WIDZĘ!
wiem za czym tęsknię i czego mi brakuje i jest to do urzeczywistnienia jeszcze w tym roku, o ile się postarasz, o ile postaram się.
tak niewielu ludzi zaspokaja moje potrzeby... żadne głębsze, nie, nie te, a te najbardziej płytkie, choć może jedne z podstawowych moich. może chodzi też o prawdopodobieństwo zaspokojenia, pisałam o tym ostatnio i tu, o odpuszczaniu sobie tego, czego osiągnięcie wydaje się zbyt trudne, mało prawdopodobne, a te wyższe, głębsze potrzeby takimi są właśnie – zbyt trudnymi do zaspokojenia. podobno to nawet zdrowe jest: wyzbycie się nierealnych celów i pragnień. niespełnienie równoznaczne jest przecież z niezaspokojeniem, a poczucie niezaspokojenia z cierpieniem. dobrze więc jest mieć marzenia, które z dużym prawdopodobieństwem da się spełnić, zrealizować, osiągnąć cel. to u mnie dość naturalny proces, przechodzenie z celu niezbyt realistycznego w realistyczny jak najbardziej, to przekształcanie o którym pisałam to forma obrony na pewno. jakkolwiek by na to nie patrzeć jest to plus. najprościej: plusem jest to, co działa. w przeciwieństwie do wielu ludzi z problemami osobowościowymi ja nie wpadam w poważne stany depresyjne, nie wyobrażam sobie nawet bym mogła w stanie obniżonego nastroju funkcjonować dłużej, pewne moje mechanizmy obronne włączają się z automatu wręcz dużo wcześniej, tj. PRZED świadomym doświadczeniem pewnych stanów emocjonalnych, tych najbardziej niekomfortowych oczywiście. są to mechanizmy mniej lub bardziej zdrowe, lub może lepiej "mniej lub bardziej niezdrowe", mimo wszystko skuteczne.
jakie to przykre, ja wiem, że nie pozwalam sobie poczuć (...) czasami tylko chwilowo, dosłownie przez chwilę czuję i ulotne to tak bardzo, że prawie niemożliwe do uchwycenia, do przypomnienia sobie chwilę po. smutne jest to, że nigdy nikt mnie nie zrozumie, nigdy na to nie pozwolę i nigdy się do nikogo nie zbliżę, nigdy nie otworzę się na... i nie, teraz też nie czuję. to tylko opis, bezemocjonalny zupełnie. nastawienie mam dobre, na czymś innym skupiona jestem, coś innego przecież moim celem jest.
chyba nikogo szczerze nie lubię, wszyscy są jedynie potencjalnymi zaspokajaczami najpłytszych moich potrzeb, których też zresztą w większości zaspokoić nie potrafią. wszyscy dążą do czegoś zupełnie innego niż ja.