego nie było, boję się że (...) nie wiem czy kiedykolwiek (...) ojej, sporo będzie kropek, nie dokończę żadnego zdania.

nie, nie myślałam wtedy że tak być powinno, wiedziałam doskonale, że nie tak akurat. tylko że ja się bałam już wcześniej, jeszcze przed, poza tym wiedziałam co się stanie od zawsze. od dzieciństwa, bardzo wczesnego.

ed. a, miało być o tym co się uda(ło) a co nie. trudno. 
bo przecież trudne to jest.
tak dobrze. 
tak, dobrze.

sobota, 28 października 2023

strata

to był bardzo zły pomysł, w niczym mi to nie pomoże, nie pomoże żadnej ze stron. to nie emocje, to coś więcej, ale nic dobrego, ja w tej chwili przede wszystkim smutek czuję. coś powiedziałam na koniec, ale to bez znaczenia, usunęłam już bo przecież widzę że nie odczytujesz, wiem że nie odbierzesz już wiadomości żadnej. ja nie tęskniłam, wiesz, to chyba dziwne, ale pomyślałam sobie, że ja chyba w ogóle nie mam pojęcia co oznacza to słowo, co to znaczy tęsknić za kimś, w jaki sposób się to odczuwa. wydaje mi się że nigdy w życiu nie tęskniłam za nikim. myślałam o Tobie, chyba nawet często, ale to nie tęsknota, to coś innego na pewno. zresztą to nie bolało mnie już nawet, to było podejście raczej takie, że nie ma Ciebie i koniec, że jesteś dla mnie kimś ważnym, kimś wyjątkowym, ale Ty w moim życiu być nie musisz, we mnie nie było żadnego "tęsknię", nie było już chyba nawet jakiegoś żalu większego. nie wiem czy jestem złym człowiekiem, coś jest we mnie złego na pewno, ale teraz czuję żal, tak, teraz czuję, nie tęsknotę, ale żal i smutek. to są emocje których w czystej postaci nie doświadczam często, bo nawet jeśli czasami, to idzie to zazwyczaj w stronę napięcia jakiegoś, zdenerwowania, złości. czysty smutek trudno jest znieść. żal chyba też. ja coś takiego czułam ostatni raz gdy miałam 13 lat. poważnie, nie sądzę by później kiedykolwiek jeszcze, tj. żeby te emocje związane były z konkretnym człowiekiem, tego nie miałam od 13 r.ż. na pewno. wydaje mi się, nie no, tego też jestem (prawie) pewna, że ja do Ciebie coś czuję, czego nie chcę czuć (ale bez nadinterpretacji), albo że bym mogła gdybym chciała, gdybym sobie pozwoliła. ja naprawdę nie mogę tak bardzo kogoś lubić, mnie to po prostu BOLI. szkodzimy sobie wzajemnie, mówiłam o tym wcześniej już, nie potrafimy sobie pomóc zupełnie. mówiłam w nagraniu o czymś innym jeszcze, odniosłam się do tego co pisałeś, ale to też już nieważne, to też nie jest dobre chyba, przynajmniej wydaje mi się, że dla mnie nie jest dobre, to czym mi próbowałeś pomóc. nie chcę o pewnych rzeczach myśleć, analizować ich, to też raczej boli, ale i nie ma sensu, ja wszystko o sobie wiem. nie zrozumiałam pierwszego zdania, nie wiem do czego się odnosiło, nie wiem co na myśli miałeś, ale właściwie nie chcę byś tłumaczył mi. nie odpisuj, zresztą napisałeś to samo do mnie, ale ja musiałam, nie wierzę, że nie zaglądniesz tu. 

sobota, 21 października 2023

some

jest źle. jasne że mogłoby być gorzej i szczerze dziękuję że nie jest, ale beznadziejnie sobie radzę i tyle. w tej chwili, no i dłuższą chwilę to będzie trwało niestety, bo sobie nie poradzę inaczej z tym co za chwilę, tą dłuższą, tak. nie, zaplanujesz coś innego, to jest na już, na teraz, bo jedynie tego co teraz, co już, dotyczy, a że potrwa to przez... qrwa mać.