sobota, 30 czerwca 2018

bezklatek

jesuu, czegoś się boję, choć niedokładnie, nie bardzo wiem czego, oprócz tego że siebie bo to fakt niezaprzeczalny iż zaufania do siebie za grosz. przysnęłam na chwilę, po czym obudziłam się z poczuciem nieokreślonego zagrożenia, chociaż zakładam że w jakiś sposób związanego z tym co egzystencjalne, ponadczasowe w sensie ogólnym/uniwersalnym lub jednostkowym/indywidualnym, moim. by zagłuszyć owy lęk, nie do końca świadomie, w półśnie jakby zrobiłam coś co lęk ... taaak, zagłusza i/lub główną przyczyną lęku jest. no i wyrzuty sumienia. wstyd połączony z wyrzutami sumienia. lęk, wstyd i wyrzuty sumienia. nie wiem co jest przyczyną a co skutkiem - jeśli cokolwiek czymkolwiek, a nie wszystko bezpodstawne, ot tak po prostu moje.

mam dosyć "błędów" i chyba to zostawię, mam ochotę zostawić za sobą już. i ja wiem, że powinnam odpuścić i jak śmieszne to zniewolenie, jakże tragiczne, tragikomiczne i jak bardzo mi się po prostu już nie chce, jak bardzo się tym męczę i wręcz nudzę już. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz