potrzebuję przede wszystkim konkretnego nastawienia emocjonalnego, to chyba wszystko, przynajmniej w początkowym etapie, później bywa różnie. tzn. to "różnie" to też emocje jednak, z tym że o ile w pierwszych dniach jest to GŁÓWNIE nastawienie, to po dłuższym czasie dochodzą do tego czynniki, może nie tyle zewnętrzne, co inne (oczywiste, dla mnie jasne, bez rozpisywania się), które wpływ na emocje mają. to tak jakby w początkowym etapie tego wpływu nie było lub jakby był on znikomy – w sumie jest znikomy, pomijając sytuacje nietypowe, ekstremalne, czyli takie, które nie zdarzają się codziennie przecież. możliwe też, właściwie to nawet pewne, że na tym etapie emocje w ogóle trudniej wywołać, przynajmniej te negatywne, co jest wielkim plusem jak by nie patrzeć. właściwie to nie wiem po co o tym piszę... chyba po to by sobie przypomnieć jak niewiele potrzeba by (...). to pozytywne być miało, motywujące, no i w sumie jest, tylko że... kurcze, coś mnie "bierze" prawdopodobnie. jakaś dziewczyna zasmarkana mnie zaraziła w Carrefourze (od razu gdy na nią wpadłam pomyślałam sobie że zarazi mnie, zawsze wiem kiedy i kto mnie zaraził, nawet gdy to jacyś obcy ludzie), co akurat w tej chwili plusem być może, o ile to przeziębienie faktycznie, bo nie mam kataru jak na razie, tylko stan podgorączkowy i ogólnie się niezbyt dobrze czuję. w sumie biorę pod uwagę jakiś tam inny stan zapalny. wolałabym katar akurat, albo covida, tylko że nie bardzo się dowiem, że go mam (nawet gdyby), bo te testy, grzebanie sobie tym patyczkiem w nosie, to jest dla mnie niewykonalne wręcz. wcześniej wiedziałam że mam, bo wiedziałam że mają ci, którzy zarazili mnie, albo których ja zaraziłam, ale zawsze to ci inni wykonywali sobie test, nie ja. no trudno. pomijając to coś, co w tej chwili wywołuje u mnie samopoczucie zbliżone do tego przeziębieniowego, pierwszy raz od dłuższego czasu mam wyjątkowo dobre nastawienie, do wszystkiego właściwie, choć u mnie wszystko w mniejszym lub większym stopniu, ale zawsze z jednym związane jest, tak czy inaczej mam sporo motywacji, nadziei, wiary, no i przepełniona jestem jakimś takim optymizmem, może nawet radością (bo to TEN czas, bo koniec, bo początek nowy). no i fajnie ;)
piątek, 29 września 2023
sobota, 23 września 2023
(se)
ponieważ to wszystko K, poszłam dziś tam gdzie nie powinnam, odwiedziłam kogoś, kogo nie powinnam w ogóle do swojego życia lata temu wpuszczać. R by mi powiedział bym zamknęła drzwi, lub bym przeszła tam, obok "drzewa" ;D ...i nie wiem dlaczego pomyślałam o R. chyba nie ma, nigdy nie było innej osoby, do której myślami wracałabym tak często. śmieszne jest to, tak sobie pomyślałam, że gdybym ja go poznała teraz, to prawdopodobnie nikim dla mnie wyjątkowym by się ten człowiek nie stał, ja się w myślach nie odnoszę do niego jako osoby, ale do wyobrażenia, tj. do sentymentu, do obrazu wyidealizowanego boga (jasne że mam tego świadomość, ale nie chcę tego zmieniać, zupełnie nie; zawsze brakowało mi jakiegoś męskiego autorytetu, to pewne. R był po prostu odpowiednią osobą, w tamtym czasie nie spotkało mnie nic lepszego. wtedy potrzebowałam go jako człowieka, dzisiaj potrzebuję jako wspomnienia).
piątek, 15 września 2023
skoro muszę
tak, to jest śmieszne, że ja coś "muszę" w związku z jakimś tam "końcem", no ale "muszę" i ch*! ;) dobra Martuś, luzik. faktycznie jest raczej ch***wo, z drugiej strony to kogo to wina? no kto to źlobił, cio? ojej, Martusia be! i odpierdol się (za przeproszeniem) na dłuższą chwilę od tego Instagrama, bo już chciałam tu pisać "but" zamiast ale (na przykład i na serio tam wyżej poprawiałam, to głupie), a przecież myślę w języku polskim na pewno. w ogóle się odpierdol od netu na jakiś czas, tzn. za jakiś czas na jakiś czas, za chwilę. trzymaj się, i love you! ;D
środa, 13 września 2023
kropka już
wtorek, 12 września 2023
zabawki
poniedziałek, 11 września 2023
Z.Ś.J.
od bardzo dawna nic nie dotknęło mnie tak szczerze. zawsze tak było zresztą: nic bardziej niż (...) pomyślałam, poczułam chyba, co tak naprawdę się liczy, co znaczenie ma. to jest chwila, sekund kilka, za kilka lat być może poczuję to znowu i... przeraziły mnie wszystkie te obrazy; to, co pojawiło się w mojej głowie. kiedyś się skończy to wszystko; w chwili śmierci wartość jakąkolwiek przestaną mieć wszelkie maski i gry. to chwilowe uczucie, coś jak otarcie się o prawdę, tylko że już nawet opisując to, przekładając na słowa ja tą prawdę straciłam. poza tym ucieknę od niej, jak zawsze, jak każdy. muszę to zostawić, muszę odwrócić uwagę, już teraz nie chcę w ten sposób, mam przecież własną drogę i plan. pomieszane z (tym co było). to była noc z 5 na 6 lipca rok temu. O. pokazywał mi kwiaty w ogrodzie (przecież ja nawet kwiatów nie lubię). mogłam się spodziewać że dziś wydarzy się coś. 11 września i lata temu tego dnia właśnie (...) jednocześnie to też dzień urodzin kogoś... KOGOŚ kiedyś dla mnie ważnego. to wyjątkowa dla mnie data chyba. kolejny błąd. jest mi jakoś smutno dziś.