niedziela, 15 grudnia 2024

niebieskie takie

jejku, zbyt pochopnie oceniłam jednak. na szczęście. całe szczęście. byłoby źle gdyby... no ale nie. przepraszam. PRZE-PRA-SZAM. nie spałam i wszystko ustawiłam już, jest tak jak miało być, jest tak jak ma być, jak być powinno. teraz mogę spokojnie wyjść, spokojnie zostawić to (co złe?). ZOSTAWIĆ. wyjść. nie wracać. wrócić do planu (aj!). IŚĆ! ostatni taki, taki ostatni, już za mną to wszystko. będzie dobrze, być musi.

poniedziałek, 9 grudnia 2024

dobranoc

to samo, jak zwykle, jak zawsze, jak co roku od lat. bosze, jak mi się nic nie chce, nie mam motywacji do jakiegokolwiek działania. nie chce mi się starać, nie chce mi się chcieć. teraz nie, nie teraz. do tego "chcę" też muszę dojść przecież, krok po kroku, wyznaczoną drogą. poza tym nie mam celu bez drogi, tzn. droga sama w sobie jest celem, albo dokładniej jakiś drogi tej punkt – określony punkt określonej drogi. jest mi, QRWA, źle!!! JEST MI ŹLE! nie wierzę nie wierzę nie wierzę, to kłamstwo wszystko ja wiem. tylko że nigdy się nie poddam, nie odpuszczę, z jednej strony to tragedia, z drugiej strony tylko to mnie jakoś trzyma przy (...) i prawdopodobnie zawsze tak będzie, ludzie nie zmieniają się, a nawet jeśli to bardziej szlif jakiś niż nagła wielka zmiana, przez lata szlifujemy swój charakter jakoś tam, z mniejszym lub większym skutkiem, tzn. z mniejszym, żadnym większym, o tym przecież mówię że nie ma niczego dużego jeśli chodzi o zmiany w człowieku, charakterologiczne, osobowościowe... no i dobrze, i ch*j, pa. 

(przeszło już)

niedziela, 8 grudnia 2024

oni

...i żeby tylko niczego nie chcieli, jak wszyscy inni, wcześniejsi, lub żeby nie chcieli tego, czego chcieli inni, albo aby chcieli, lub oby; ojej, za dużo, za dużo, za mało, ma być trochę (zresztą używa się tego słowa w każdym znaczeniu, jak się chce, można więc czytać i rozumieć jakkolwiek), ma być takie "trochę" jakie będzie odpowiednie dla mnie, w odpowiedniej chwili odpowiednie, bo prawdopodobnie nic nie jest dla mnie uniwersalnie odpowiednie, nic nie będzie odpowiednie w każdej chwili niezmiennie i zawsze; ale czytać powinni, oj tak, nawet nie że powinni a muszą; no i muszą też pisać, by wypadało; muszą czekać, wpasować się w (...) ojej (drugi raz już), używam liczby mnogiej. używam liczy mnogiej. używam liczby mnogiej. 

środa, 20 listopada 2024

boszek

...że w danej chwili akurat tego nie chcę, że "nie chce mi się" bo tak jest najczęściej, co być może znaczy, że motywacja jest słaba. no nie jest zbyt silna niestety. zapamiętałam to "puk puk" przede wszystkim, ale nie pamiętam już emocji które we mnie wywołało. mimo wszystko jestem prawie pewna, że gdyby wrócił, gdyby nagle pojawił się, to poczułabym coś znowu, wydaje mi się że dość duże coś nawet, tylko nie wiem na ile trwałe już, na ile głębsze niż chwilowy sentyment, lub coś podobnego, zbliżonego. nikt mi nigdy bardziej nie pomógł. nikomu zresztą nie pozwoliłabym i zastanawiam się nawet czasami dlaczego wtedy pozwoliłam, lub jak to się stało że pozwoliłam, albo dlaczego się bez pozwolenia stało. nie ma wytłumaczenia innego, poza młodym wiekiem, nie w pełni jeszcze ukształtowaną osobowością. szkoda że wtedy nie został na dłużej, że nie został na zawsze, że nie zabrał mnie ze sobą tam gdzieś. ja nie tęsknię za nim jako człowiekiem, czy jako mężczyzną tym bardziej, tęsknię raczej za tym co mi dawał. wydaje mi się, że tak naprawdę tęsknię za jakąś wersją siebie, tą utraconą, idealną wersją jaką mogłabym się stać gdybym jeszcze trochę dostała. nie, nie trochę – dużo. musiałabym dostać dużo. poza tym brakowało mi ojca, ja wiem, tęskniłam za wyidealizowanym archetypem ojca, w który wtedy R. bardzo mocno wpasował się. mimo wszystko są ludzie za którymi tęsknię bardziej, chyba, o ile za kimkolwiek tęsknię w ogóle; są też ludzie mi bliżsi, wydaje mi się, tzn. byli, by byli gdyby... a R. był narcyzem przecież (ha!), no i dzisiaj, gdyby pojawił się, prawdopodobnie znienawidziłabym go tak bardzo jak lata temu "kochałam". martwi bogowie. martwi bogowie. nie mam nikogo bliskiego, auć!

poniedziałek, 18 listopada 2024

wafelek

się przedłużyło o jeden dzień, tzn. tym razem o dzień, bo ogólnie o lata – się przedłużyło na lata. // nie wiem jaki tytuł dać, stąd ten wafelek ;D

niedziela, 17 listopada 2024

siebie i sobie

WIDZĘ! 

wiem za czym tęsknię i czego mi brakuje i jest to do urzeczywistnienia jeszcze w tym roku, o ile się postarasz, o ile postaram się.

tak niewielu ludzi zaspokaja moje potrzeby... żadne głębsze, nie, nie te, a te najbardziej płytkie, choć może jedne z podstawowych moich. może chodzi też o prawdopodobieństwo zaspokojenia, pisałam o tym ostatnio i tu, o odpuszczaniu sobie tego, czego osiągnięcie wydaje się zbyt trudne, mało prawdopodobne, a te wyższe, głębsze potrzeby takimi są właśnie – zbyt trudnymi do zaspokojenia. podobno to nawet zdrowe jest: wyzbycie się nierealnych celów i pragnień. niespełnienie równoznaczne jest przecież z niezaspokojeniem, a poczucie niezaspokojenia z cierpieniem. dobrze więc jest mieć marzenia, które z dużym prawdopodobieństwem da się spełnić, zrealizować, osiągnąć cel. to u mnie dość naturalny proces, przechodzenie z celu niezbyt realistycznego w realistyczny jak najbardziej, to przekształcanie o którym pisałam to forma obrony na pewno. jakkolwiek by na to nie patrzeć jest to plus. najprościej: plusem jest to, co działa. w przeciwieństwie do wielu ludzi z problemami osobowościowymi ja nie wpadam w poważne stany depresyjne, nie wyobrażam sobie nawet bym mogła w stanie obniżonego nastroju funkcjonować dłużej, pewne moje mechanizmy obronne włączają się z automatu wręcz dużo wcześniej, tj. PRZED świadomym doświadczeniem pewnych stanów emocjonalnych, tych najbardziej niekomfortowych oczywiście. są to mechanizmy mniej lub bardziej zdrowe, lub może lepiej "mniej lub bardziej niezdrowe", mimo wszystko skuteczne. 

jakie to przykre, ja wiem, że nie pozwalam sobie poczuć (...) czasami tylko chwilowo, dosłownie przez chwilę czuję i ulotne to tak bardzo, że prawie niemożliwe do uchwycenia, do przypomnienia sobie chwilę po. smutne jest to, że nigdy nikt mnie nie zrozumie, nigdy na to nie pozwolę i nigdy się do nikogo nie zbliżę, nigdy nie otworzę się na... i nie, teraz też nie czuję. to tylko opis, bezemocjonalny zupełnie. nastawienie mam dobre, na czymś innym skupiona jestem, coś innego przecież moim celem jest. 

chyba nikogo szczerze nie lubię, wszyscy są jedynie potencjalnymi zaspokajaczami najpłytszych moich potrzeb, których też zresztą w większości zaspokoić nie potrafią. wszyscy dążą do czegoś zupełnie innego niż ja.