wtorek, 3 października 2023

dodając jeszcze

to było na przystanku, na którym stanęłam tylko dlatego, że mnie jakaś starsza kobieta zaczepiła pytając o tramwaj – czy dojedzie gdzieś tam jadąc tramwajem jakimś tam. ja ogólnie mam bardzo słabą pamięć do twarzy, na ulicy rozpoznaję tylko ludzi wyjątkowo bliskich mi, których znam od wielu lat, czyli w praktyce to raczej członkowie rodziny jedynie, nikogo innego nie rozpoznaję gdy spotykam go poza miejscem do którego przypisany jest. no nie wiem, np. sąsiedzi są "przypisani" do mojego bloku i okolicy, czyli jak sąsiada spotkam na klatce schodowej lub w pobliskim sklepie, to rozpoznam go, ale jak go spotkam w miejscu w którym z reguły go nie widuję, to prawdopodobnie będę miała problem z rozpoznaniem kto to. nawet przypominam sobie takiego człowieka z którym coś mnie w jakimś sensie łączyło kiedyś, chodziliśmy razem po pubach głównie (ha!) mimo wszystko to była osobą pod pewnymi względami dość bliska mi, ale jak go spotkałam w miejscu, w którym nie spodziewałam się spotkać, to się przez dłuższą chwilę musiałam zastanowić skąd ja go znam. podobnych sytuacji było wiele, no ale pomijając. ja K. nie widziałam kilkanaście (?) lat, myślę że ogólnie jest mało prawdopodobne by kogoś rozpoznać po tak długim czasie, tym bardziej, że był jeszcze młodym chłopakiem gdy widziałam go lata temu, dzisiaj jest dojrzałym mężczyzną. właściwie to dziwne, że on poznał mnie, przecież ja też musiałam się zmienić bardzo. powiedział, że nadal wyglądam jak wtedy gdy miałam kilkanaście lat, no ale tak się mówi, wiadomo. tzn. ja wiem, że wyglądam na lat mniej niż mam, no ale nie na 15, bez przesady ;) bosze, jak on mi się podobał gdy dzieciakiem byłam. nawet teraz po tylu latach było w nim coś, co przypominało mi tego dawnego Krzysia. to oczywiste niby, bo przecież to ten sam człowiek, ale jednak fizycznie się zmienił bardzo. to, co przypominało mi kim jest, to było coś pozafizycznego właśnie (...) dobra, zostaw to na razie. 

ja i tak skupiona jestem na czymś innym, mimo wszystko, jak zawsze. to są tak głupie powody dla których robię to wszystko, tzn. preteksty, na siłę wytłumaczenia (ale rzadko kiedy usprawiedliwienia; sporo sobie mogę zarzucić, ale nie to akurat; mam bardzo dużą samoświadomość, to jest coś ponadprzeciętnego raczej... i ch*j właściwie, nic mi to nie daje). Martuś, proszę. boję się, że to się nigdy nie zmieni. (właściwie to dzisiaj może być gorzej niż wczoraj, ale nie musi przecież. nie no, będzie ok. kurcze, jak ja sobie nie ufam, bardzo się siebie boję).

PS K potrafi pisać, ojej! ;) tak na serio to niczego nie chcę od niego.

poniedziałek, 2 października 2023

K jak.

jejku, szok normalnie, nie mogę chyba pisać teraz, tzn nie potrafię tak na szybko, nie w tej chwili, poza tym w związku z tym co się stało zrobiłam coś czego nie powinnam, no ale nie pierwszy raz przecież. trudno. będzie lepiej. jest dobrze. spotkałam Krzysia! to jest niewyobrażalne, tak mało prawdopodobne że się stanie to co się stało. nie wiem czy to logiczne, nieważne. na przystanku, gdzieś koło Kaskady (?) o bosze! on mnie poznał, a przecież chyba kilkanaście lat temu widział mnie ostatnio. poznał mnie! dałam jemu tel. nie wiem czy to dobrze akurat. 

piątek, 29 września 2023

wir.us

potrzebuję przede wszystkim konkretnego nastawienia emocjonalnego, to chyba wszystko, przynajmniej w początkowym etapie, później bywa różnie. tzn. to "różnie" to też emocje jednak, z tym że o ile w pierwszych dniach jest to GŁÓWNIE nastawienie, to po dłuższym czasie dochodzą do tego czynniki, może nie tyle zewnętrzne, co inne (oczywiste, dla mnie jasne, bez rozpisywania się), które wpływ na emocje mają. to tak jakby w początkowym etapie tego wpływu nie było lub jakby był on znikomy – w sumie jest znikomy, pomijając sytuacje nietypowe, ekstremalne, czyli takie, które nie zdarzają się codziennie przecież. możliwe też, właściwie to nawet pewne, że na tym etapie emocje w ogóle trudniej wywołać, przynajmniej te negatywne, co jest wielkim plusem jak by nie patrzeć. właściwie to nie wiem po co o tym piszę... chyba po to by sobie przypomnieć jak niewiele potrzeba by (...). to pozytywne być miało, motywujące, no i w sumie jest, tylko że... kurcze, coś mnie "bierze" prawdopodobnie. jakaś dziewczyna zasmarkana mnie zaraziła w Carrefourze (od razu gdy na nią wpadłam pomyślałam sobie że zarazi mnie, zawsze wiem kiedy i kto mnie zaraził, nawet gdy to jacyś obcy ludzie), co akurat w tej chwili plusem być może, o ile to przeziębienie faktycznie, bo nie mam kataru jak na razie, tylko stan podgorączkowy i ogólnie się niezbyt dobrze czuję. w sumie biorę pod uwagę jakiś tam inny stan zapalny. wolałabym katar akurat, albo covida, tylko że nie bardzo się dowiem, że go mam (nawet gdyby), bo te testy, grzebanie sobie tym patyczkiem w nosie, to jest dla mnie niewykonalne wręcz. wcześniej wiedziałam że mam, bo wiedziałam że mają ci, którzy zarazili mnie, albo których ja zaraziłam, ale zawsze to ci inni wykonywali sobie test, nie ja. no trudno. pomijając to coś, co w tej chwili wywołuje u mnie samopoczucie zbliżone do tego przeziębieniowego, pierwszy raz od dłuższego czasu mam wyjątkowo dobre nastawienie, do wszystkiego właściwie, choć u mnie wszystko w mniejszym lub większym stopniu, ale zawsze z jednym związane jest, tak czy inaczej mam sporo motywacji, nadziei, wiary, no i przepełniona jestem jakimś takim optymizmem, może nawet radością (bo to TEN czas, bo koniec, bo początek nowy). no i fajnie ;)

sobota, 23 września 2023

(se)

ponieważ to wszystko K, poszłam dziś tam gdzie nie powinnam, odwiedziłam kogoś, kogo nie powinnam w ogóle do swojego życia lata temu wpuszczać. R by mi powiedział bym zamknęła drzwi, lub bym przeszła tam, obok "drzewa" ;D ...i nie wiem dlaczego pomyślałam o R. chyba nie ma, nigdy nie było innej osoby, do której myślami wracałabym tak często. śmieszne jest to, tak sobie pomyślałam, że gdybym ja go poznała teraz, to prawdopodobnie nikim dla mnie wyjątkowym by się ten człowiek nie stał, ja się w myślach nie odnoszę do niego jako osoby, ale do wyobrażenia, tj. do sentymentu, do obrazu wyidealizowanego boga (jasne że mam tego świadomość, ale nie chcę tego zmieniać, zupełnie nie; zawsze brakowało mi jakiegoś męskiego autorytetu, to pewne. R był po prostu odpowiednią osobą, w tamtym czasie nie spotkało mnie nic lepszego. wtedy potrzebowałam go jako człowieka, dzisiaj potrzebuję  jako wspomnienia). 

piątek, 15 września 2023

skoro muszę

tak, to jest śmieszne, że ja coś "muszę" w związku z jakimś tam "końcem", no ale "muszę" i ch*! ;) dobra Martuś, luzik. faktycznie jest raczej ch***wo, z drugiej strony to kogo to wina? no kto to źlobił, cio? ojej, Martusia be! i odpierdol się (za przeproszeniem) na dłuższą chwilę od tego Instagrama, bo już chciałam tu pisać "but" zamiast ale (na przykład i na serio tam wyżej poprawiałam, to głupie), a przecież myślę w języku polskim na pewno. w ogóle się odpierdol od netu na jakiś czas, tzn. za jakiś czas na jakiś czas, za chwilę. trzymaj się, i love you! ;D

środa, 13 września 2023

kropka już

na zakończenie nr. któryś tam. 
lubię ludzi raczej, choć denerwują mnie; denerwują lub nudzą, w większości nie interesują. ludzie są głupi, naiwni, brak im honoru, odwagi, wyczucia, ogłady, dojrzałości, mądrości. nie, nie lubię ludzi, nie szanuję, chociaż (czasami) im współczuję. w całym swoim życiu, jak dotąd, jak na razie, poznałam TYLKO trzy osoby (może cztery, max), które szczerze (chyba; mam świadomość tego, że u mnie może być to zmienne i uzależnione od pewnych czynników, no ale) lubiłam, ceniłam, szanowałam, tzn. trzech/czterach mężczyzn, kobiety ogólnie nie pojawiają się w mojej głowie gdy myślę o "ludziach" ha! ;D ... no tak, myślę o mężczyznach. kwiatek pochłonął głębię.

wtorek, 12 września 2023